Na wyszkowskich stoiskach warzywniczych trwa normalny ruch, ale tylko sprzedawcy wiedzą, ilu klientów im ubyło, ile towaru mniej sprzedadzą. A że sprzedadzą mniej, to pewne.
- Ta "ogórkowa" afera rozdmuchana przez media zrobiła swoje - mówi sprzedawczyni na stoisku warzywno-owocowym w centrum Wyszkowa. - Ludzie tylko patrzą na ogórki i… omijają z daleka. Wolą kupić młode buraki na botwinę albo wyjadać zapasy przetworów z piwnicy. Na nic tłumaczenie, że nasze ogórki są bezpieczne. Części klientów już w tym roku nie odzyskamy, bo wolą "profilaktycznie" nie jeść ogórków. Może jak będzie sezon na szykowanie przetworów do słoików to się na nowo przekonają.
Spadek sprzedaży ogórków odnotował jeden z największych producentów warzyw i owoców w gminie Wyszków, Adam Borkowski z Krąg Nowych.
- Ogórki w tym roku w większości idą do kontenera, na śmieci - mówi. - Rynek jest zawalony ogórkami, a zbytu nie ma. A wiadomo - żywność długo nie poleży, świeżych ogórków, pomidorów nie da się zamrozić. To, co się nie sprzedaje, idzie na zmarnowanie.
Ceny tego asortymentu najbardziej spadły, gdy Rosja ogłosiła zamknięcie granic dla warzyw z Europy.
- Wtedy skumulowało się za dużo towaru na rynku i ceny musiały spaść - mówi pan Adam.
Pomidorów - do 2 zł za kg w hurcie, ogórków nawet do 0,50 groszy.
- To trzykrotnie mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. Wtedy za ogórka spod folii płaciło się 1,5 zł - mówi Borkowski. - A teraz nawet za trzy razy mniej nie ma komu go kupić - dodaje.
Więcej przeczytasz w najnowszym, wtorkowym wydaniu Głosu Wyszkowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?