Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą wyczyścić rowy, ale brakuje im na to pieniędzy

(mb)
Gdy było sucho, rolnicy zupełnie o nich zapomnieli. Kolejne mokre lata przywróciły do łask spółki wodne.

Spółki wodne przez lata zajmowały się utrzymywaniem w dobrym stanie urządzeń melioracyjnych. W czasach PRL-u powstawały wszędzie tam, gdzie wybudowano nowe systemy melioracyjne. Rolnicy płacili spółkom składki proporcjonalne do powierzchni gruntów rolnych, na które oddziaływały rowy melioracyjne i urządzenia drenarskie, a zatrudnieni przez spółki ludzie kosili rowy, czyścili je i odmulali, naprawiali też awarie drenarskie. To się sprawdzało.

Wraz z wolnością przyszedł jednak ciąg suchych lat i rowy przestały być potrzebne. Rolnicy przestali więc płacić składki na spółki wodne, które albo znacznie ograniczały, albo wręcz zawieszały swoją działalność. Jakby tego było mało, niemal zaprzestano nowych inwestycji melioracyjnych.

Kiedy więc kilka lat temu zrobiło się mokro, pozarastane i spłycone rowy nie były w stanie przyjąć wody. Żeby je doprowadzić do dawnego stanu, potrzebne były duże pieniądze. Tylko niektórzy rolnicy - mimo ewidentnych strat w plonach z powodu nadmiaru wody - byli skłonni płacić składki na spółki wodne. Składki były niewielkie, żeby rolników nie zniechęcać, ale za małe pieniądze mało dało się zrobić. I koło się zamykało.

Z roku na rok przybywa jednak rolników, którzy zaczynają doceniać rolę rowów melioracyjnych. Wciąż jednak spora jest grupa takich, którzy nie płacą na spółki. Dochodzi więc do tego, że z tego powodu całe wsie są wykluczane ze spółek. W ostatnim czasie były dwa takie przypadki: w gminach Wąsewo i Zaręby Kościelne. W tych wsiach rolnicy nie muszą więc już płacić składek, ale muszą sami czyścić rowy, choć wiadomo, że - mimo tego, że będą kontrolowani przez pracowników starostwa - to nie zrobią tego wszyscy i nie zrobią tak, jak trzeba.

Nie ulega wątpliwości, że utrzymywaniem urządzeń melioracyjnych w dobrym stanie powinny zajmować się spółki wodne. Nic lepszego nie wymyślono.

W pow. ostrowskim działa obecnie 10 spółek wodnych - po jednej w gminie, dwie są tylko w gminie Andrzejewo. Jest jeszcze spółka w Broku, która jednak nie prowadzi działalności. W sumie spółki obejmują około 70 proc. wszystkich rowów oraz około 90 proc. terenów zdrenowanych.

Spółki są więc we wszystkich gminach, choć niedługo nie będzie spółki w gminie Małkinia Górna, bo kilka tygodni temu na walnym zgromadzenie delegatów podjęto uchwałę o jej rozwiązaniu. Powód? Brak zainteresowania spółką ze strony mieszkańców.

Powstają za to nowe spółki w gminie Ostrów Mazowiecka. Na razie działa jedna - SW "Jasienica", będą jednak następne, a powstają z inicjatywy mieszkańców i przy aktywnej pomocy wójta.

W ocenie Adama Brzózki z wydziału rolnictwa i ochrony środowiska Starostwa Powiatowego, największe problemy z właściwym utrzymaniem urządzeń melioracyjnych są właśnie w gminach Brok i Małkinia Górna, a także w części gminy Ostrów Mazowiecka (ale tu powstają nowe spółki). Najlepiej natomiast sytuacja wygląda w gminach Andrzejewo, Nur, Szulborze Wielkie i Boguty - Pianki oraz na terenie działania SW Jasienica (gm. Ostrów Mazowiecka).

Nawet tam, gdzie spółki wodne działają, rowy nie są w najlepszym stanie. Zaległości są wieloletnie, potrzeba więc dużych pieniędzy na wykonanie prac. Ustalane przez członków spółek (a więc przez rolników) składki nie zaspokajają wszystkich potrzeb, a ponadto od kilku lat składki pozostają praktycznie na niezmienionym poziomie. W tym roku podniesiono je nieznacznie w spółkach wodnych: Jasienica i Szulborze Wielkie.

Składki więc stoją niemal w miejscu, a tymczasem w ostatnich latach ceny usług wzrosły, przede wszystkim z powodu wzrostu ceny oleju. Składek nie wystarcza więc z reguły na wykonanie nawet bieżących prac.

Za niskie składki to największy problem spółek. Drugim problemem jest to, że wielu rolników - mimo to - w ogóle ich nie płaci. To zdecydowanie obniża budżet spółek i nie pozwala na wykonanie zaplanowanych - nawet na minimalnym poziomie - prac. W ubiegłym roku tak zwana ściągalność składek wynosiła od 0 proc. w spółce Lubotyń (!) do 83 proc. w spółce Boguty - Pianki, 88 proc. w spółce Nur i 89 proc. w spółce Szulborze Wielkie.

Na szczęście, rolnicy nie muszą finansować wszystkich prac, bo są możliwości dofinansowania spółek wodnych. Dotacje można uzyskać ze starostwa, od wojewody oraz - od niedawna - z gminy.

Więcej o spółkach wodnych przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki