Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brańszczyk. Myśliwi będą strzelać do... importowanych zajęcy

Elwira Kosewska
Fot. sxc.hu
W brańszczykowskich lasach nie można polować na zające, dopóki ich populacja nie zwiększy się. Dlatego myśliwi sprowadzili zające aż ze Słowacji i wsiedlili na terenie gminy

Ratując ginącą populację zajęcy, Koło Łowieckie nr 2 Dzik w Wyszkowie z siedzibą w Brańszczyku, postanowiło wsiedlić na swoim terenie kilkadziesiąt sztuk tego gatunku. Zające przyjechały do gminy aż z hodowli w Słowacji. Projekt wsparł finansowo Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To pierwszy taki przypadek na Mazowszu.

Zające przyjechały do gminy Brańszczyk 9 października, ale zanim zostały wypuszczone do lasu, musiały się przyzwyczaić do owych warunków, dlatego mieszkały w zagrodzie adaptacyjnej. Koło Łowieckie kupiło czterdzieści zajęcy. Ich zakup kosztował 13 tys. zł. Pieniądze na to przekazał myśliwym Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Warszawie. Natomiast przygotowanie zagród adaptacyjnych, karmników i poletek żerowych na około czterech hektarach pól wzięło na siebie koło "Dzik". Nadzór naukowy nad projektem objęła Magdalena Misiorowska z SGGW. Wsiedlenie zajęcy odbyło się w ubiegły weekend. Szaraki wypuszczono z klatek na pole. Zające miały minimum sześć miesięcy, dlatego są zdolne w pełni samodzielnie żyć.

Populacja zajęcy na Mazowszu stale maleje.
- Decyduje o tym duża liczba szkodników. Ogromną szkodę wyrządzają wałęsające się psy. Inna jest też obecnie struktura upraw rolnych (mniej warzyw, lnu), w których zające mogą się ukryć. To wszystko powoduje zmniejszanie się populacji. Najwięksi wrogowie zająca to lis, kruk i niestety psy - mówi Mirosław Jechna, łowczy Koła "Dzik".

To dlatego przed czterema laty myśliwi z naszego terenu całkowicie wstrzymali polowanie na zające.
- Mam zinwentaryzowanych 120 zajęcy na 8 tysiącach hektarów. A powinno być w dobrym stanie przynajmniej cztery razy tyle. To daje gwarancję, że populacja będzie stabilna, zające zdrowe i nie będą musiały rozmnażać się w rodzinach. Najlepiej jest kojarzyć zające spoza rodzin. Dlatego między innymi sprowadzamy zwierzęta z innego rejonu, żeby pomieszać geny - mówi Mirosław Jechna. Inna sprawa, że polskie hodowle są jeszcze w powijakach, a na Słowacji jest to lepiej rozwinięte. Cenowo jest także konkurencyjne.

Fakt, że nie urządza się polowań, nie wpływa jednak dodatnio wzrost populacji zająca.
- To jest paradoks. Zające żyjące małych skupiskach, na terenach gęsto poprzecinanych drogami, maja małą zdolność przemieszczania się i tworzenia par. Natomiast podczas polowań są one przepędzane i dzięki temu przenoszą się na nowe tereny i tam one mogą się kojarzyć w pary. Mimo to na razie nie wznowimy polowań aż do czasu, gdy osiągniemy zadowalającą liczbę zajęcy, czyli przynajmniej drugie tyle co jest - mówi Mirosław Jechna.

Na razie wsiedlono czterdzieści zajęcy - po dwadzieścia samców i samic. Wiosną przyjedzie do Brańszczyka kolejna taka partia ze Słowacji. Aby jednak ten wysiłek nie poszedł na marne, myśliwi apelują do właścicieli czworonogów i gospodarzy o pilnowanie psów i kotów, które stanowią duże zagrożenie dla zajęcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki