Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biurowiec w cieniu podejrzeń

Maciek Sulima
Biurowcem zajęła się ostrołęcka prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Olsztyna. Przeczytaj dlaczego.

Śledczy mają ustalić, czy podczas procesu inwestycyjnego doszło do popełnienia przestępstwa. Dziś można jedynie stwierdzić, że był on fatalnie przygotowany i prowadzony, czego konsekwencje poniesie zarówno inwestor, jak i wykonawca.

Biurowiec przy ul. Piłsudskiego w Ostrołęce miał nieść ze sobą jedynie pozytywne przesłanie: władza w Warszawie buduje u nas efektowny architektonicznie obiekt, w którym znajdą miejsce wszystkie jednostki zależne od marszałka. Znak, że chociaż województwa ostrołęckiego już dawno nie ma, to Ostrołęka na Mazowszu nadal się liczy. Prezent od marszałka, szybko jednak dla samego obdarowującego stał się kłopotliwy. Raport z audytu budowlanego przeprowadzony wiosną, przyniósł długą listę nieprawidłowości, uchybień, błędów i braków w dokumentacji budowlanej, odstępstw od projektu, użycia nie tych materiałów, elementów wykończeniowych itd. Na kilkudziesięciu stronach ekspert nie zostawia suchej nitki zarówno na inwestorze - Wojewódzkiej Dyrekcji Inwestycji w Ostrołęce - jak i wykonawcy - Przedsiębiorstwie Budownictwa Komunalnego w Ostrołęce. Zarząd województwa decyduje o zawiadomieniu prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa podczas prowadzenia tej inwestycji. Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce powierza sprawę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Olsztynie.

Projekt nie nadążał za budową
O tym, że coś z tą inwestycją jest nie tak, w Ostrołęce słychać już wczesną wiosną. Taki sam anonim, jaki dotarł w tej sprawie do naszej redakcji, trafił również do warszawskiego urzędu. Czy on był przyczyną tego, że urzędnicy postanowili bliżej przyjrzeć się temu, jak buduje się ich budynek w Ostrołęce? Tego nie wiadomo. Faktem jest jednak, iż województwo zamówiło przeprowadzenie audytu budowlanego tej inwestycji w biurze ekspertyz z Sierakówka. Inżynier budownictwa, mgr inż. Waldemar Kuciapski, skończył pracę nad swoim raportem 28 maja 2010 roku.

Audytor poświęcił wiele miejsca dokumentacji projektowej. Począwszy od ponad półrocznego opóźnienia kompleksowej realizacji projektu konstrukcji, "który nie nadążał nawet za realizacją robót, musiała powodować istotne problemy wykonawcze...". Zdaniem eksperta to rażący błąd i niezachowanie procedur. A skończywszy na szeregu istotnych błędów, z jakimi dokumentacja ta została sporządzona. "Dotyczy to w szczególności projektu konstrukcji, w którym mylone są średnice prętów, oznaczenia i długości (...) nawet po zrealizowaniu obiektu trudne było ustalenie rodzaju niektórego zbrojenia. Zadziwiająca jest rozbieżność o prawie 100 ton w ilości stali zużytej przez wykonawcę, według jego informacji i ilości wynikającej z projektu." O specyfikacjach technicznych wykonania i odbioru robót ekspert pisze, że niektóre zostały opracowane "skandalicznie".

Jego zdaniem, przedmiary robót nie odpowiadają wymaganiom prawa, "lecz przede wszystkim zawierają nazbyt wiele błędów rzeczowych". Skrajnym przykładem tego jest dziesięciokrotne zawyżenie ilości betonu. Natomiast w obliczeniach zbrojenia pominięto całkowicie górną siatkę wszystkich stropów, co spowodowało z kolei zaniżenie o ponad 120 ton zbrojenia.

Zmiany, zmiany, zmiany...
W raporcie znalazło się też wiele zastrzeżeń do zmian, które samowolnie wprowadził wykonawca inwestycji i które "rodzą zasadnicze zastrzeżenia techniczne i nie były uzgadniane z zamawiającym". Zdaniem eksperta należy do nich przede wszystkim zmiana technologii dachu i wykonanie go w sposób sprzeczny z zasadami wiedzy technicznej i sztuki budowlanej, "nadto użytkowano go w okresie realizacji z sposób powodujący jego uszkodzenie". Dalej raport wspomina o zmianie typów grzejników - na masową skalę - na mniejsze, zmiany rodzaju posadzek w ciągach komunikacyjnych, zmiany parapetów, zmiany świetlików dachowych, zmiany rodzaju drzwi przeciwpożarowych.

Raport mówi też o innych istotnych zmianach, które "w jakimś zakresie mogły być uzgodnione z zamawiającym", ale z uwagi na względy techniczne lub finansowe, pozostają w sprzeczności z zobowiązaniami umowy. Dotyczy to rodzaju wykładziny dywanowej na gorszą gatunkowo i nie odpowiadającą wymaganiom oraz zmiany okładzin ścian korytarzy.
Wykonawca zmienił też m.in. okna, drzwi zewnętrzne, fasady aluminiowo-szklane, nawierzchnie posadzek.

Co ma beton do przetargu?
Po lekturze sprawozdania z audytu, zarząd województwa zawiadamia prokuraturę.
- 25 czerwca do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga zostało skierowane "zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę publiczną przy realizacji inwestycji jaką jest budowa budynku administracyjno-biurowego w Ostrołęce przy ulicy Piłsudskiego 38". Sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. W zawiadomieniu przywołane zostały wyniki audytu budowlanego, zleconego przez Zarząd Województwa Mazowieckiego, stwierdzającego nieprawidłowości w prowadzeniu inwestycji - poinformowała nas Marta Milewska, rzecznik prasowy
Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.

Otrzymanie sprawy potwierdził nam Andrzej Rycharski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. Prokuratura zleciła jej prowadzenie olsztyńskiej jednostce Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która właśnie zapoznaje się materiałami sprawy.

Co może zainteresować śledczych? Na pewno sprawa betonu i stali.
W dokumentacji przetargowej sporządzonej przez WDI znalazł się błąd, dziesięciokrotne zawyżenie ilości betonu. Audytor zastanawia się jak to możliwe, że nikt nie skorygował go podczas trwania procedury przetargowej? Jedynym wykonawcą, który dostrzegł błąd i wycenił wartość właściwej ilości betonu był PBK. To oznacza, że jego oferta mogła być tańsza od innych o wartość "nadliczbowego" betonu.

- Ktoś się pomylił w wyliczeniach. Odkryliśmy pomyłkę i sami wpisaliśmy właściwą liczbę betonu. Dziwię się, że nikt inny się tego nie dopatrzył - mówi Wiktor Budzichowski, prezes zarządu PBK WSP w Ostrołęce. - Ten ekspert podejrzewał nas, że w ten sposób mógł zostać ustawiony przetarg. Tylko, że to by i tak nic nie zmieniło. Koszt betonu wynikający z dokumentacji był o ok. 350 tys. zł wyższy. A nasza oferta była tańsza od innych o kilka milionów. Taki zarzut jest kompletnie niepoważny.
Śledczy zapewne przyjrzą się również temu, co stało się z ok. 100 tonami stali.

Szczegóły tej sprawy tylko w dzisiejszym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki