Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blant - lek na całe zło

Jarosław Sender
W progu domu rodziny Dąbrowskich wita nas czarny, duży pies. - Piesek nazywa się Blant - przedstawia swojego kudłatego pupila Katarzyna Dąbrowska.

- Nie pamiętam skąd wzięło się jego imię, ale przyjęło się, ponieważ jest krótkie, ładnie brzmi - szczególnie przy wołaniu - dodaje z uśmiechem.

Miał być kot, jest pies

Blant został przygarnięty do rodziny zupełnie przypadkowo.

- Z okazji rocznicy ślubu, tata miał sprezentować mamie kota - opowiada pani Kasia. - Jednak podczas wizyty w warsztacie samochodowym, gdzie Blant się urodził, okazało się, że są do wzięcia szczeniaczki sznaucera olbrzyma. Podbiegł jako pierwszy i w ten sposób został w rodzinie.

Psiak natychmiast zdobył serca domowników, a mama pani Kasi, która poświęca mu najwięcej czasu, nazywa go czasem "synkiem". To pierwszy czworonóg w rodzinie. Siedmiolatek jest bardzo zazdrosny o inne stworzenia i dzieci.

- Chyba nie zdarzyło nam się w jego obecności pogłaskać innego psa lub kota - mówi pani Kasia. - Jeżeli znajduje się wśród dzieci, to jest pod stałą kontrolą - podkreśla. - Sam zachowuje się jak dziecko i jest trochę niesforny.

Nie lubi listonosza

Blant dzieci lubi i toleruje, pod warunkiem jednak, że te nie przekraczają w głaskaniu i zabawach granicy bólu. Poza tym, Blant jest psem kompletnie beztroskim: macha ogonem prawie w każdej sytuacji.

- Nie lubi jedynie polewania wodą ze szlauchu… i listonosza - przestrzega z uśmiechem właścicielka.

Katarzyna Dąbrowska pytana o zabawne historie z życia psa, odpowiada bez wahania.

- Śmieszna historia to prawie każdy dzień z nim i trudno wybrać jedną sytuację. Dramatyczne są dla nas zawsze dni, kiedy Blancik się zakochuje. Ponieważ jest dużym, dominującym psem, lubi walczyć i często bywało, że musiał zostać zawieziony do weterynarza na szycie - wspomina właścicielka.

Kto kogo wyprowadza na spacer

Blant jest psem raczej domowym, chociaż nie ma możliwości swobodnego poruszania się po pokojach. Ma do dyspozycji całkiem spore podwórko.

Pielęgnacja psa polega na regularnym czesaniu i kąpielach w pobliskiej rzece w ciepłych miesiącach lub w wannie, przy okazji świąt lub w innych sytuacjach, kiedy pies ewidentnie wymaga odświeżenia.

- Jest do dosyć męczące, gdyż po takim "zabiegu", generalnego sprzątnięcia wymaga cała łazienka, łącznie z sufitem - śmieje się pani Kasia.

- Blant czasami jest przez nas strzyżony, lecz nie wygląda później najlepiej - dodaje właścicielka. - Raz był u psiego fryzjera. Zabieg dość długi (strzyżenie, kąpanie, suszenie - przyp. red.), ale zniósł go dzielnie.

Blant nigdy nie przechodził fachowego szkolenia.

- Pomimo to jest posłuszny, choć bywa wiele sytuacji, kiedy braki wychowania dają się we znaki - mówi Kasia Dąbrowska. - Nie umie chodzić na smyczy i czasem to on nas wyprowadza na spacer.

Gdy pupil przebywa na podwórku, alarmuje o wszystkim istotnym co się dzieje.

- Szczeka na różne głosy w zależności od sytuacji, ale raczej nie bywa uciążliwy - wyjaśnia pani.

Jeżeli chodzi o kontakty z ludźmi, ważący ponad 50 kg pies budzi respekt.

- W czasie spaceru lubi podbiec i obwąchać przechodzące osoby, szczeka na rowery i czasem samochody, ale już taka jego psia natura - tłumaczy pupila właścicielka.

Pani Kasia podkreśla, że pies to ogromna odpowiedzialność.

- Nasz zdecydowanie jest członkiem rodziny - zaznacza. - Jest lekiem na całe zło, przyjacielem i obrońcą. Stworzeniem, które bez problemów wyczuwa nastroje i nie pozwala się smucić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki