Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat mężczyzny, który podpalił się w Warszawie: Nie popieram tego gestu

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Szymon Starnawski /Polska Press
Mężczyzna, który oblał się benzyną i podpalił w Warszawie, to 54-letni mieszkaniec Niepołomic pod Krakowem. - Definitywnie nie popieram tego gestu, mimo że jest tragiczny i brat dał nieprawdopodobny dowód odwagi - mówi "Gazecie Krakowskiej" Artur, brat 54-latka.

Jaki jest stan zdrowia brata?

Nadal jest nieprzytomny. Poparzenia ciała są znaczne. Rokowania są raczej słabe. Przy bracie jest teraz m.in. jego żona.

Wszystkim w Polsce ciśnie się na usta pytanie: dlaczego się podpalił?

Jestem niezmiernie zaskoczony, jako że nie znałem go do tej pory od strony jakichkolwiek gwałtownych gestów. A dlaczego to zrobił, sam napisał. Cóż tu więcej dodać?

Pana brat angażował się politycznie?

Nie. Choć poglądy miał wyraziste.

Lewicowe?

Popierał prawicę, ale liberalną. W praktyce był zwolennikiem Polski otwartej na Europę. Niepokoiły go ruchy, jego zdaniem populistyczne, które izolują nasz kraj. Zawodowo m.in. pomagał samorządom pozyskiwać pieniądze z Unii Europejskiej. Poza tym prowadził szkolenia biznesowe. Wiele nie mogę powiedzieć, bo z racji dzielącej nas odległości kontaktowaliśmy się rzadko, a jeśli już, to rozmawialiśmy o sprawach rodzinnych, a nie politycznych czy zawodowych. Ściśle utrzymywaliśmy kontakty, kiedy razem mieszkaliśmy. Czyli przede wszystkim w Białymstoku, gdy chodziliśmy do liceum. Później brat wyjechał na studia do Warszawy i ten kontakt osłabł.

Kiedy ostatni raz rozmawialiście?

Na wiosnę, ale drogą e-mailową. Z reguły właśnie tak się kontaktowaliśmy.

Pana brat mieszka w Niepołomicach. W mediach pojawiła się informacja, że rodzina miała zgłosić jego zaginięcie i że szukała go policja. To prawda?

Nie. Podobnie nieprawdą jest, że brat już wcześniej miał próbę samobójczą, bo taka informacja też się pojawiła.

Cierpiał na depresję?

Cierpiał jak mniej więcej 30 procent Polaków. Był to stan stabilny. To, co zrobił, nie wynikało z depresji, tylko z zimnej kalkulacji. Sam się nad tym zastanawiałem i sądzę, że to było zbyt dobrze przygotowane, żeby zadecydował impuls. Musiał to przygotowywać co najmniej parę dni: opracować tekst, wydrukować, sporządzić nagrania, które puszczał przez megafon.

Wiadomo, od kiedy narastała w nim ta frustracja?

Od kiedy PiS wygrało wybory. Brat jest nie tyle zwolennikiem jakiejś partii, co przeciwnikiem akurat tej, która w tym momencie rządzi.

Czyli to był manifest polityczny, skierowany przeciwko obecnym rządom?

Zdecydowanie tak. Proszę jednak zwrócić uwagę, że on protestuje przeciwko obecnym rządom, ale nie wskazuje, kogo popiera. Odnoszę wrażenie, że jego protest, w jego mniemaniu, ma doprowadzić do ponownej demokratyzacji w Polsce, ale bez żadnych gwałtownych wydarzeń. Jest w tym liście bowiem akapit, który rzadko jest cytowany: "proszę was jednak, pamiętajcie, że wyborcy PiS to nasze matki, bracia, sąsiedzi, przyjaciele i koledzy. Nie chodzi o to, żeby toczyć z nimi wojnę (tego właśnie by chciał PiS) ani "nawrócić ich" (bo to naiwne) ale o to aby swoje poglądy realizowali zgodnie z prawem i zasadami demokracji. Być może wystarczy zmiana kierownictwa partii". Moim zdaniem ten fragment jest najbardziej istotny. Nie ukrywam, że nie podzielam poglądów brata. Ale w związku z tym nigdy nie było między nami konfliktu. Jesteśmy rodziną ponad podziałami.

CZYTAJ WIĘCEJ: Mężczyzna, który podpalił się w Warszawie, to mieszkaniec Niepołomic

Jak pan odbiera falę komentarzy, w których ludzie oceniają to, co zrobił pana brat? Niektórzy życzą mu nawet śmierci.

Jestem przerażony. Ludzie potrafią pisać rzeczy nieprawdopodobne, w ogóle nie znając człowieka. Ja bym do nich apelował: ludzie, wy piszcie o czynie, o treści tego listu, a nie o człowieku, obok którego nawet w kolejce nie staliście. Komentarze w stylu: esbek, który stracił pracę i za dwa tysiące złotych nie chciał żyć, to paranoja. Jak można w ogóle spekulować w taki sposób?

A pan jak ocenia czyn brata?

Definitywnie nie popieram tego gestu, mimo że jest tragiczny i brat dał nieprawdopodobny dowód odwagi. W tym sensie jest bohaterem. Uważam jednak, że tego typu manifestacje, związane z polityką, kompletnie mijają się z celem. On złożył przecież z siebie najwyższą ofiarę życia. W imię czego? Jakiejś ułudy, chimery? Ale cóż, może brat rzeczywiście uważa, że obecnie w Polsce jest totalitaryzm. Moim zdaniem jednak do stalinizmu czy Generalnej Guberni sporo brakuje. Nie widzę deficytu demokracji, jak i nie widzi go przynajmniej połowa Polaków. Wracając do czynu brata. Sądzę, że został uformowany przez media, od których przyjmował racje, a ponieważ nie miał szerszego oglądu sytuacji, wytworzył w sobie jakieś mniemanie o rodzącym się zamordyzmie, niebezpieczeństwie itd. Moim zdaniem to wszystko jest walka polityczna. Politycy sięgają po najbrudniejsze chwyty, nie tylko w Polsce. Oczywiście, należy uczestniczyć w życiu politycznym zgodnie z własnymi przekonaniami, ale patrzeć na to wszystko ostrożnie, a nie angażować się całym sobą, jak zrobił to brat.

WIDEO: Pierwsza pomoc. Kiedy i jak używać defibrylatora?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brat mężczyzny, który podpalił się w Warszawie: Nie popieram tego gestu - Gazeta Krakowska

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki