Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co by było, gdyby Robert Lewandowski był Niemcem... Pobił Lubańskiego, Latę i Deynę, choć - jak na ironię - na razie im nie dorównał

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Robert Lewandowski awansował w niedzielę z reprezentacją na Euro 2020, a w meczu z Macedonią Północną zanotował dwie asysty.
Robert Lewandowski awansował w niedzielę z reprezentacją na Euro 2020, a w meczu z Macedonią Północną zanotował dwie asysty. fot. szymon starnawski / polska press
Najwięcej występów (110). Najwięcej bramek (60). Najwięcej hat-tricków (6). Jeszcze chwila i trudno będzie znaleźć jakąś reprezentacyjną klasyfikację, której nie będzie otwierał Robert Lewandowski. Trudno też sobie wyobrazić, by kapitan Biało-Czerwonych nie znalazł się w jedenastce wszech czasów reprezentacji, w plebiscycie przeprowadzonym na stulecie PZPN. Z drugiej jednak strony wciąż czekamy, aż "Lewy" poprowadzi Polskę do sukcesu na wielkiej piłkarskiej imprezie i narzekamy, że jeszcze tego nie zrobił. Czy słusznie?

Jedno nie ulega kwestii - takiej „maszyny” do strzelania goli (takim mianem określił go niedawno angielski dziennik „Guardian”) nie mieliśmy chyba jeszcze nigdy i nieprędko (być może nigdy) nie doczekamy się kolejnej. Snajper Bayernu Monachium w klubie strzela jak na zawołanie i tylko w tym sezonie zdążył już zrobić to 15 razy.

Mizernie na tle Laty i Deyny

Z drugiej jednak strony strzeleckie rekordy Lewandowskiego nie przekładają się na razie na wielki sukces drużynowy, bo na wymarzony triumf w Lidze Mistrzów wciąż czeka. Wciąż czeka również na swój wielki turniej w reprezentacji, w której póki co błyszczy tylko w eliminacjach do wielkich imprez. Zajmujący kolejne miejsca w klasyfikacji najlepszych strzelców kadry Włodzimierz Lubański (48 goli), Grzegorz Lato (42) czy Kazimierz Deyna (40) to przecież medaliści igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata...

Na ich tle dorobek Lewandowskiego w kadrze jest mizerny. Debiutował w niej we wrześniu 2008 roku, w wyjazdowym meczu z San Marino, w eliminacjach do mistrzostw świata w RPA. Udało mu się nawet zdobyć bramkę. Później jednak już tak dobrze nie było, bo do końca kwalifikacji trafił do siatki jeszcze tylko raz. Znowu z San Marino. Polacy przegrali je z kretesem i mundial 2010 przyszły gwiazdor Bayernu musiał oglądać w telewizji.

Podobnie zresztą jak ten rozegrany cztery lata później w Brazylii. To były te eliminacje, w których kibice i media liczyli mu kolejne minuty bez zdobytej bramki, a sfrustrowany „Lewy” rozważał nawet ponoć w pewnym momencie rezygnację z gry w kadrze (choć był to bardziej efekt jego ówczesnego konfliktu z PZPN o prawa do wykorzystywania wizerunku).

Udało się dopiero za trzecim razem, jednak z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Rosji Lewandowski wracał na tarczy. Podobnie jak cała nasza drużyna, bo przed mundialem mało kto brał na poważnie scenariusz, w którym nie wychodzimy z grupy. Jego jednak ta klęska musiała boleć podwójnie... „Pamiętam twoje wspaniałe gole podczas ostatnich mistrzostw świata. Mam nadzieję, że ty zapamiętasz moje z Rosji” - zaczepił przed turniejem na Twitterze swojego klubowego kolegę Jamesa Rodrigueza, króla strzelców mundialu w Brazylii, i wydawało się to całkiem realne. Tymczasem nie trafił do siatki ani razu, co sprawia, że więcej bramek w najważniejszej piłkarskiej imprezie na świecie mają np. obrońcy Bartosz Bosacki (dwie), Stefan Majewski czy Jan Bednarek (po jednej).

Lewandowski strzela na razie tylko na Euro

Trochę lepiej wygląda to w mistrzostwach Europy, choć i tu snajper Bayernu nie ma za bardzo czym się pochwalić. Jedna bramka podczas Euro 2012 (w inauguracyjnym meczu z Grecją), jedna cztery lata później we Francji (z Portugalią). Tu przynajmniej udało się coś osiągnąć drużynowo, bo kadra Adama Nawałki dotarła do ćwierćfinału (w którym przegrała po rzutach karnych właśnie z Portugalią). Apetyty były jednak z pewnością większe. Kapitan Polaków jechał przecież na Euro jako król strzelców eliminacji...

Swoje, oczywiście, zrobiła ultradefensywna taktyka Biało-Czerwonych, która z jednej strony sprawiała, że prawie nie traciliśmy we Francji bramek. Z drugiej jednak zostawiała naszego najlepszego strzelca jeszcze bardziej osamotnionego z przodu. Nie brak co prawda głosów, że od piłkarza tej klasy można wymagać, by sam stworzył coś z niczego, szarpnął i pociągnął drużynę w najtrudniejszym momencie. A może jednak nie...

Klose: Lewandowski jest dziesięć razy lepszy

Jak więc jest z tym Lewandowskim? Tu może lepiej oddać głos ekspertom i trudno o lepszego niż Miroslav Klose. Najskuteczniejszy strzelec w historii mistrzostw świata (16 bramek) wspomniał ostatnio o Polaku w wywiadzie dla „Bilda”.

- On gra trochę tak jak ja. Jest kompletnym napastnikiem, używa obu nóg, jest silny w powietrzu i ma świetne uderzenie. Tyle że we wszystkim, co robi, jest dziesięć razy lepszy niż ja kiedykolwiek byłem - powiedział mistrz świata z 2014 i wicemistrz Europy z 2008 r.

I można sobie tylko pogdybać, ile tytułów (indywidualnych i drużynowych) miałby dziś na koncie nasz kapitan, gdyby był Niemcem, Holendrem albo Francuzem...

Najlepszy strzelec w historii MŚ chwali Lewandowskiego: Jest ode mnie dziesięć razy lepszy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki