W środę 23 grudnia 2020 pukamy do drzwi obu domów.
Właścicielami pierwszej posesji, którą odwiedzamy, są Ewa i Wiesław Gnatkowscy. Z życzliwością oprowadzają po podwórzu i z pasją opowiadają o świątecznej dekoracji, którą stworzyli w tym roku.
- To jeszcze nie wszystko - zapowiada gospodarz. - Lampki będę także zawieszał w Wigilię. A ze względu na przygotowania do prac remontowych na zewnątrz, nie wszędzie możemy zrobić teraz dekorację.
Zaczęli 12 lat temu, odkąd tu mieszkają. Na tej posesji lampki wiszą na ogrodzeniu, na drzewkach, które rosną na podwórku, lampkami otoczone są okna. Przed domem figurki, także oświetlone.
- Ile tu może być tych lampek - pytamy.
- Jakieś 6-7 tysięcy - szacuje gospodarz.
Co roku zakładają oświetlenie od nowa. Kiedy część lampek zostawili, uległa zniszczeniu. I nie chcą więcej popełnić tego błędu. Szkoda pracy i pieniędzy.
Wiele prac wykonuje pani Ewa.
- To co mogłam sama, zrobiłam. Jeszcze dziś choinki ubierałam w domu, a mamy ich co roku pięć-sześć - opowiada. - Mąż mówi czasem: już nie ma gdzie tych ozdób wieszać. A ja na to: jeszcze trochę jest miejsca, to zrobię - śmieje się.
Zapowiadają, że będą urozmaicać swoje świąteczne projekty.
- Mam już sporo drutu, będę coś z niego tworzył - może choinkę? - mówi pan Wiesław.
Kończymy spacer po rozświetlonej posesji i miłą rozmowę z państwem Gnatkowskimi, i wędrujemy do ich sąsiadów. Także Gnatkowskich - ale to tylko zbieżność nazwisk (i pasji). Tu iluminacja jest jeszcze bogatsza.
Bramę otwiera i zaprasza na posesję pani Regina. Mówi, że przywykła do niespodziewanych gości, zaciekawionych rozmiarami iluminacji.
Na podwórzu wzrok przyciąga pokaźnych rozmiarów choinka - wykonana w tym roku przez pana Kazimierza, męża pani Reginy. Jest bałwanek i kilka innych świątecznych postaci. Dalej duży aniołek, sanie... Kolorowo tu i radośnie.
- Ja jestem wychowana na Mazurach, a tam stawiano choinki przed domami. Mój tata, jak do nas przyjechał, powiedział: tam ludzie stawiają choinki, to i ty możesz przed domem. I tak to się zaczęło 14 lat temu - mówi pani Regina.
I tak jak u sąsiadów, co roku coś przybywa.
- Bardzo lubię tu sobie wieczorem przejść - mówi pani Regina.
Montaż tych dekoracji zajmuje ponad miesiąc, niewiele krócej demontaż.
- Moja teściowej łatwo kupować prezenty - na pewno ucieszy się z lampek - dodaje synowa pani Reginy.
Czy sąsiedzi rywalizują ze sobą w świątecznej iluminacji?
- Nieeeeeee - zgodnie zapewniają obie rodziny.
Ale nie tylko na Boże Narodzenie powstają w Olszynach dekoracje.
- Na Wielkanoc to nikt mnie nie pobije - dodaje ze śmiechem Ewa Gnatkowska i pokazuje zdjęcia z poprzednich świąt. Umawiamy się na spotkanie wiosną. - Mam mnóstwo figurek - z 50 krasnali oraz kaczki, prosiaczki i inne zwierzątka - mówi z dumą.
Zobaczcie także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?