Amelia Zwierzyńska wraz z rodzicami i dziadkami mieszka w niedużym domu w Czarnowcu, gm. Rzekuń. Odwiedzam ich w Wigilię, oczywiście z prezentem dla Amelki. W mieszkaniu unosi się zapach gotowanej kapusty - trwają przygotowania do wigilijnej kolacji.
Amelka siedzi na kolanach mamy. Na mój widok nieruchomieje, po czym zaczyna marudzić. Malutkie usta układają się w podkówkę.
- Cichutko, Amelko, pani nie zrobi kuj - reaguje babcia dziewczynki. - Ona panicznie boi się zastrzyków - tłumaczy. Obce osoby kojarzą się dziecku z cierpieniem.
Amelka to pierwsze dziecko Wojciecha i Edyty Zwierzyńskich. Przyszła na świat 24 stycznia 2013 roku. Rodzice nie posiadali się ze szczęścia.
- Wydawało nam się, że rozwija się normalnie: nie chorowała, była pogodna, jak każdy niemowlak z tygodnia na tydzień była coraz silniejsza i sprawniejsza. - Wojciech zaprasza do obejrzenia albumu fotograficznego. Amelka z mamą - tuż po porodzie, Amelka z tatą na spacerze, Amelka w chodziku, Amelka w wózku. Mnóstwo zdjęć dokumentujących rozwój małego dziecka. I rodzinne szczęście. Zakłócone tuż przed dniem Wszystkich Świętych.
- Amelka miała wtedy katar i gorączkę. Myśleliśmy, że to zwykłe przeziębienie, albo że zęby jej rosną. U niemowlęcia to przecież nic nadzwyczajnego - mówi Wojciech.
Obserwowali córeczkę. Z rosnącym niepokojem. Po czterech dniach z gorączką, nie wierzyli już, że to ząbkowanie.
- Dziecko spało przez większą część doby, a jak się budziło - lało się przez ręce - o trudnych chwilach opowiada Wojciech Zwierzyński.
Byli przerażeni. Pojechali na pogotowie. Z podejrzeniem sepsy trafili na pediatrię ostrołęckiego szpitala. Sytuacja była poważna. Prawdziwa przyczyna złego stanu dziecka tkwiła jednak gdzie indziej.
Amelia przewieziona została do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. 6 listopada pobrany został wycinek guza (przez biopsję). I postawiona diagnoza: Neuroblastoma czwartego stopnia, z przerzutami do wątroby i płuc (nerwiak płodowy współczulny).
- To było straszne. Na początku przez jakiś czas lekarze oceniali jej stan jako krytyczny - opowiada Wojciech Zwierzyński.
Drobniutka dziewczynka dzielnie walczyła o życie. Dziś jest po trzech cyklach chemioterapii. 10 stycznia czeka ją kolejna hospitalizacja. I kolejna chemioterapia.
- Potem lekarze mają podjąć decyzję, jak będzie wyglądało dalsze leczenie: operacja czy znów chemioterpia. - Tata bierze Amelkę pod pachy. Dziewczynka radośnie podskakuje na nóżkach, potem chętnie zostaje w chodziku.
Rodzice opowiadają, jak mylący był jej wygląda kilka miesięcy temu.
- Zawsze miała trochę nabrzmiały brzuszek. Jak ktoś spojrzał, mógł pomyśleć: dobrze odżywione dziecko. A tymczasem to miało związek z nowotworem - mówi ojciec.
Amelka nie przybierała też "książkowo" na wadze.
Amelia jest mocno związana z tatą. Od listopada spędza czas tylko z nim. Kiedy trafiła do szpitala okazało się, że jej mama jest w ciąży. Ciężarna nie może przebywać przy osobie poddawanej chemioterapii.
Edyta wróciła więc do Czarnowca - mija piąty miesiąc ciąży. Wojciech jest więc dla małej i matką, i ojcem. Opiekuje się córką przez całą dobę. To on ociera jej łzy, karmi, bawi się z nią, przewija, myje, nosi na rękach, kołysze do snu...
- Na początku bardzo nerwowo reagowała na szpital i cały jego personel - wspomina. - Teraz chyba się już trochę przyzwyczaiła.
Zwierzyńscy potrzebują naszego wsparcia. Z opieki społecznej dostają świadczenia na Amelkę - kilkaset złotych. Edyta jest w ciąży, Wojciech jest z Amelką w szpitalu. Żadne nie może teraz podjąć pracy. Skromny budżet łatają im dziadkowie. Wiele razy prosiliśmy już Państwa o pomoc. Nigdy nie zawiedliście. Liczymy, że teraz będzie podobnie. Podajemy numer konta Edyty i Wojciecha Zwierzyńskich w Alior Banku: 93 2490000 50000 4000 9339 4429.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?