Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z naszą Narwią?

Piotr Ossowski, Arkadiusz Dobkowski
Klub piłkarski z 50-letnią tradycją został bez drużyny seniorów w krajowych rozgrywkach. Pozostały tylko grupy juniorskie.

Palącą potrzebą na stadionie w Ostrołęce jest zamontowanie tablicy świetlnej, bo kibice nie są w stanie zliczyć goli. Ten żart powtarzali sobie w ostatnich tygodniach kibice Narwi Ostrołęka. Trudno się dziwić, skoro zespół notował takie wyniki: 1:7, 1:9, 0:9, 2:15 i 1:12. Do tego dwa walkowery i w końcu - w miniony piątek - wycofanie drużyny seniorów z rozgrywek.

Seniorska drużyna nie istnieje. Kibice domagają się rezygnacji prezesa Roberta Bartkowskiego. Ten twierdzi, że... prezesem już nie jest, a jednocześnie zwołuje walne sprawozdawczo-wyborcze i jako nie-prezes wycofuje klub z rozgrywek. Czy to koniec Narwi? Klubu z 50-letnią tradycją. Były prezes Dariusz Maciak twierdzi, że wręcz przeciwnie, że klub wychodzi na prostą.

Coś się zacięło

Przed rokiem Narew po siedmiu ligowych kolejkach plasowała się w ścisłej czołówce IV ligi. Prowadzony przez Dariusza Narolewskiego zespół przystąpił do rozgrywek z szeroką kadrą. Sytuację nieco skomplikowała choroba szkoleniowca, ostatecznie Narew dokończyła rundę jesienną między innymi prowadzona przez trenera Waldemara Marczaka, a wiosną broniła się skutecznie przed spadkiem pod wodzą Tomasza Słowika. Po zakończonym sezonie szkoleniowiec niebiesko-czerwonych zrezygnował, ale w ciągu kilku dni został nakłoniony do dalszej pracy z seniorami i juniorami.

Do drużyny dołączyło kilku zawodników, jednak po dwóch tygodniach treningów z funkcji szkoleniowca na dobre zrezygnował Słowik, który tłumaczył się względami osobistymi. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że powodem rezygnacji był panujący w Narwi bałagan organizacyjny i... brak prezesa Roberta Bartkowskiego w okresie przygotowawczym. Pozyskani zawodnicy zaczęli rozglądać się za nowym zespołem, a zarząd Narwi wystosował apel do zarząd Korony odnośnie połączenia obu klubów.

Ratunek w Koronie?

- Zróbmy to dopóki ma to jakiś sens. Nie chcemy być grabarzami ostrołęckiej piłki nożnej - apelowali działacze Narwi.
Korona odpowiedziała napismo podkreślając, że jest gotowa do rozmów na temat połączenia sił i budowy jednego silnego klubu.

- Jesteśmy gotowi do podjęcia rzeczowych rozmów na temat budowy nowego modelu szkolenia i organizacji seniorskiej piłki nożnej w Ostrołęce - poinformował sekretarz klubu Michał Robaszkiewicz.

Oba zarządy klubów zasiadły do rozmów, których efektem miało być porozumienie i dalsze etapy współpracy. Nic jednak z tego nie wyszło, a seniorska drużyna Narwi zaczęła się sypać. Jeden z zawodników, który opuścił klub tak tłumaczył nam swoją decyzję.

- Zostawiłem Narew za sobą ze względu na warunki panujące w klubie - mówił nam, prosząc jednak o anonimowość. - Nawiększości treningów brakowało wody, a piłki były w fatalnym stanie. Z treningu na trening człowiek popadał w marazm, ponieważ wykonywaliśmy ćwiczenia, które robią dzieci w wieku trampkarza. Na trening chodziłem jak za karę, co nigdy się u mnie nie zdarzało. Upadek zasłużonego klubu był tylko kwestią czasu. Od lat wpajano nam kłamstwa, że klub spłacił już wszystkie długi, co jak wiemy było nieprawdą.

Juniorzy bez trenera

Z klubu odchodzili kolejni zawodnicy. Jeden z najlepszych, Piotr Strzeżysz, odszedł do Ostrowi Mazowieckiej.

- Bardzo boli mnie to, co się dzieje w klubie - komentuje Strzeżysz. - Mam nadzieję, że ktoś to wreszcie zauważy i podejmie jakieś decyzje - dodaje, nie chcąc jednak wchodzić w szczegóły. To zresztą powszechne - środowisko piłkarskie w naszym mieście jest małe, wszyscy wszystkich znają, nie bardzo chcą publicznie „prać brudy”.

Fakty są jednak takie, że do tego sezonu Narew przystąpiła z kadrą złożoną głównie z juniorów, którzy rok wcześniej wygrali swoje, juniorskie rozgrywki.

Wiele wskazywało na to, że rozgrywki Narew zacznie pod wodzą trenera Mirosława Grzyba, który prowadził z zespołem treningi przed sezonem. Na pierwszy mecz sezonu Narew nie pojechała, a kolejnym na ławce trenerskiej miał zasiąść Jerzy Tonewo, którego jako trenera przedstawił spiker. Narew przegrała 1:7, rolę szkoleniowca przejął młody trener od przygotowania fizycznego Damian Dąbrowski, a Jerzy Tonewo odciął się od klubu, tłumacząc, że nie jest trenerem seniorów, mimo że... jego nazwisko było w meczowym protokole. W kolejnych meczach drużynę samodzielnie poprowadził Damian Dąbrowski. Po porażkach 1:9, 2:15 i 1:12 zrezygnował. Na kolejny mecz Narew znów nie pojechała.

W zeszłym tygodniu w Internecie - na stronie prowadzonej przez kibiców Narwi - opublikowano list otwarty do władz klubu. Czytamy w nim: To co w ostatnich tygodniach, a może raczej miesiącach, dzieje się w MKS Narew Ostrołęka, przekroczyło już dawno granicę dobrego smaku. Wygląda to gorzej, niż w kabarecie. Wszyscy panowie zrezygnowali, a jednak ktoś wydaje takie decyzje, jak zgłoszenie samych juniorów, bez trenera (trener do przygotowania fizycznego to nie jest pierwszy trener!) do IV ligi. (...) Pytamy, kto ponosi odpowiedzialność, zaośmieszanie naszego klubu na arenie ogólnopolskiej? Prosimy na pytanie nie odpowiadać, bo wiemy, że znajdzie się wówczas mnóstwo winnych. Przypominamy jednak, że za całokształt odpowiada zawsze zarząd klubu. Nikt inny.

Prezes czy nie?

Tylko, że dziś ustalenie do kogo adresowane są te słowa, też nie jest takie proste jakby się wydawało.
Robert Bartkowski z funkcji prezesa MKS Narew rezygnował już dwukrotnie. Z zarządu odeszli już wszyscy pozostali działacze.
Spotkania klubu - choćby ubiegłotygodniowe walne - odbywają się w jednym z pomieszczeń aquaparku, czyli miejscu pracy Roberta Bartkowskiego. Jednak do klubowych dokumentów nikt się nie przyznaje. Te od kilku dobrych lat leżą w magazynie hali przy ulicy Partyzantów w Wojciechowicach.

- Kilkakrotnie wzywaliśmy klub Narew do przejęcia dokumentacji, która zalega u nas w magazynie - mówi dyrektor Miejskiego Zarządu Obiektów Sportowo Turystycznych i Infrastruktury Technicznej Robert Juchniewicz. - Z pewnością karty zawodnicze i inne dokumenty mogą być komuś potrzebne. Niestety, ani prezes Bartkowski, ani wiceprezes Długokęcki nie są nimi zainteresowani.

Klub bez drużyny

Kiedy w zeszłym tygodniu chcieliśmy o sytuacji w klubie porozmawiać z Robertem Bartkowskim, ten zaczął od zastrzeżenia, że... nie jest już prezesem. Potem stwierdził, że porozmawia po walnym, które zwołał na czwartek. W piątek nie odpowiadał już na telefony. Tego dnia - po południu - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej zostało wysłane pismo o wycofaniu drużyny seniorów Narwi z rozgrywek IV ligi.

O klubie porozmawialiśmy w takiej sytuacji z... poprzednikiem Bartkowskiego, Dariuszem Maciakiem. Obecnie członkiem klubu, choć już nie funkcyjnym. Obecnym także na ubiegłoczwartkowym walnym. Walnym, które - jak już wspomnieliśmy - nie wybrało zarządu.

- Rzeczywiście, formalnie mamy teraz bezkrólewie, Robert Bartkowski złożył rezygnację wcześniej. Ale klub, jako stowarzyszenie, istnieje - mówi nam Maciak.

Czy taka sytuacja ma sens? Maciak nie ma wątpliwości. I wraca do historii. Trzeba ją przypomnieć. W 2009 roku Narew Ostrołęka zostawił Roman Wargulewski, który przejął klub kilka lat wcześniej. Miał wielkie plany i rządził klubem z rozmachem - choćby sprowadzając zagranicznych piłkarzy, byłego reprezentanta Polski czy legendarnego trenera, byłego selekcjonera Wojciecha Łazarka. Nie wnikając zbytnio w szczegóły - nie wyszło. Wargulewski zostawił klub z długami. Jakimi? O to on i jego następcy kłócili się między innymi na naszych łamach kilka lat temu. Wargulewski twierdził, że nie większymi niż kiedy klub przejmował, ówczesny prezes Dariusz Maciak, twierdził, że z wielkimi. Tak czy inaczej, dziś według Maciaka, Robert Bartkowski jest tym, który klub wyprowadza z kryzysu.

Nikt nie wie co dalej

- Po panu Wargulewskim, ale także, przyznaję, po okresie moich rządów - uważa Maciak. - Mnie się to nie udało i mogę otwarcie za to kibiców i piłkarzy przeprosić. Podjęliśmy jednak wtedy świadomą decyzję. Mogliśmy się odciąć i założyć nowy klub, dajmy na to Nowa Narew czy Narew Trzeciego Tysiąclecia. Tyle, że klub miał długi - wobec piłkarzy i trenerów, ale także choćby ostrołęckich firm. Można było powiedzieć choćby właścicielowi firmy transportowej, który woził drużynę na mecze „sorry, Narwi już nie ma”, ale czy to by było w porządku? Proszę pamiętać, że to prezes Bartkowski odbudował w klubie pracę z młodzieżą, w klubie trenuje około 100 młodych piłkarzy, juniorzy wygrali w zeszłym sezonie ligę. Dziś klub ma długi, ale nieporównanie mniejsze.

Wiele osób podnosi także, że w klub pompowane są miejskie pieniądze. Narew - jak inne kluby w mieście - otrzymuje miejskie dotacje. W tym i zeszłym roku - po 130 tys. zł, w latach 2012 i 2013 było to po 150 tys. zł. W sumie w ciągu ośmiu ostatnich lat było to ponad 1,2 mln zł. Czy to pieniądze wyrzucone w błoto?

- Nie - mówi stanowczo Maciak, także samorządowiec, radny miejski, były przewodniczący rady. - To właśnie na szkolenie młodzieży są te dotacje.

Tak czy inaczej Narwi - seniorów - nie ma już w rozgrywkach. Jeśli klub zechce zgłosić drużynę do kolejnego sezonu, będą to dwie klasy rozgrywkowe niżej. Czy jednak zgłosi? Czy Narew wróci na piłkarską mapę Polski? Dziś nie ma na to pytanie odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki