Katarzyna Mazur: Idea robota-przyjaciela to wielkie marzenie pisarzy science-fiction, przeszczepione do masowej wyobraźni. Wygląda na to, że jesteśmy coraz bliżej jego spełnienia. Czy Pana zdaniem humanoidalne trendy w robotyce, które obserwujemy, są dyktowane faktyczną potrzebą ludzkości, czy może jednak są, uświadomioną lub nie, pogonią za spełnieniem fantazji? Po co nam właściwie humanoidalne roboty, skąd ta potrzeba tworzenia maszyn podobnych do nas? Czy to pragnienie boskiej kreacji, czy przekroczenia własnych granic?
Dr Krzysztof Walas: Trendy humanoidalne w robotyce łączą w sobie obie te potrzeby. Z jednej strony, rozwój tego typu robotów pobudza naszą wyobraźnię. Badacze czują się twórcami maszyn podobnych do ludzi i mają poczucie, że ta próba odtworzenia człowieka pozwoli im lepiej go zrozumieć.
Z drugiej strony, istnieją przesłanki praktyczne. Środowisko, w którym funkcjonujemy na co dzień, tworzone jest z myślą o człowieku. Rozmiary mebli i różne urządzenia codziennego użytku są optymalne dla człowieka, więc jeśli chcemy, żeby robot z łatwością operował w naszym środowisku, musimy nieuchronnie zbudować robota przypominającego człowieka.
Jeden z najsłynniejszych robotów humanoidalnych przybrał postać kobiecą, myślę oczywiście o Sophie. Okazało się jednak, że im wierniej ma udawać człowieka, tym większy budzi lęk. Dlatego twórcy zdecydowali się nie nakładać jej peruki i pozostawić ją z charakterystyczną – robotyczną – konstrukcją czaszki. Jak będą wyglądać roboty przyszłości? Dążymy do tego, żeby były nieodróżnialne od człowieka w zakresie inteligencji, co z wyglądem?
Osobiście uważam, że roboty powinny pozostać robotami. Jeśli pozostawimy elementy odróżniające człowieka od robota, to łatwiej będzie nam stwierdzić, czy mamy do czynienia z istotą ludzką lub zwierzęciem, czy z humanoidem lub np. robo-psem. Problem dostrzegamy w związku z pojawieniem się generatywnej sztucznej inteligencji. Chcemy wiedzieć, czy napisany tekst lub obraz, który oglądamy, są wytworem człowieka czy AI.
Z drugiej strony, kiedy wiemy, że mamy do czynienia z robotem, mamy niższe oczekiwania dotyczące jego inteligencji. Więcej wymagamy od człowieka niż od maszyny. Wygląd robota może budzić nadmierne oczekiwania dotyczące jego funkcji kognitywnych.
Chętnie angażujemy roboty do widowiskowych akrobacji i budzących emocje happeningów. Zaskakująco poruszająca okazała się praca sprzed lat dwójki artystów Sun Yuan i Peng Yu - Can’t Help Myself – znana jako umierający robot. Robotyczne ramię stoi w kałuży, przypominającej krew i nie jest w stanie powstrzymać jej wyciekania mimo że nic innego nie robi, tylko zgarnia ją do siebie. Za sprawą tej krwiopodobnej substancji, nieoczekiwanie budzi współczucie coś podobnego do koparki. Maszyna, która z założenia nie podlega idei śmierci, uczy nas umierania. Czy ludzkość jest emocjonalnie gotowa na pojawienie się robotów?
To dla mnie bardzo trudne pytanie, gdyż jestem inżynierem, a nie filozofem. Kiedy myślimy o tym, czy społeczeństwo będzie gotowe na pojawienie się robotów, nie musimy dotykać spraw ostatecznych, lecz kwestii o wiele bliższych.
Obecnie toczy się dyskusja dotycząca przemian rynku pracy w warunkach robotyzacji. Jak w przyszłości będzie wyglądać nasza praca? Czy należałoby opodatkować pracę robotów? W jaki sposób obliczać wynagrodzenia? Jeszcze nie stworzyliśmy odpowiedzi na te pytania. Kolejny problem to relacje: czy roboty mogą zostać naszymi towarzyszami, pomocnikami w codziennych obowiązkach? Nie wiemy, do jakiego stopnia pozwolimy, żeby roboty wkroczyły w nasze życie.
Inny bardzo ciekawy eksperyment to Szpital Ostatniej Chwili. Mamy tam roboty, które zaspokajają emocjonalne potrzeby człowieka, które pozostały niespełnione w relacjach z ludźmi. Wśród nich króluje Robot Ostatniej Chwili, który czule towarzyszy człowiekowi w momencie śmierci. To tylko wystawa, ale mamy już w rzeczywistym życiu terapeutyczne foki Paro. Możemy korzystać z dobrodziejstw płynących z relacji ze zwierzętami, bez skutków ubocznych takich jak ich własne pomysły i potrzeby. Czy roboty naprawdę będą w stanie rozproszyć naszą samotność?
Jestem bardzo sceptyczny wobec takich rozwiązań, wolę interakcję z drugim człowiekiem niż z robotem. Ważne są tutaj różnice kulturowe. W kulturze Zachodu stawiamy człowieka w centrum i robot jest dużo mniej akceptowany. Natomiast na przykład w Japonii akceptacja robotów jest dużo wyższa. Wspomniana foka Paro powstała właśnie w tym kraju.
Zajmuje się Pan kwestiami technicznymi związanymi z trenowaniem robotów i uczeniu ich ruchów. Przyznaję, że brzmi to zaskakująco – o ile zdolność rozumowanie wydaje się czymś, czego trzeba uczyć, tak kwestie poruszania się maszyn wydają się pozornie łatwe do zaprogramowania. Okazuje się jednak, że synchronizacja „umysłu” maszyny i jej „ciała” nie jest taka łatwa. Osiągnięcia w tej dziedzinie są jednak imponujące. Jakie korzyści przyniosą nam sprawnie poruszające się maszyny? Gdzie człowiek nie może, tam pośle robota?
To, co wydaje się człowiekowi łatwe i intuicyjne, powstało przez bardzo długi proces ewolucji. Przyjmujemy to jako oczywistość, a odtworzenie ruchu czy chodu jest trudne. Możemy to osiągnąć, opisując działanie robota złożonymi równaniami matematycznymi, które uwzględniają fizykę interakcji robota ze światem.
Jednak jeśli robot ma wykonać płynny ruch, musimy wybrać mniej dokładne równania, aby móc je obliczyć w krótkim czasie. Kiedy robot jest w ruchu, nie mamy kilku minut na obliczenie kolejnego kroku, ale ułamki sekund, aby to zrobić. Tutaj z pomocą przychodzi nam uczenie maszynowe, które w procesie prób i błędów wypracowuje odpowiedni ruch czy chód robota.
Często mówi się o nowych technologiach w kontekście rozwoju nauki i zdobywania niedostępnych ludzkości przyczółków. Tymczasem roboty mają też swoją ciemną – wojenną stronę. Jak wykorzystywane są roboty w przemyśle zbrojeniowym? Czy są programowane do zabijania człowieka?
Od wielu lat w wojsku stosowane są rakiety zdalnie naprowadzane na cel, drony i inne zdalnie sterowane pojazdy. Myślę, że w kwestii robotów nie pojawia się tutaj nic nowego. Pytanie dotyczy raczej tego, kto wybiera cele: czy w procesie decyzyjnym występuje człowiek, czy tworzymy system w pełni autonomiczny, niezależnie od tego, czy rozmawiamy o rakietach, dronach czy ogólnie rozumianych robotach.
Lęk przed buntem robotów towarzysz człowiekowi o wiele dłużej niż mogłoby się wydawać. Tak właściwie pierwszy raz z tym motywem spotykamy się już w Biblii – dzieło buntuje się przeciw swemu stwórcy i tak powstaje zło. Czy naprawdę mamy się czego obawiać czy może chroni nas pierwsze prawo robotyki stworzone przez Asimova? (Robot nie może skrzywdzić człowieka ani przez zaniechanie dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.)
Pytanie jest o wiele głębsze: czy naprawdę potrzebujemy robotów do tego buntu? Rozwijane modele sztucznej inteligencji są tym, co daje nowe możliwości naszym robotom. Bez osiągnięć w obszarze AI byłyby one tylko ciekawymi urządzeniami. Z kolei robotyka pozwala modelom AI nawiązać interakcje z fizycznym światem. W kontekście „buntu robotów” powinniśmy włączyć w dyskusję czołowych badaczy z zakresu sztucznej inteligencji.
Stanisław Lem uważał, że jeśli dojdzie kiedykolwiek do emancypacji maszyn, będzie ona wykraczała poza możliwości ludzkiego poznania, a one same prawdopodobnie nie będą nami zainteresowane. W „Bajkach Robotów” przedstawia wizję obłąkanego człowieka, ściągającego roboty po wszechświecie, które uciekły spod jego jarzma. Jak Pan to widzi?
Znów kwestia dotyczy rozwoju sztucznej inteligencji. Jeśli połączymy model językowy z robotem – prace nad tym już się toczą – to powstanie model, który będzie miał dostęp do o wiele większych zasobów wiedzy niż pojedynczy człowiek i będzie w stanie przetworzyć w procesie uczenia więcej tekstu niż pojedyncza osoba.
W tym sensie modele już wykraczają poza możliwości ludzkiego poznania. W przyszłości modele AI będą przetwarzać nie tylko teksty, ale również obrazy, dźwięki lub dotyk. Pytanie brzmi, jak szybko będziemy w stanie zaadaptować w fizycznych robotach osiągnięcia prac w zakresie sztucznej inteligencji.
Jakie Pan widzi możliwości wykorzystania robotów w edukacji? Czy istnieje szansa na robotycznych asystentów wyposażonych w AI, którzy monitorują postępy uczniów lub udzielają wsparcia nauczycielom? Czy może to zbyt naiwne wyobrażenia, a możliwości, które się otwierają są zupełnie innego rodzaju?
Osiągnięcia sztucznej inteligencji mogą nie tylko służyć rozrywce, ale także przyczynić się do powstania spersonalizowanych asystentów w procesie nauczania. Musimy się tylko zastanowić, czy potrzebujemy fizycznego robota przechadzającego się pomiędzy ławkami w klasie, czy wystarczy nam asystent głosowy, który zaspokoi naszą ciekawość świata.
Dr Krzysztof Walas jest liderem zespołu badawczego „Robotyka interakcji fizycznej” w IDEAS NCBR oraz adiunktem w Instytucie Robotyki i Inteligencji Maszynowej Politechniki Poznańskiej. Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół robotycznej percepcji interakcji fizycznych, stosowanej zarówno do zadań chodzenia, jak i chwytania. Członek zarządu Adra. Członek ELLIS Society.
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz.
Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie.
Obserwuj StrefaEdukacji.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?