Rodzice sami odkryli fatalny przepis dotyczący nauki pisania i czytania w zerówce. W chwili obecnej przyswajanie powyższych umiejętności będzie zaczynać się dopiero w I klasie szkoły podstawowej. Nie byłoby problemu, gdyby nie możliwość wyboru miejsca nauki dla sześciolatków. Zobrazujmy problem na przykładzie:
Jaś ma 6 lat, a jego mama wzorem zachodniego systemu edukacji posyła swojego syna do szkoły. Tam sześciolatek będzie uczył się pisać, czytać, zajmie się poważniejszą matematyką, przyrodą (połączone: fizyka, biologia, chemia, geografia) historią, czy informatyką.
Wszystko wspaniale, więc gdzie jest haczyk?
Ojciec Magdy postanowił przedłużyć swojej córce dzieciństwo i pozostawić rówieśniczkę Jasia w przedszkolu, w zerówce. Nie ma w tym nic złego, ponieważ referoma edukacji dała rodzicom możliwość wyboru przez najbliższe kilka lat. Obowiązku, póki co, nie ma.
Niestety, przedmiotów które uczą w I klasie szkoły podstawowej, w zerówce NIE BĘDZIE.
Co się dzieje później?
Oboje dzieci mają 7 lat i są w szkole podstawowej. Jasio jednak zna podstawy pisania, czytania, liczenia, wie kiedy był chrzest Polski. Magda, mająca tyle samo lat, tej wiedzy i tych umiejętności nie posiada.
W tej chwili rodzice masowo przepisują dzieci do szkół. I słusznie, ponieważ nieprzemyślana reforma, oraz brak informacji ze strony MEN-u może doprowadzić do niepotrzebnych antagonizmów wśród dzieci. Już w tak niskim wieku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?