Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulwersująca historia. Człowiek zmarł, ale lekarze nie chcieli tego potwierdzić!

Mieczyslaw Bubrzycki
Pogrzeb Janusza N. odbył się 29 stycznia
Pogrzeb Janusza N. odbył się 29 stycznia M. Bubrzycki
Janusz N., 49-letni mieszkaniec Ostrowi Mazowieckiej zmarł. Policjanci wykluczyli przestępstwo bądź samobójstwo. Tak samo jak prokuratura. Lekarka z pogotowia i rodzinna stwierdziły jednak, że okoliczności zgonu są niejasne i nie wypisały karty zgonu. Rodzina musiała przez to czekać tydzień na pogrzeb

Janusz N., 49 - letni mieszkaniec Ostrowi Mazowieckiej mieszkał sam, odkąd kilka lat temu umarli rodzice. Od pewnego czasu rzadko wstawał z łóżka, bo trudno mu było chodzić.

Wiesława Bednarczyk mieszka z siostrzeńcem w tym samym domu, do Janusza N. wchodziło się przez tę samą sień, co do niej. Zanosiła mu co parę dni coś ciepłego do jedzenia.

W środę 22 stycznia weszła do niego i spytała, czy chce zupy. Kiwnął głową, że tak.

- Przyniosłam mu, potem za jakiś czas zajrzałam, to zjadł połowę - wspomina pani Wiesława. - Gdy przyszłam następnego dnia wieczorem, nie zjedzona do końca zupa wciąż stała, a on w ogóle nie ruszał się. Dotknęłam go, był zimny.

Zadzwoniła na policję, ale kazali zatelefonować też na pogotowie. Policjanci przyjechali przed karetką. Stwierdzili, że nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że śmierć mogła być skutkiem przestępstwa lub samobójstwa.

- Lekarka z pogotowia stwierdziła zgon, wypisała też takie zaświadczenie, że Janusz nie żyje że okoliczności zgonu są niejasne i kazała się zgłosić na drugi dzień do lekarza rodzinnego po kartę zgonu - wspomina kobieta. - Później ta sama lekarka lekarka wypisała taki mały kwit czyli kartę informacyjną, w której stwierdziła, że stwierdzono zgon. Tylko tyle.

Natomiast policjanci powiadomili dyżurnego prokuratora, który odstąpił od wszczynania czynności w tej sprawie.

Aby dokonać pochówku ciała zmarłego, niezbędna jest karta zgonu wypisana przez lekarza. Przepisy mówią, że lekarz powinien to zrobić w ciągu12 godzin od momentu śmierci.

Następnego dnia rano - w piątek 24 stycznia - ciotka zmarłego poszła do przychodni lekarskiej przy ul. Okrzei, gdzie swojego lekarza rodzinnego miał zmarły kuzyn. Ostatnim razem był u lekarza w październiku. Rejestratorka powiedziała pani Wiesławie, że sprawa nie jest prosta, bo jeśli była policja, to muszą mieć zaświadczenie od niej.

- Poszłam więc na policję, ale tam powiedzieli mi, że żadnego zaświadczenia nie wystawią, bo nie ma takiej potrzeby - mówi Wiesława Bednarczyk.

Także prokurator rejonowy Andrzej Krystosiak powiedział nam, że żadne procedury nie wymagają wystawiania takich zaświadczeń. Tymczasem Wiesława Bednarczyk wróciła do przychodni i tym razem rozmawiała z kierowniczką.

- Pani doktor zatelefonowała gdzieś i po rozmowie stwierdziła, że to sprawa kryminalna i że nie będą się w to mieszać - mówi pani Wiesława. - Zaproponowałam, żeby uzgodnili to między sobą, ale usłyszałam, że z policją rozmawiać nie będzie. Wyszłam więc i wróciłam do domu. W międzyczasie zatelefonowałam na policję pod numer podany mi przez zastępcę naczelnika wydziału i powiedziałam, co się stało. Za chwilę miałam telefon z policji, żebym poszła z interwencją do dyrektora szpitala. Poszłam tam, ale dyrektor był w delegacji, a zastępca operował. Miłe panie w sekretariacie skierowały mnie na SOR, gdzie mieli mi pomóc. Lekarz jednak gdzieś zatelefonował i powiedział, że nie mogą karty zgonu wystawić.

Pani Wiesława ze szpitala idzie do prokuratury, tam rozmawia z prokuratorem rejonowym.

- Prokurator zatelefonował na policję - wspomina pani Wiesława. - Za chwilę podjechał samochód z policji i zawieźli mnie na komendę. Była już godzina trzynasta. Tam zastępca komendanta telefonował najpierw do kierowniczki przychodni, a potem do Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Najpierw zatelefonowałem do przychodni - mówi kom. Krzysztof Szymański, zastępca komendanta powiatowego policji. - Rozmowa z kierowniczką nie przyniosła efektów. Zatelefonowałem więc do ostrołęckiej delegatury NFZ, która jest płatnikiem. Od zastępcy kierownika usłyszałem, że lekarz rodzinny jest zobowiązany do tego, wkrótce więc wystawi kartę zgonu. Był mróz, więc zawiozłem tę starszą kobietę do przychodni. O wszystkim poinformowałem prokuratora.

Wydawało się, że na tym będzie koniec. Faktycznie, wkrótce lekarka, która leczyła Janusza N., udała się do domu zmarłego, ale… nie wystawiła karty zgonu, tylko zaświadczenie lekarskie o zgonie, w którym napisała, że jest "podejrzenie przyczyn kryminalnych". Nie rozwinęła jednak tego wątku. Na komendzie policji dowiedzieliśmy się, że lekarka prawdopodobnie na ciele denata zauważyła otarcia naskórka.

- W sytuacji nagłego zgonu podejmujemy czynności procesowe, nawet jeśli jest cień podejrzenia, że w grę może wchodzić przestępstwo - mówi prokurator Andrzej Krystosiak. - Tymczasem w zaświadczeniu lekarskim lekarza pogotowia jest stwierdzenie "niejasne okoliczności zgonu". Użył sformułowania, którego nie ma w żadnym przepisie. Jeśli chodzi o zgon Janusza N., to nie ma wątpliwości, że nie mieliśmy tu do czynienia z przestępstwem, nie mogę więc zrozumieć, dlaczego lekarka nie chciała wystawić karty zgonu, zwłaszcza że nie ma obowiązku podawania przyczyny zgonu. To był piątek, nadchodził weekend i żeby po ludzku pomóc kuzynce zmarłego, która cały dzień poświęciła na załatwianie tej sprawy i nic nie wskórała, postanowiłem podjąć czynności procesowe, choć to nie miało żadnego uzasadnienia. Ciało zmarłego trafiło do prosektorium, w sobotę wynajęty przez nas lekarz dokonał wymaganych w takich sytuacjach oględzin i wystawił kartę zgonu.

Ciało wydane zostało rodzinie po weekendzie, w środę 29 stycznia odbył się pogrzeb Janusza N. Prokurator i policjanci twierdzą, że takie przypadki jak ten zdarzają się w Ostrowi częściej.

W opinii Andrzeja Sawoniego - dyrektora szpitala, który zbadał tę sprawę, "pracujący personel lekarze postąpili zgodnie z zachowaniem etyki lekarskiej i przepisami obowiązującego prawa".

Więcej o tej bulwersującej sprawie przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki