Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brokowianin nakręcił film w Smoleńsku. Pokazał go w bibliotece

(mb)
Dyrektorka biblioteki Elżbieta Kaczyńska podziękowała Jackowi Frankowskiemu za poruszające spotkanie
Dyrektorka biblioteki Elżbieta Kaczyńska podziękowała Jackowi Frankowskiemu za poruszające spotkanie
Film Jacka Frankowskiego relacjonuje wydarzenia z dnia katastrofy w Smoleńsku.

Pochodzący z Broku znany karykaturzysta miał lecieć samolotem prezydenckim do Smoleńska na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Ostatecznie pojechał samochodem z delegacją leśników, by także sfilmować i zrobić zdjęcia do filmu o martyrologii leśników. Razem z innymi czekał w lesie katyńskim na samolot prezydencki. Wiadomo, co się stało.

Kiedy do zebranych dotarła wiadomość o katastrofie, J. Frankowski nie wyłączył kamery i stworzył poruszający dokument. Pokazał go 13 kwietnia, w drugą rocznicę katastrofy, w Bibliotece Publicznej w Broku.

Widać na filmie, jak grupa leśników z dyrekcji Lasów Państwowych spokojnie rozmawia z jednym z kapłanów, który niedługo ma odprawiać uroczystą mszę na cmentarzu oficerów polskich. Widać członków rodzin katyńskich, harcerzy, kapelanów.

Kamera uchwyciła moment, kiedy część osób zgromadzonych w lesie katyńskim otrzymuje pierwszą niepokojącą informację o losach prezydenckiego tupolewa. Widzimy posła PiS Andrzeja Adamczyka, który wyraźnie zdenerwowany odczytuje kilku osobom wiadomość esemesową przesłaną automatycznie przez biuro prasowe sejmu: "Samolot z prezydentem rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku". Ludzie przyjmują informację z niedowierzaniem. Jedna z kobiet każe Adamczykowi się wylegitymować, bo podejrzewa ponurą prowokację.

- Kilka sekund wcześniej usłyszałem za sobą słowa: "Samolot prezydencki się rozbił". Odwróciłem się i spojrzałem na całkowicie zdruzgotanego człowieka, myślałem że oszalał - opowiadał Jacek Frankowski. - Telefon od żony odarł mnie z wszelkich złudzeń. Stanąłem z boku, wyłączyłem się z tłumu i ogarnęło mnie poczucie beznadziei, pustki, bezsensu. Nie wiem, jak to się stało, że nie wyłączyłem kamery. Po kilku minutach w kadr przypadkiem wszedł mi fotoreporter Jan Gruszyński. Wtedy się zmobilizowałem i wróciłem na cmentarz, podszedłem do włączonej kamery i filmowałem.

Film pokazuje, co działo się dalej: spontaniczny różaniec podjęty przez jednego z księży, mszę świętą, puste krzesła na placu.
Dzięki temu, że Jacek Frankowski nie wyłączył w chwili załamania kamery, powstał poruszający dokument o jeszcze jednym mrocznym poranku w lesie katyńskim, który na zawsze wpisał się w polską historię.

Po filmie było jeszcze wiele pytań, na które Jacek Frankowski cierpliwie odpowiadał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki