Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chory na białaczkę mieszka w katastrofalnych warunkach. To się zmieni...

Robert Majkowski
Zapadnięta podłoga, przełamany dach, brak ciepłej wody i łazienki... w takich warunkach mieszka chory na białaczkę 66-letni Jan z Mchowa. Pomogą mu dobrzy ludzie - Bo mamy za dużo i chcemy się podzielić. Żeby tylko nam się udało

O losie chorego człowieka zrobiło się głośno za sprawą Agnieszki Wójcik, sąsiadki z Mchowa, która w świątecznym czasie ruszyła z prezentami do najuboższych mieszkańców swojej wsi. I tak trafiła do pana Jana.

- Mieszkamy obok siebie od lat, ale nigdy u pana Jana nie byłam. Ale jak już przyszłam i zobaczyłam, obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by temu człowiekowi jakoś pomóc. Jeśli oczywiście pan Jan na tę pomoc się zgodzi. I robimy to z serca - mówi pani Agnieszka. Wtóruje jej Lech Smoliński, społecznik z Przasnysza:

- Pan Jan jest dorosły, ma swoje zdanie i powinien samodzielnie dokonywać wyborów. My też jesteśmy dorośli i samodzielnie myślimy, i właśnie wpadliśmy na pomysł, by załatwić panu Jankowi kontener mieszkalny. Jak by pan zareagował, gdyby obok tego pana domu, który nadal by sobie tu stał, póki starość go nie pokona, postawić mieszkanko? Przenośne, ale z wszystkimi udogodnieniami: ciepła woda i prąd. Czy pan chciałby z tego skorzystać?

- Ale to kosztowne jest - oponuje pan Jan.

- O to już pan niech się nie martwi, my to bierzemy na siebie. Bo mamy za dużo i chcemy się podzielić. Żeby tylko nam się udało - śmieje się pan Lech.

W drewnianym domku otoczonym krzewami pan Jan mieszka od zawsze. Nie narzeka, ale jest mocno schorowanym człowiekiem. Sąsiedzi trochę pomagają, ale potrzeb jest wiele. Gołym okiem widać, że brakuje kobiecej ręki: do ogarnięcia dobytku pana Jana, poukładania, posegregowania, posprzątania, powyrzucania, poprania. Choć ta ostatnia czynność może by trudna, bo do dyspozycji jest tylko zimna woda i stara pralka frania.

Z ciepłem też jest problem, bo kuchenka jest mało wydajna, na początek przydałaby się zwykła koza. Wszystkie te niegodności jednak pan Jan lekceważy.

- Proponowali mi markot na zimę albo dom pomocy społecznej na stałe, ale jak sobie jeszcze radzę, to wolę na swoim. Jak choroba będzie postępować, i faktycznie nie dam rady, to będę musiał iść. Na razie kiedy chcę, to wstaję, kiedy chcę to śpię i kiedy chcę i co chcę, to sobie oglądam.

Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym wydaniu Tygodnika w Przasnyszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki