Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co jedli Kurpie? Wrony, jądra wieprzowe, ulęgałki z chlebem...

Maciej Kleczkowski
archiwum prywatne
Autor jest miłośnikiem Kurpi. To wiceprezydent Ostrołęki.

Wiele tradycyjnych potraw kurpiowskich gości do dziś na naszych stołach. Ale sporo z nich zanikło wraz z upływem czasu. Czy słyszeliście chociażby o niewypatroszonych gotowanych rybach?

„Gotowano ryby w całości, niesprawione i nieczyszczone nawet z łuski. Ryby przeważnie większe, wkładano prosto z wody (po uśnięciu) do dużego garnka z posoloną wodą, dorzucając czasem cebulę i pieprz w ziarnkach. Po ugotowaniu układano ryby na misy, żeby nieco ostygły, zupę zaś, zabielaną mlekiem (lub nie), zjadano z chlebem, kaszą lub kluskami”.

Kurpie nie gardzili... wronami

„Zastrzelonego lub złapanego we wnyk zająca gotują w burakach, któremi nalewają kartofle. Tak samo w barszczu gotują wronę, jak nie ma okrasy, a o wrony nietrudno”. Dziczyznę piekli w całości: „upolowaną kaczkę, kwiczoła lub gęś nieco oskubano, oblepiono ciastem z gliny lub lepkiego iłu całego ptaka, zostawiwszy otwór dla ujścia pary, poczem całą taką gomółę zagrzebywano w gorący popiół i żar w ognisku. Po pewnym czasie rozbijano gomółę, ptaka rozrywano i wypuszczano z niego wnętrzności”.

W podróż zabierano suszone ryby

„Złowione w sieci, oprawione większe ryby, a szczególnie szczupaki i leszcze wrzucano w gorący jeszcze piec po upieczonym chlebie. Do drugiego dnia ryby były suche jak »gnat«. Suszone ryby brano w drogę (np. do Częstochowy)”.

Ulęgałki spożywano z chlebem

„Ulęgałki z »leśnianek« były i są dodatkiem do chleba. Na ulęgałki trzęsą gruszki dojrzale, gdy już mają wewnątrz czarne ziarnka, a na zewnątrz są żółte. Strzęsiony owoc trzymają w słomiankach lub sypią w siano, gdzie w cieple prędko się ulęgają, nabierając przyjemnego zapachu. Ulęgałki podają po obiedzie lub robotnikom na podwieczorek do chleba, albo tylko na zajadkę po innem pożywieniu”.

Jądra wieprzowe jedli tylko mężczyźni

„Jądra najpierw kładą w gorący popiół w piecu lub kuchni, obłupują z wierzchniej grubej skóry, poczem je krają, w talarki, solą i smażą na patelni. Jedzą z chlebem. Kobiety potrawy tej nie cierpią j próbować nie chcą”.

A do picia...

Wiele osób nie wyobraża sobie dziś poranka bez kawy czy herbaty. Rdzenni Kurpie mieli odmienne zdanie. „Napoje te uważano za zbytek, używano rzadko, od święta, albo parzono dla chorych. Herbata jest przeważnie dla gości z miast, przyjezdnych urzędników, dla księdza po kolędzie itp.

Niedoświadczone gospodynie, chcąc uraczyć gościa, nieświadome nowej potrawy, gotować miały niejednokrotnie herbatę w garnku na zupę i krasiły słoniną, dziwiły się przytem mocno, że gość »nawet arbaty« jeść nie chciał, przez co musiał być »zielgi pon«”

.

Cytaty pochodzą z książki Adama Chętnika „Pożywienie Kurpiów” z 1936 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki