Żółte kartki dla sklepowych
Żółte kartki dla sklepowych
W sklepach w całej Polsce pojawią się wkrótce tajne patrole. Będą sprawdzać przestrzeganie zakazu sprzedaży alkoholu nieletnim.
To jeden z elementów kampanii "Alkohol - nieletnim wstęp wzbroniony" organizowanej przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Związek Producentów Przemysłu Piwowarskiego "Browary Polskie".
Udział w akcji zgłosiło ponad 500 miast i gmin. Tajne patrole mają stosować metodę "zakupu kontrolowanego". Młoda - na oko niepełnoletnia - osoba będzie próbowała kupić alkohol. Jeśli jej się uda, sklep dostanie żółtą kartkę ostrzegawczą. Jeśli kilka takich prób się nie powiedzie, sklep otrzyma certyfikat rzetelnego sprzedawcy.
Najwięcej takich sygnałów przekazują nam mieszkające we wsiach kobiety, których mężowie i synowie pieniądze, czas i zdrowie tracą siedząc z butelczyną pod sklepem.
Sąsiadka wojująca, chłopy leniwe
"W sklepie nie można pić piwa a w naszym można, nietrzeźwym nie można sprzedawać napojów alkoholowych, a nasze panie sklepowe mają swoje przepisy, zeszyt czynny (...)" - napisała do nas zbulwersowana Czytelniczka ze wsi Rżaniec w gminie Olszewo-Borki, roztaczając w liście wizję rozpijanej przez sklepowe męskiej części wsi.
Anna Szlachetka, której list dotyczył, przytakuje, że wie o donosie na nią, nie pierwszym zresztą, jak twierdzi. Żona sołtysa i radnego prowadzi niewielki spożywczo-przemysłowy sklep od czternastu lat. I niemal tyle samo lat wojuje z nią jedna z sąsiadek.
- Myślę, że to ona jest autorką listu, a nie mieszkańcy wsi, bo tu we wsi ludzie naprawdę żyją w zgodzie. Jakby którejś z sąsiadek coś się nie podobało, to na pewno przyszłaby i sama mi o tym powiedziała, a nie przez gazetę.
Pani Szlachetka przyznaje, że niektórzy mężczyźni lubią wypić. Znacznie bardziej niż pracować. - Przeszłaby pani od brzegu wsi do brzegu i chciała znaleźć kogoś do pracy. Ani jednego chętnego pani nie nie znajdzie. A to mu się nie opłaca za 20 zł czy 30 zł dniówki, a to zmęczony jest. To o czym mówi sklepowa, potwierdza kobieta, która razem z mężem we wsi prowadzi tartak. - Już tyle czasu szukamy kogoś do pracy. Dla dwóch osób robota by się znalazła. Podobno takie bezrobocie mamy, a chętnych do zarobku jak na lekarstwo - twierdzi wlaścicielka tartaku.
Po namyśle dodaje, że z drugiej strony, z takiego pracownika, co to jeszcze nie zacznie nic robić, a już chce zaliczki, to żaden pożytek.
- Wolę sama pracować i przynajmniej nie martwię się, że po pijanemu ktoś ręce w maszynę wsadzi. Bo do picia to panowie aż się trzęsą. Kobiety ze sklepu opowiadają historie z wiejskiego życia. - Wsiada chłop na rower i mówi, że jedzie do sklepu po papierosy, a potem nie wraca przez parę godzin, aż w końcu ktoś go znajduje leżącego w rowie pod lasem.
Anna Szlachetka mówi, że kiedy ona nie chce podchmielonemu klientowi sprzedać alkoholu, to on samochodem albo ciągnikiem jedzie do sąsiedniej wsi, do Zabiela albo do Nowej Wsi.
- Pijanym nie sprzedaję, bo chcę spokojnie w nocy spać - twierdzy pani Anna. - Przecież gdyby któremuś coś się stało, rozwaliłby sobie głowę to miałabym tego człowieka na sumieniu.
Pytamy, czy jeżdżą po pijanemu
- Jeżdżą. I jakoś tak sobie chłopi upodobali mój sklep, że zawsze tu zajadą. Ja im alkoholu nie sprzedaję, ale spostrzegawcza sąsiadka widzi, że chwieją się na nogach i zaraz głosi, że u Szlachetkowej się napili.
Sklep stoi w środku wsi, więc z tego co opowiedziała nam jego właścicielka, wynika że staje się czasem punktem sąsiedzkich męskich spotkań.
- Ale nieprawda, że stoją tu całymi dniami. I nie rozrabiają, bo na to bym nie pozwoliła. Zresztą nieraz zdarza mi się huknąć, na któregoś z mężczyzn i każę mu się zbierać do domu, do żony, do dzieci.
Jest oburzona, kiedy słyszy, że sprzedaje alkohol na zeszyt.
- Takie bzdury to wymyślają ludzie, którzy zamiast zająć się własnym życiem i go pilnować, zajmują się cudzym.
Zakupy na zeszyt daje, i owszem. Ale są to artykuły spożywcze pierwszej potrzeby. - W Rżańcu nie mieszkają bogaci ludzie. Mało komu wystarcza do pierwszego. Proszę mi uwierzyć, że gdybym nie dała towaru na zeszyt, to niejedno dziecko poszłoby do szkoły głodne - twierdzi Anna Szlachetka.
Zaznacza, że kiedy tylko mieszkańcy odbierają wypłatę za mleko, zasiłki czy renty, od razu przychodzą i dług w sklepie spłacają. - A piwa, wina czy wódki na zeszyt nie sprzedaję - zapewnia.
Piwo za renty
Rozpijanie miejscowych mężczyzn w sklepie inna Czytelniczka zarzuca Mariannie Kaczyńskiej z Dylewa.
- Myśli pani, że ryzykowałabym utratę koncesji, za którą muszę płacić około siedmiu tysięcy złotych rocznie? U mnie w sklepie i przed sklepem nie pozwalam pić. Sprzedaję alkohol wyłącznie na wynos.
Sąsiad pani Marianny potwierdza, że nigdy nie słyszał, żeby na podwórku obok sklepu klienci raczyli się alkoholem. Mówi, że jest spokojnie, nie zdarzają się pijackie awantury. Chociaż amatorów procentów to we wsi nie brakuje.
- Na pewno jest ich więcej niż chętnych do pracy.
Mówi, że w Dylewie nawet za 50-złotową dniówkę trudno znaleźć kogoś, kto pomoże latem przy sianie czy przy budowie domu. Wie, bo niedawno sam szukał i chodził od domu do domu.
- Za to po zasiłek do opieki społecznej samochodami jeżdżą - rzuca mimochodem. - I taka to bieda. Renty w co drugim domu, zasiłki, to i piwo mają za co kupić.
Nie wszystkim aż tak dobrze się powodzi, bo pani Marianna też w sklepowej szufladzie ma zeszyt, w którym zapisuje dług.
- Niektórzy jak się sami wstydzą przyjść po chleb bez pieniędzy, to wysyłają dzieci. Przychodzą z kartką, na której jest zapisane, co mają kupić. I co zabiorę dziecku z torby chleb, jak się okazuje, że nie ma czym zapłacić? Musiałabym nie mieć sumienia. Ale alkoholu, nawet jak na kartce jest zapisany, na zeszyt nie dam. Zwłaszcza dziecku.
Tylko w tym roku do sądu grodzkiego za picie alkoholu w miejscu objętym zakazem policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce skierowali 47 spraw i nałożyli około siedmiuset mandatów karnych. W Ostrołęce od kiedy zainstalowano kamery, problem osób pijących pod sklepem zniknął - twierdzą policjanci. Kamery przed wiejskimi sklepami i sklepowe nie sprzedające pijanym alkoholu nie zaradzą kłopotom żon z mężami zaglądającymi zbyt często do kieliszka. Ale mogą je choć trochę zmniejszyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?