Chcę pracować, a urząd pracy podcina mi skrzydła - skarży się Czytelnik

Przez ostatnie pięć lat byłem zatrudniany na stanowisku "robotnik gospodarczy" przez Urząd Gminy w Jednorożcu. Praca była w gminie, ale płacił mi urząd pracy. Nadal chciałbym pracować na tym stanowisku, wójt też nadal chciałby mnie zatrudniać, ale urząd pracy nie chce dać pieniędzy - poskarżył nam się mieszkaniec Jednorożca.

55-latkowi na pracy bardzo zależy, bo jak twierdzi, brakuje mu raptem kilku miesięcy, by otrzymać zasiłek dla bezrobotnych.
- Co roku składamy zapotrzebowanie do Powiatowego Urzędu Pracy w Przasnyszu na około 20 stanowisk w ramach robót publicznych. I co roku urząd kieruje do nas oferty około 30 osób, a my z tej grupy wybieramy tylu pracowników, ilu nam potrzeba. W tym roku wszystko odbyło się podobnie, ale widocznie oferty tego pana nie było. Bo gdyby faktycznie wójt chciał tego pana zatrudnić i miał go do wyboru, to by go wskazał. Może w tym roku ten pan nie spełnił któregoś z wymagań, albo po prostu było więcej chętnych, których na roboty publiczne kieruje się w pierwszej kolejności, czyli długotrwale bezrobotnych i mających zaległości alimentacyjne - usłyszeliśmy w Urzędzie Gminy Jednorożec.

Z czego wynika brak chęci dalszej refundacji zatrudnienia naszego Czytelnika, dopytywaliśmy też w Powiatowym Urzędzie Pracy w Przasnyszu. A oto co powiedziała nam Katarzyna Łada, specjalistka ds. szkoleń:
- Zaprzestanie kierowania wciąż tych samych osób do tych samych pracodawców jest podyktowane zaleceniami pokontrolnymi Najwyższej Izby Kontroli. NIK wykazała nam niewielką skuteczność działań aktywizacyjnych i brak celowości ponownego kierowania na roboty publiczne czy prace interwencyjne osób bezrobotnych kolejny raz do tego samego pracodawcy, zaś aktywne formy aktywizacji osób bezrobotnych mają na celu doprowadzenie do trwałego wyjścia z bezrobocia. W tej sytuacji wielokrotna aktywizacja nie odniosła wymaganego efektu, dlatego też zostaliśmy zobowiązani przeciwdziałać takim praktykom.