Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byliśmy na plantacji borówki amerykańskiej Jana Białczaka

Beata Modzelewska
Jeśli kupujecie latem borówki, koniecznie zerknijcie na etykietę. Najprawdopodobniej pyszny granatowy owoc, który właśnie zamierzacie zjeść, wyrósł na plantacji Jana Białczaka, w Czerwińskich w gm. Baranowo

Jan Białczak mieszka w Ostrołęce, tu też pracuje. A ziemię ma w Czerwińskich. Ojcowiznę. Można rzec, że jest rolnikiem z doskoku. Podkreśla, że bardzo cieszy go to zajęcie.
Przed domem Jana Białczaka w Czerwińskich rosną drzewa owocowe i stoją ule, za domem jest staw, ponadpółtorahektarowa plantacja borówki amerykańskiej (i parę krzaków jagody kamczackiej), poletko żurawiny, mały tunel z pomidorami i klasyczny przydomowy warzywniak.

- W naszej rodzinie nie było tradycji pszczelarstwa. Miałem chyba dwanaście lat. Ojciec poprosił pszczelarza z Baranowa, żeby mi pomógł. I tak się stało. Ja się co prawda na początku bałem pszczół, ale lubiłem słodkie, więc się przemogłem – śmieje się. – Od tego czasu pszczoły mam zawsze, obecnie trzydzieści uli jest obsadzonych. Do tej pory nie przydarzyły mi się żadne przykre przygody. Aż do wczoraj (rozmawiamy 16 czerwca – przyp. autorki). Pszczoły nie dały mi podejść do ula. A chciałem zabrać resztę miodu. Tak się na mnie uwzięły, że musiałem odpuścić. Poczekam kilka dni, aż się trochę uspokoją. Dla nich po prostu skończyło się miodobranie.
Jan Białczak zbiera zwykle miód wielokwiatowy.
- W tym roku, w maju był przede wszystkim miód z mleczu, ale też z wilczej jagody. Tu jej sporo w lasach rośnie.

A borówkami zainteresował się w 2002 roku. Obsadził 1,69 ha. Rośnie tam ok. 5 tys. krzaków.
- W naszych warunkach jest to dość wymagająca uprawa – mówi. – Przede wszystkim ze względu na przymrozki. Jest bardzo wrażliwa na temperaturę otoczenia. Nikt dookoła nie uprawia zbóż, które w jakimś sensie dają ochronę podczas przymrozków. A tu wokół są tylko trawy. Trzeba mieć sporą wiedzę, żeby taką plantację utrzymać – zaznacza.
Przy borówkach najwięcej pracy jest późną zimą i wiosną, kiedy trzeba przeprowadzić zabiegi pielęgnacyjne oraz latem – od lipca do końca września – gdy trwa zbiór. Kosmetykę Jan Białczak wykonuje sam, pokonując przy okazji między rzędami sześć kilometrów (czasem w sezonie robi trzy takie rundki). Dlaczego postawił na borówkę?
- Oglądałem w telewizji program rolniczy. Tam był materiał o uprawie borówki. I stwierdziłem, że to pomysł dla mnie - mówi. - Na początku łatwo nie było. Trochę też sugerowałem się moją wcześniejszą uprawą – czarnej porzeczki, która wymagała niewiele wysiłku. No i przy borówce popełniłem nieco błędów. Przez trzy lata trochę krzewów mi zmarzło. Ale zapisałem się do Stowarzyszenia Plantatorów Borówki Amerykańskiej i tam pogłębiam wiedzę. Spotykamy się dwa razy w roku. Tam dowiedziałem się, że borówkę m.in. uprawiają ludzie z tytułami naukowymi.
Jan Białczak ma w tym gronie skromną plantację. Opowiedział nam o swojej wizycie na plantacji pana Wilczewskiego, pod Białymstokiem. Tam borówka rośnie na 360 ha! To największe takie gospodarstwo w Europie. W sezonie pracuje tam nawet 2 tys. ludzi!

Plantatorzy oceniają, że zbiory są dobre, kiedy z hektara uda się uzyskać 10 ton owoców.
- Miniony rok był dobry – podsumowuje Jan Białczak. – Mimo iż był suchy.
W Czerwińskich zbiory zaczynają się na początku lipca, kończą wraz z wrześniem.
- W ubiegłym roku zbiór zakończył się 30 września, przymrozkiem, niestety – wspomina plantator. – Ponieważ zbiór rozkłada się w czasie, nie ma potrzeby na takim poletku zapraszać wielu osób do pomocy.
Owoce trafiają głównie na lokalny rynek, ale transportowane są też w okolice Grójca.
Obok pięknie utrzymanych, około dwumetrowych krzewów borówki amerykańskiej (w kilku odmianach) znajduje się niepozorne poletko z niepozornymi, kwitnącymi właśnie na różowo krzewinkami.
- To jest żurawina – objaśnia gospodarz. Roczna, wysokości wrzosu i niedawno wsadzona (przygotowane są też sadzonki, do ziemi trafią pewnie w przyszłym roku).
- Za dwa, trzy lata będzie owocować – mówi Jan Białczak. – Już nie będzie wyższa, jedynie bardziej gęsta. Po trzech-czterech latach ma to wyglądać na dywan – mówi obrazowo. – Popularna jest teraz wśród nowych biznesmenów w rolnictwie.
W Czerwińskich, choć ludzie wiedzą o plantacji Jana Białczaka, nikt nie odważył się na założenie własnej, konkurencyjnej było nie było.
- Ja nawet namawiałem, ale jakoś nikt nie chce – uśmiecha się sympatyczny gospodarz.
On sam raczej nie zamierza już powiększać uprawy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki