Gmina zdobyła pieniądze unijne, dzięki nim powstać miały cztery maszty w różnych częściach gminy Brok rozsiewające sygnał, który miał docierać do mieszkańców.
- Warszawiacy ucieszyli się bardzo, że będą mieli na swoich działkach darmowy internet – mówi jeden ze stałych mieszkańców Bojan. - Potem jednak okazało się, że wszyscy będą mieć dostęp dopiero za kilka lat, a po uruchomieniu masztów tylko nieliczni, bo gmina da tylko niektórym laptopy, a jeden z nich według planów ma być w świetlicy wiejskiej.
Bojany to wieś typowo letniskowa, stałych i urodzonych tu mieszkańców jest nie więcej niż czterdziestu. Większość z nich podpisała się pod protestem w sprawie masztu.
Z masztem w Bojanach był taki problem, że w listopadzie zaczęli go budować na gruntach wiejskich tuż obok hydroforni i studni głębinowej, z której zaopatrywani są mieszkańcy.
Kiedy ta informacja rozeszła się po Bojanach, ludzie szybko napisali protest do burmistrza, pod którym złożyło podpisy 30 mieszkańców Bojan, czyli prawie wszyscy.
W piśmie mieszkańcy podzielili się swoimi uwagami na temat inwestycji („Na działce nr 191 w miejscu budowy masztu już od 30 lat istnieje Strefa Ochrony Bezpośredniej, na której jest studnia czyli główne ujęcie wody, co pominięto prawdopodobnie celowo na mapach geodezyjnych i planie zagospodarowania przestrzennego gminy sporządzonych na potrzeby nowej inwestycji”).
Mieszkańcy domagali się sporządzenia map i dokumentacji zgodnych z rzeczywistością, a w przyszłości powiadamiania mieszkańców Bojan o planowanych inwestycjach na działce nr 191, która jest „mieniem gromadzkim”. Ta prawie hektarowa działka, jak piszą, jest przeznaczona na potrzeby mieszkańców i na inwestycje, ale zgodne z ich wolą („jako mieszkańcy mamy prawo decydować o swoich potrzebach”).
Pod koniec swego wniosku mieszkańcy piszą: „Wyrażamy zgodę na budowę masztu pod warunkiem innej lokalizacji, z dala od wodociągu i budynków położonych na tej działce”.
Po zawiezieniu protestu do burmistrza roboty zostały wstrzymane. Wkrótce wynieśli się budowlańcy, choć zdążyli już zrobić ławę fundamentową pod maszt i wykopy pod fundamenty podciągów. Zabrali nie tylko sprzęt, ale także betonowe kręgi, które przywieźli.
Do Bojan zaprosił nas jeden z mieszkańców, który zatelefonował do redakcji.
- Jak pan przyjedzie, to wszyscy chętnie z panem będą rozmawiać – zapewnił.
- Nam nie chodzi o to, żeby dokuczać komukolwiek, tylko o to, aby ta cała budowa, jeśli już musi być, odbywała się zgodnie z przepisami – tłumaczy jeden z mieszkańców. - Myślę, że jest teraz czas na wyjaśnienie całej sprawy. Nam także zależy na tym, aby nie popełniono błędów i aby gmina nie miała kłopotów z tą inwestycją.
9 grudnia odbyło się zebranie wiejskie z udziałem burmistrza. Na zakończenie burmistrz Marek Młyński obiecał, że w tym miejscu masztu nie będzie.
- Nie będziemy sprzeciwiać się mieszkańcom – powiedział nam później burmistrz. - Trzy pozostałe maszty już stoją na terenie gminy. Ten w Bojanach być może stanie, ale w innej lokalizacji, która nie będzie wzbudzać protestów. Nie wiemy jednak, czy starczy nam na to czasu, bo projekt unijny musi być zakończony w określonym terminie. Będziemy jednak próbować.
Więcej znajdziesz w papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?