Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesi tonami wywożą z Tesco polskie mięso

Karolina Niemczyk
Stoisko mięsne w Tesco, zdjęcie ilustracyjne
Stoisko mięsne w Tesco, zdjęcie ilustracyjne Polska Press Grupa
Czesi tłumnie przyjeżdżają do Bogatyni na sobotnie zakupy. Głównie po mięso. Szczególnie upatrzyli sobie sklep sieci Tesco. Dumnie wyjeżdżają wózkami zapakowanymi po brzegi. Dlaczego nasi południowi sąsiedzi tak chętnie u nas kupują?

- Przede wszystkim u was jest taniej. No i uważam, że polskie mięso jest znacznie smaczniejsze - mówi Hanna Holeksova, mieszkanka Frydlantu. - U nas za pół kilo mięsa mielonego zapłacę około 45 koron, w Polsce, jeśli jest w promocji, można znaleźć nawet za 4 zł. Kilogram kurczaka tu kosztuje około 6-7 zł. Lubimy też polski schab i kiełbasę, jest naprawdę bardzo smaczna - opowiada nasza rozmówczyni.

Na pytanie, dlaczego Czesi potrafią wychodzi ze sklepu z wózkami wypchanymi tylko mięsem, śmieje się i odpowiada. - To nie jest tak, że to całe mięso jest na jedną rodzinę - wyjaśnia Hanna. - Idzie się do sąsiadów, i znajomych. Informuje, że jedzie się do Bogatyni na zakupy i pyta, co kto potrzebuje. Dlatego to wygląda, jakbyśmy robili nie wiadomo jakie zapasy - śmieje się kobieta.

Skąd biorą polskie ulotki ze sklepów z promocyjnymi cenami?

- A to różnie. Czasami sprawdzam na stronie internetowej, czasami ktoś znajomy z Polski podrzuci. Czasami jadę w ciemno, bo zawsze coś taniego i dobrego się znajdzie - mówi Holeksova.

Pozostaje jeszcze jedna zagadka do rozwikłania. Dlaczego wybierają Tesco, a nie np. Biedronkę czy Netto. - Bo do tego sklepu najłatwiej dojechać to raz, a dwa jest spory wybór nie tylko mięsa ale też innych produktów. We Fryndlancie największym sklepem jest Lidl, ale tam jest mały wybór produktów.

Z kolei na obecność sąsiadów zza południowej granicy czasem narzekają sami mieszkańcy Bogatyni. - Przez nich na dziale mięsnym robi się taka kolejka, że sama muszę jechać do innego sklepu. Kupują bardzo dużo i bardzo długo wybierają - mówi Justyna Kozłowska, klientka sklepu. Jej zdanie potwierdza była pracownica bogatyńskiego Tesco.

- Urwanie głowy z tymi Czechami. Ja czasami nie rozumiałam ich, czasami oni mnie. Generalnie zawsze bardzo uprzejmi i uśmiechnięci. Strasznie długo jednak robili zakupy, potem musiałam dwa razy szybciej pracować, by obsłużyć innych klientów. Przez dwa lata pracowałam na dziele mięsnym i gdy w sobotę wypadał mi poranek za ladą, to miałam zły humor, bo wiedziałam, że czeka mnie urwanie głowy - mówi Aldona Łazik.

Jeszcze kilkanaście lat temu, to mieszkańcy Bogatyni chętnie jeździli na zakupy do Czech. Kupowaliśmy wszystko, począwszy od jedzenia, przez alkohol, kończąc na ubraniach. Szczególnie popularne były przydrożne, wietnamskie budki.

- Piwo, likiery, wódka, pistacje, żelki. Kupowało się przy granicy u Witenamczyków. Wszystko było tanie jak barszcz - opowiada Jakub Cisek, mieszkaniec Bogatyni. - Teraz w Czechach nie opłaca się już kupować, to nikt nie jeździ po większe zakupy - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czesi tonami wywożą z Tesco polskie mięso - Gazeta Wrocławska

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki