Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieśnina Kerczeńska zablokowana. To nie wstęp do inwazji na Ukrainie, Rosja realizuje strategię małych kroków. Jakie są cele Putina?

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Od czasu wojny czeczeńskiej poprzez inwazję na Gruzję i wojnę z Ukrainą Południe to główny kierunek ekspansji
Od czasu wojny czeczeńskiej poprzez inwazję na Gruzję i wojnę z Ukrainą Południe to główny kierunek ekspansji Alexsey Druginyn/SPUTNIK/EAST NEWS
Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej to nie wstęp do inwazji na Ukrainę, tylko początek blokady Morza Azowskiego. Kolejny szczegółowy cel w rosyjskiej strategii małych kroków obejmującej niemal wszystkie kierunki.

W ostatnią niedzielę w Cieśninie Kerczeńskiej oddzielającej Morze Azowskie od Morza Czarnego (wiedzie przez z nią nowy most łączący Rosję z anektowanym Krymem) rosyjskie okręty zatrzymały trzy jednostki ukraińskiej marynarki. Jedna z nich - holownik - została celowo staranowana przez rosyjski okręt. Rosjanie użyli też broni pokładowej - ostrzeliwując ukraińskie jednostki. W wyniku ostrzału rannych zostało 6 ukraińskich marynarzy. Ukraińskie okręty zostały następnie zajęte przez żołnierzy podporządkowanych FSB jednostek specjalnych. Okręty - razem z 23 marynarzami stanowiącymi ich załogi - trafiły do Kerczu, gdzie są do dziś przetrzymywane przez Rosjan. Całe zdarzenie miało dramatyczny przebieg - doszło do staranowania okrętu, użyto broni, rosyjska flota przejęła jednostki państwa, z którym Rosja pozostaje w stanie niewypowiedzianej wojny. W dodatku „wyciekło” zarówno nagranie całego zajścia, jak i zapis rozkazów wydawanych na rosyjskich okrętach - jednoznacznie wskazujących, że cała akcja była z góry zaplanowana i przeprowadzona nieprzypadkowo. Można więc było interpretować ten incydent na wiele sposobów - również jako wstęp do kolejnej większej rosyjskiej operacji przeciw Ukrainie.

Źródło:
RUPTLY

W odpowiedzi Ukraina wprowadziła stan wojenny na 60 dni i postawiła w stan alarmu flotę i wojska lądowe. Z Kijowa słychać było głosy o możliwej rychłej rosyjskiej ofensywie lądowej - jednak właściwie nic poza tym nie wskazuje, żeby tak miał wyglądać kolejny ruch Władimira Putina. Znacznie ważniejszy zdaje się fakt, że Cieśnina Kerczeńska została czasowo zablokowana przez Rosjan - najpierw całkowicie fizycznie - w poprzek szlaku wodnego prowadzącego przez cieśninę ustawiono duży statek, następnie poprzez niewypowiedziane ultimatum skierowane pod adresem Ukrainy. Kreml mianowicie ogłosił, że otwiera Cieśninę Kerczeńską wyłącznie dla ruchu cywilnego - co oczywiście oznacza groźbę potraktowania pojawiających się w rejonie Morza Azowskiego okrętów ukraińskiej marynarki wojennej w sposób analogiczny do tego, który można było obserwować w niedzielę. Ergo: Morze Azowskie, którym Ukraina i Rosja dotąd się (nie bez licznych tarć) dzieliły, zostało w zasadzie wyłączone spod dotychczasowej kontroli Kijowa. Po raz kolejny mamy raczej do czynienia z realizacją kolejnego szczegółowego celu w kremlowskiej strategii małych kroków, niż próbą przeprowadzenia bardziej tygrysiego skoku. Współczesna rosyjska realpolitik właśnie tak wygląda - to jednoczesne działanie na wielu kierunkach, najczęściej bez angażowania znacznych sił, z długim wyczekiwaniem na właściwą okazję do pojedynczego, punktowego ruchu. Przyjrzyjmy się szachownicy, na której toczy się ta gra.

Południe

Od czasu wojny czeczeńskiej jest to nieprzerwanie główny kierunek ekspansji Rosji. Kierunek, który ma oparcie już w XIX-wiecznej doktrynie Imperium Rosyjskiego. Czeczenia, później Abchazja i Gruzja, w końcu Krym i południowo-wschodnia Ukraina - to wszystko jest poszerzenie, także terytorialne, południowej strefy wpływów Rosji. Chodzi zarówno o Kaukaz, jak i region czarnomorski, w szerszym ujęciu to właśnie w kierunek południowy wpisuje się również militarne zaangażowanie Rosji w Syrii.

Zobaczymy to nawet, gdy przyjrzymy się wojnie na Ukrainie. Pierwszym celem Rosjan był Krym. Następnie jedne z najcięższych walk toczyły się o północne wybrzeże Morza Azowskiego. Tam do dziś front opiera się o Mariupol, kilkusettysięczny ukraiński port nad Morzem Azowskim. W tym kontekście ostatnie działania Rosjan w Cieśninie Kerczeńskiej (oddzielającej Morze Azowskie od Morza Czarnego) wpisują się w strategię przejmowania kontroli nad całą północną częścią regionu czarnomorskiego. Warto zauważyć, że na incydent w Cieśninie Kerczeńskiej jako jeden z pierwszych krajów - do tego bardzo stanowczo - zareagowała Turcja. „Jako państwo leżące na wybrzeżu Morza Czarnego podkreślamy, że przepływ przez Cieśninę Kerczeńską nie powinien być blokowany” - napisało tureckie MSZ w oświadczeniu. To Turcja jest bowiem dla Rosji najpoważniejszym rywalem w rozgrywce o region czarnomorski i zarazem potencjalną „przeszkodą” w dalszej drodze na Południe.
Powody, dla którego Kreml jest szczególnie zainteresowany właśnie Południem mają bardzo złożony charakter. Zacznijmy od historycznych. Gdzieś w tle jest odwieczne marzenie Romanowów o Konstantynopolu (obecnie to oczywiście Stambuł) i zjednoczeniu prawosławia pod jednym carskim berłem. Jest też XIX- wieczna Wielka Gra - czyli później mamy niepodzielne sowieckie panowanie nad Kaukazem i próby jeszcze dalszej ekspansji na Południe - z wojną afgańską na czele. Jeszcze później - nostalgię za utraconym imperium i współczesną rosyjską politykę wewnętrzną. Ale oprócz historii jest jeszcze współczesność. Południe - rozumiane skalą Syrii - to dla Rosji potencjalne surowcowe eldorado oraz możliwość bezpośredniego uczestniczenia w rozgrywce na Bliskim Wschodzie. Rozumiane skalą Gruzji, Abchazji i południa Ukrainy - to szlak surowcowo-energetyczny, który w przyszłości może pozwalać omijać Rosję i demonopolizować jej pozycję dostawcy energii dla Europy Środkowej i Zachodniej.

Bałtyk

To już nas bezpośrednio dotyczy. Litwa, i Łotwa - a także polski „przesmyk suwalski”. Co łączy te dwa kraje i jeden region? To, że to właśnie Litwa i Łotwa fizycznie oddzielają mający dla Rosji absolutnie strategiczne znaczenie Okręg Kaliningradzki od właściwego terytorium Federacji Rosyjskiej. Z kolei „przesmyk suwalski” oddziela Okręg Kaliningradzki od „bratniej” Białorusi. Tu wciąż mamy do czynienia z potencjalnym zamiarem fizycznego połączenia Obwodu Kaliningradzkiego z Rosją, co oczywiście oznaczałoby poważną ingerencję terytorialną w krajach bałtyckich, a według niektórych scenariuszy również na wschodzie Polski. Rzecz jasna, to odległa perspektywa - nierealna w obecnych warunkach geopolitycznych, osiągalna z rosyjskiego punktu widzenia wyłącznie w sytuacji głębokiej destabilizacji euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa. Niemniej, przede wszystkim Łotwa - ale także pozostałe kraje bałtyckie już teraz są obszarem głębokiej infiltracji przez rosyjskie służby specjalne i szeroko rozumianą agenturę wpływu - od organizacji otwarcie prorosyjskich po np. skrajnie prawicowe. Istotnym narzędziem gry Kremla w regionie bywa również rosyjska mniejszość w krajach bałtyckich - przede wszystkim na Łotwie i w Estonii. Zarazem obszar bałtycki jest terenem podobnej rosyjskiej gry energetyczno-ekonomicznej, jak Europa Środkowa, z jednym jednak zastrzeżeniem - dodatkowym celem jest tu uzależnianie krajów bałtyckich od rosyjskiej energii - w przyszłości produkowanej również w Obwodzie Kaliningradzkim.

Europa Środkowa

Obszar, który przez polską prawicę chętnie jest nazywany Międzymorzem - nie licząc regionu bałtyckiego - wciąż nie leży w realnym zasięgu możliwej ekspansji terytorialnej ze strony Rosji. Zarazem jest to jednak jeden z głównych - jeżeli nie główny - kierunek ekspansji ekonomicznej i energetycznej. Najświeższy - i jednocześnie fascynujący - raport dotyczący tej ekspansji przedstawia nam Piotr Maciążek w wydanej zaledwie kilka tygodni temu znakomitej książce „Stawka większa niż gaz. Ukryta wolność o niepodległość Polski”. Maciążek stawia wprost tezę - że to niezależność energetyczna jest dziś kluczem do realnej suwerenności Polski (jak również innych krajów regionu). Ale droga do tej niezależności wciąż jawi się jako długa i kręta. Maciążek bardzo przekonująco, momentami w thrillerowym wręcz jak na poważną książkę eksperta pokazuje nam rosyjską strategię w odniesieniu do całego regionu - strategię, w której rurociągi i gazociągi odgrywają znacznie ważniejszą rolę niż dywizje pancerne, a ekspansja rosyjskich wielkich koncernów jest znacznie bardziej istotna od lotnictwa strategicznego. Europa Środkowa - nie wyłączając Polski - jest wciąż w znacznym stopniu zależna od rosyjskich dostaw ropy i gazu. Utrzymanie tego stanu jest dziś jednym ze strategicznych celów Kremla. Rzecz jasna, jednak kraje Europy Środkowej podlegają też podobnej presji, jak ta, której doświadczają ze strony Kremla również państwa zachodniej części UE.

Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone

Tu nie ma mowy o zamiarach jakiejkolwiek militarnej konfrontacji - ani dziś, ani w dającej się objąć wzrokiem przyszłości. Niemniej Rosja prowadzi od lat szeroko zakrojone działania destabilizacyjne - zarówno w najwyżej rozwiniętych państwach Unii Europejskiej jak i w Stanach Zjednoczonych.
Dziś najczęściej interesujemy się relatywnie nowymi narzędziami tych działań stosowanymi przez Rosjan w internecie i mediach społecznościowych. Wiemy całkiem sporo o farmach trolli pod Petersburgiem, śledzimy aktywność rosyjskich botów nawet na kontach polskich polityków, wiemy o udziale rosyjskich hakerów w słynnym wycieku maili sztabowców Hillary Clinton i o internetowych i społecznościowych działaniach na sporą skalę na rzecz kandydatury Donalda Trumpa. W rzeczywistości jednak znaczna większość rosyjskich narzędzi do działań mających na celu szeroko rozumianą destabilizację Zachodu to adaptacja (lub nawet kontynuacja) rozwiązań stosowanych przez Związek Radziecki podczas zimnej wojny. To sieci organizacji, fundacji i stowarzyszeń pośrednio finansowanych przez Kreml, to także partie polityczne i organizacje radykalne korzystające z rosyjskiego wsparcia, agencje informacyjne i „niezależne” serwisy internetowe, to wreszcie różne sieciowe i niesieciowe społeczności, które da się wykorzystać w roli „polieznych idiotów”. Za ich pomocą kremlowscy specjaliści od propagandy i wojny informacyjnej podważają zaufanie do mainstreamowych ugrupowań politycznych i instytucji państwa oraz mediów. Sieją spiskowe teorie dotyczące zarówno problemów istotnych dla danego kraju (od zabójstwa Kennedy’ego po katastrofę smoleńską), jak i nurtów społecznych nieufnych wobec dokonań nauki czy medycyny (antyszczepionkowcy, zwolennicy teorii płaskiej ziemi, kreacjoniści itp.). Wspierają ruchy o charakterze nacjonalistycznym i skrajnie prawicowym, nie stronią jednak również od ugrupowań „antysystemowych” czy amerykańskiego Alt Rightu. Jednym słowem robią wszystko, by osłabiać, destabilizować i siać zamęt w tych krajach, które zawsze były dotąd w stanie powiedzieć Kremlowi głośne „nie” lub w inny sposób równoważyć jego kolejne zapędy.

Północ

Dlaczego rosyjskie okręty podwodne regularnie dokuczają Szwedom? Dlaczego rosyjskie bombowce strategiczne wciąż pojawiają się u północnych i zachodnich wybrzeży Norwegii? Dlaczego Rosja naprawdę sporo inwestuje w naprawdę silne wojska arktyczne, dostosowane (często ogromnym kosztem) do działania w skrajnych, podbiegunowych warunkach? Przecież nie chodzi o konieczność odpierania ewentualnej inwazji białych niedźwiedzi? Owszem, jeden z najważniejszych rosyjskich portów - a z pewnością ten najważniejszy na Północy - czyli Murmańsk, leży o ledwie 100 km od granicy z Norwegią, z pewnością warto zapewnić mu bezpieczeństwo. Tyle tylko w działaniach rosyjskich sił na Północy nie chodzi o teraźniejszość, tylko o przyszłość. Strategicznym rosyjskim celem na kolejne dekady nie jest Norwegia ani północ Finlandii, tylko Arktyka. Kolejne badania i wiercenia przynoszą stamtąd wieści o bardzo obiecujących złożach surowców. Ocieplenie klimatu i rozwój technologii dają zaś realne szanse na to, że ich wydobycie może w niedalekiej przyszłości stać się wykonalne i opłacalne. W połączeniu ze świadomością, że rosyjskie złoża ropy i gazu - ale także metali szlachetnych czy lekkich - w przyszłości będą się wyczerpywać, ekspansja w Arktyce daje Kremlowi nadzieję na przedłużenie trwania obecnego modelu rosyjskiej gospodarki. Rzecz jasna - w rywalizacji o Arktykę biorą też udział inni poważni gracze - przede wszystkim Kanada i Stany Zjednoczone, a ćwiczenia wojsk NATO odbywają się w warunkach polarnych co najmniej tak często jak manewry arktycznych komponentów armii rosyjskiej.

Cyberprzestrzeń

Mówi się często, że w cyberprzestrzeni nie liczą się kierunki geograficzne, w każdym razie ta teza bywa bardzo chętnie powtarzana . To jednak tylko teoria. W praktyce jest zupełnie inaczej. W grze, która codziennie toczy się w globalnej sieci, Rosja skaluje działania i zastosowanie poszczególnych narzędzi w zależności od celów i stopnia zaangażowania. Cyberprzestrzeń jest tu tylko jednym z pól walki w grze odbywającej się w całkowicie realnym świecie. W świecie, w którym liczą się fizyczne i geograficzne cele. W otwartym lub półotwartym konflikcie Rosja jest w stanie przeprowadzać w cyberprzestrzeni poważne ataki na infrastrukturę krytyczną skutkujące całkiem fizycznymi skutkami. Takie ataki na sieć energetyczną Ukrainy przeprowadzane przez grupy powiązanych z rosyjskimi służbami specjalnymi hakerów przynosiły już skutki porównywalne z precyzyjnymi bombardowaniami - jednak o wiele niższym kosztem, niemal bez ryzyka, ale również bez stosowania otwartej siły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Cieśnina Kerczeńska zablokowana. To nie wstęp do inwazji na Ukrainie, Rosja realizuje strategię małych kroków. Jakie są cele Putina? - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki