Biznes przy szosie

Zakręt w Lucynowie przeżywa prawdziwe oblężenie jagodziarzy i grzybiarzy. Podobnie jest dalej na trasie w kierunku Ostrowi, w Knurowcu. Słoiki pełne jagód - od czterech do ośmiu złotych za litr, pierwsze kurki - trzydzieści - czterdzieści złotych za kobiałkę - biznes się kręci. Policja od lat boryka się z przydrożnymi handlarzami. Nie odstrasza ich niebezpieczeństwo stania się ofiarą wypadku - w ubiegłym roku tir po prostu zmiótł z pobocza sprzedające jagody dziecko. Ci wydawałoby się bardziej rozważni wystawiają słoiki pełne jagód na pobocze, a sami siadają w rowach - nie wiadomo jednak, czy w trosce o swoje bezpieczeństwo czy chcąc ukryć się przed piekącym słońcem. Poważne zagrożenie dla ruchu drogowego, który na tej trasie jest szczególnie natężony - stwarzają również ci podróżni, którzy zatrzymują się by kupić jagody lub grzyby. Źle zaparkowane auta szybko mogą stać się przyczyną poważnego wypadku. Wiadomo, że sprzedaż leśnego dobra jest ważnym elementem budżetu wielu miejscowych rodzin i handlu przy drodze zlikwidować się nie da.