Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestia spod Ostrołęki! Przez lata gwałcił pasierbicę, robił to m.in. ogórkiem i dezodorantem

Piotr Ossowski
W wieku 17 lat Monika zaszła w ciążę. Mówiła, że dziecko jest jej chłopaka. Kim jest chłopak? Tego nie chciała powiedzieć. Urodziła w wieku 18 lat i zostawiła dziecko w szpitalu.
W wieku 17 lat Monika zaszła w ciążę. Mówiła, że dziecko jest jej chłopaka. Kim jest chłopak? Tego nie chciała powiedzieć. Urodziła w wieku 18 lat i zostawiła dziecko w szpitalu. Fot. sxc.hu
Córki, które własny ojciec, niemal codziennie przez kilka lat, gwałcił mówiły w sądzie, że go cały czas kochały! Inne z ofiar kazirodców wypierają wszystko z pamięci. Najczęściej tylko przypadek sprawia, że zwyrodnialcy, współżyjący z własnymi córkami, trafiają przed sąd. Takich przypadków w pojęcie ostrołęckim, w ciągu ostatnich lat było kilka.

Marta i Monika mieszkały w jednej z podostrołęckich wsi. Matka ma problemy natury psychicznej, córkami zajmował się głównie ojciec. Niepozorny, drobny mężczyzna. Nie miał stałej pracy, ale jakoś sobie radził, dorabiając to tu, to tam.

Jak miały okres, zostawiał je w spokoju

Trudno odtworzyć jak się to wszystko zaczęło. Kiedy dziewczynki były małe, ojciec je kąpał. Wtedy zaczęło się dotykanie. Potem ojciec kładł dziewczynki do łóżek. Spały w tym samym pokoju. Kiedy Monika zaczęła dojrzewać, w wieku 12-13 lat, ojciec przychodził do niej i kładł się obok. Patrząca na to z drugiego łóżka Marta, pewnie jeszcze nie wiedziała co tata robi siostrze. Była młodsza o dwa lata. Kiedy, po mniej więcej dwóch latach, sama dojrzała, dowiedziała się co to jest. Ojciec przychodził do nich wieczorem niemal codziennie. Raz do jednej, raz do drugiej. Jeśli, któraś miała okres, zostawiał ją w spokoju. W łóżku obok leżała siostra…

I tak to trwało całe lata. W wieku 17 lat Monika zaszła w ciążę. Mówiła, że dziecko jest jej chłopaka. Kim jest chłopak? Tego nie chciała powiedzieć. Urodziła w wieku 18 lat i zostawiła dziecko w szpitalu. Od razu zresztą zapowiedziała, że to zrobi. Że nie chce dziecka. W międzyczasie rodzina wyprowadziła się do innej wsi. Bo ludzie już zaczynali gadać, że dziecko nie wiadomo skąd. W nowym domu, kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, ojciec znów wyciągnął łapy do córek. Nie powiedziały nie.

Wkrótce ich koszmar miał się skończyć. Dziecko Moniki urodziło się z wadą genetyczną. Badania DNA wykazały niezbicie - ojcem dziecka Moniki jest jej ojciec. Zatrzymała go policja. Jednak nawet wtedy, nawet kiedy zboczeniec siedział w areszcie, a córki były nareszcie od niego uwolnione, nie chciały o tym mówić.

Kochały ojca, który je gwałcił

- Tragizm takich spraw, i jednocześnie ich trudność procesowa, polega na tym, że ofiary kazirodztwa nie potrafią, nie chcą o tym opowiadać - mówi Waldemar Ustaszewski, sędzia Sądu Rejonowego w Ostrołęce, który orzekał w tej sprawie. A także w dwóch innych, podobnych, które toczyły się ostatnio przed ostrołęckim sądem.

Zeznania córek, wykorzystywanych przez ojca, mogą szokować.
- One mówiły, że ojciec był dla nich dobry. Opiekował się, pomagał w lekcjach, dawał pieniądze - mówi sędzia Ustaszewski.

A nawet więcej.
- One mówiły wprost, że ojca, mimo tego co im robił, kochały - opowiada Ustaszewski. - Były od niego całkowicie uzależnione psychicznie. W przypadku tej sprawy, nie dochodziło do przemocy fizycznej, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Córki ulegały ojcu przez wiele lat.

O spustoszeniu, jakie zwyrodnialec uczynił w ich umysłach, trudno mówić.
- Zszokowało nas w sądzie, że jedna z nich, podczas procesu dorosła już przecież kobieta, przychodziła na sprawy z misiem przytulanką - opowiada sędzia Ustaszewski.

Ojciec od początku do końca do niczego się nie przyznawał. Nawet w obliczu badań DNA stwierdzających, że jest ojcem dziecka Moniki. W zeszłym roku usłyszał wyrok - 11 lat więzienia.

Jak to możliwe, że przez długie lata nikt nie wiedział, co się dzieje w tym domu? W domu, który odwiedzał kurator sądowy i opieka społeczna?
- Nie było żadnych sygnałów - mówi sędzia Ustaszewski. - Jeden raz, kiedy dziewczynki miały już po kilkanaście lat, matka wykrzyknęła gdzieś w obecności kuratora, że ojciec je kąpie. Ten sygnał był dokładnie sprawdzany.

Niestety, zadziałał ten sam, tragiczny mechanizm psychologiczny, który gwałconym córkom nie pozwala o tym mówić. Niczego nie potwierdziły, wszystkiemu zaprzeczyły.

To było wyjątkowo obrzydliwe

Podobnie było w innej sprawie. Ta tragedia też miała miejsce w jednej z podostrołęckich wsi. W tym przypadku nie ma wprawdzie kazirodztwa jako takiego, ale skala dewiacji zwyrodnialca ogromna.

Mieszkaniec wsi przez długie lata gwałcił żonę, pasierbicę i, przyjeżdżającą do nich od czasu do czasu - na ferie i wakacje - siostrzenicę żony. Ta ostatnia przebywała na co dzień w rodzinie zastępczej. Pasierbica zwyrodnialca wychowywała się z nim praktycznie od pierwszych chwil życia. Ojczym związał się z jej matką, kiedy ta była jeszcze w ciąży.

- Kiedy tylko dziewczynka zaczęła dojrzewać, ojciec zaczął z nią współżyć. Jej matka pracowała i wychodziła z domu wcześnie rano. Kiedy tylko wyszła, ojczym przychodził do pasierbicy. Praktycznie codziennie - mówi sędzia Ustaszewski.

I mimo, że niejedno już słyszał na sali sądowej, na wspomnienie tej sprawy, kręci głową.
- To było wyjątkowo obrzydliwe - mówi. - Powiem tylko, że ten mężczyzna używał takich "akcesoriów" jak ogórek, kiełbasa, jajka, dezodoranty…

(PS. Imiona bohaterek tekstu są fikcyjne)

Dużo więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki