Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co radni w Meppen robili

Jacek Pawłowski
Na wycieczce na bagnach. Od prawej: A. Mieczkowska, R. Załuska, K. Szeląg, J. Pierzchała, M. Sutnik, A. Czartoryski, W. Zarzycki
Na wycieczce na bagnach. Od prawej: A. Mieczkowska, R. Załuska, K. Szeląg, J. Pierzchała, M. Sutnik, A. Czartoryski, W. Zarzycki Fot. J. Pawłowski
Wyjazd ostrołęckich radnych do Meppen wzbudził w mieście wiele kontrowersji. Padły zarzuty, że to turystyczno-zabawowa wycieczka. Nasz reporter jako jedyny widział na własne oczy, co robiła ostrołęcka delegacja w Meppen. Oto reporterski zapis tej wyprawy.
Nasz samochód i nasz reporter Jacek Pawłowski dojechali do Meppeen
Nasz samochód i nasz reporter Jacek Pawłowski dojechali do Meppeen Fot. J. Mostył

Na wycieczce na bagnach. Od prawej: A. Mieczkowska, R. Załuska, K. Szeląg, J. Pierzchała, M. Sutnik, A. Czartoryski, W. Zarzycki
(fot. Fot. J. Pawłowski)

Samochód "Tygodnika Ostrołęckiego" dotarł do Meppen w czwartek 16 września pięć godzin przed autokarem, w którym jechała delegacja z Ostrołęki. Zarezerwowaliśmy sobie pokój w hotelu Poeker, tym samym, w którym mieli mieszkać ostrołęccy samorządowcy. Wieczorem, wraz z tłumaczem Jakubem Mostyłem, wyszliśmy na ulicę, by wypatrywać autokaru z Ostrołęki. Zauważyliśmy, że oczekiwał go również budzący sympatię Niemiec, spacerujący po parkingu. Pięć minut rozmowy, wymiana wizytówek: "Heinz Jansen, buergermeister", czyli burmistrz. Spacerujący po parkingu starszy pan okazał się osobą numer jeden w mieście! Wskutek narastającego opóźnienia ostrołęckiego autokaru, postanawiamy w oczekiwaniu wychylić składkowe piwo w hotelowej restauracji. Heinz Jansen i jego doradca Paul Hummeldorf próbują wymówić nazwisko ostrołęckiego prezydenta, jednak wciąż wychodzi im rzeczownik pospolity w liczbie mnogiej "caluski". Niezrażeni wznoszą toasty za ostrołęcko-meppeńskie partnerstwo, gdy w drzwiach hotelu pojawia się delegacja z Ostrołęki. Pełne zaskoczenie. Na widok swych gospodarzy gawędzących z reporterem TO, niektórzy przedstawiciele Ostrołęki dosłownie zamarli. Wszak nasz reporterski wyjazd do samego końca utrzymywaliśmy w tajemnicy. Inni starają się odnaleźć w nieoczekiwanej sytuacji. "Jak to miło, że tak nas ČTygodnikÇ powitał w Meppen" - mówią. Burmistrz podejmuje gości z Ostrołęki roboczą przekąską w zamkniętej sali. Wypatrzyliśmy, że wnoszono do niej tacę wielkości prawie metr na metr, z łososiem w bukiecie jarzyn i inne wykwintne przekąski. Zaś szef baru, z którym zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, mówił, że piwo to wprawdzie taki niemiecki napój, ale jak przyjeżdżają Polacy, to musi być wódka. Później wyznał nam z żalem, że spodziewał się większego zużycia wódki przez ostrołęcką delegację.
Przebywając w Meppen samorządowcy nie zapominali o ostrołęckich problemach. Około północy z 16 na 17 września radni Lech Wołczuk, Tadeusz Jarosik oraz były prezydent Wiesław Piaściński i obecny rzecznik Urzędu Miejskiego Krzysztof Szeląg ucięli sobie pogawędkę na hotelowym parkingu. W luźnej rozmowie, przetykanej tu i ówdzie grubszym słowem, poruszali wyłącznie tematy służbowe: ekspertyzę Politechniki Gdańskiej na temat ostrołęckiej stacji uzdatniania wody oraz o tym, jak udało się za kadencji Wiesława Piaścińskiego w 1993 roku pobudować w Ostrołęce nowy most, nie wydając przy tym poważniejszych kwot z miejskiej kasy.
Nazajutrz odbyło się spotkanie w starym ratuszu. Wznoszono toasty za owocną współpracę szampanem, ale kto nie chciał szampana, mógł wziąć sok pomarańczowy. Około południa delegacja zwiedzała muzeum trzęsawisk i bagien w okolicy kopalni torfu. Traf chciał, że muzeum to znajduje się niemal w identycznej odległości od Meppen, jak torfowisko Karaska od Ostrołęki. Tyle że w Karasce nie ma muzeum, ale na wyrobisku torfu pod Kadzidłem jeżdżą takie same lokomotywy, jak muzealne egzemplarze pod Meppen. Zanim ostrołęczanie wsiedli do wąskotorowej kolejki, by podziwiać trzęsawiska, zjedli na obiad regionalne potrawy, którymi żywili się robotnicy, osuszający miejscowe bagna po 1959 roku. Był więc czarny chleb ze smalcem oraz placki z gryczanej mąki, smarowane dżemem borówkowym. Tego samego dnia wieczorem odbyła się uroczysta sesja połączonych rad miejskich Ostrołęki i Meppen. Obrady trwały w Kolpinghouse - czymś na kształt gospody, połączonej z wielką salą konferencyjną. Tu toasty za wspólną przyszłość wznoszono piwem, a po obradach doszło do regularnego bankietu, na którym podawano dosłownie wszystko: mięsiwa, morskie ryby, sery wszelkich gatunków, warzywa w pełnym asortymencie oraz wykwintne desery. Radni Meppen, znudzeni piwem, pytali ekipę TO, czy to prawda, że najbardziej tradycyjnym sposobem spożywania wódki w Polsce jest kieliszek plus osobna szklanka z wodą mineralną do popicia. Odpowiedzieliśmy, że między innymi, bo część smakoszy w ogóle nie zapija, a niektórzy zapijają piwem.
W czasie uroczystej sesji połączonych rad wręczano prezenty. Arkadiusz Czartoryski i Janusz Kotowski dali burmistrzowi Jansenowi szablę. Delegacja ostrołęcka wręczała czołówce meppeńskich samorządowców wiklinowe kosze z pysznymi wiktuałami przygotowanymi przez jedną z czołowych znawczyń tradycyjnej kurpiowskiej kuchni Danutę Kostewicz. Były więc w koszach miody, chleby na liściach chrzanu, kozie sery i inne specjały. Wszyscy inni niemieccy goście zostali obdarowani papierowymi torbami, których zawartością były słoiki miodu oraz materiały promocyjne Ostrołęki.

Nasz samochód i nasz reporter Jacek Pawłowski dojechali do Meppeen
(fot. Fot. J. Mostył)

W sobotę 18 września radni zwiedzali szpital w Meppen. Z obiadu w szpitalnym bufecie wynieśli wrażenia sprowadzające się do hasła: "Boże, po co ja tyle jadłem". Kilkanaście minut przed obiadem ostrołęccy delegaci, zwiedzając salę rehabilitacyjną, zważyli się na lekarskiej wadze. Odnotowaliśmy co ciekawsze wyniki: Galanek - 111, Sutnik - 109, Chojnowski - 101, Wołczuk - 97, Zarzycki - 84, Załuska - 83. Red. Pawłowski startował poza konkurencją, bo nie był członkiem delegacji, ale szpitalna waga w Meppen zanotowała masę ciała na poziomie równych stu kilogramów, co oznacza schudnięcie w ciągu roku o sześć kilo.
Wieczorem w sobotę część radnych udała się do kościoła na Mszę św. w intencji obu miast, zamówioną przez burmistrza Jansena. Później odbył się wieczór przy grillu, na którym nie byliśmy, bo musieliśmy wysłać na czas do redakcji niniejszy tekst. W każdym razie zauważyliśmy, że z tego rozrywkowego wieczoru autokar przywiózł radnych już o 23.00.
Ostrołęccy radni przebywali w Meppen od czwartku wieczorem 16 września do rana 19 września.
Galeria zdjęć na www.to.com.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki