Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bawią się w średniowiecze

Jarosław Sender
Ostrów wkrótce zasłynie… łucznikami

Inne miasta mogą mieć, a Ostrów nie? Takie pytanie stawiał sobie od dłuższego czasu Andrzej Mierzwiński. Ma na myśli modne ostatnio imprezy kostiumowe, nawiązujące do konkretnych wydarzeń historycznych.

- Nasze miasto ma swoją historię, i to dość ciekawą, ale zabytków nie ma prawie wcale - mówi Andrzej Mierzwiński. - Tym bardziej ważną rolę spełnić mogą inscenizacje historyczne. Takie imprezy, a konkretnie inscenizacje bitew, odbywają się cyklicznie między innymi w Ostrołęce i Pułtusku. W Ostrowi mamy pewien kłopot, bo nie było tu żadnych większych bitew z udziałem wojsk polskich. To może być jednak także atut, bo w końcu nie musimy się skupiać tylko na martyrologii.

Pojedziemy na łów

Prof. Adam Dobroński przyjechał w ubiegłym roku do swej rodzinnej Ostrowi z ciekawą informacją. Otóż litewski historyk Mečislovas Jučas twierdzi, że w Ostrowi Mazowieckiej w 1392 roku zostało podpisane porozumienie między królem Władysławem Jagiełło a ks. Witoldem, że nie będą już bić się między sobą, tylko wystąpią razem przeciw Krzyżakom. Do porozumienia doszło w dworze leśnym ks. Janusza I - szwagra ks. Witolda (księżna Anna Danuta była rodzoną siostrą Witolda).

Cechą wspólną tych, którzy zebrali się w ostrowskim dworze, było zamiłowanie do polowań. Jak twierdzi Jan Długosz, król Jagiełło gotów był pozostawić sprawy państwowe, aby tylko wybrać się do puszczy. Ks. Witold też lubił polować, podobnie ks. Janusz z żoną. Można być niemal pewnym, że to pamiętne spotkanie w 1392 roku zakończyło się łowami. Wtedy w podostrowskich lasach spotkać można było żubra, czasem tura i niedźwiedzia, a także dziki, wilki, sarny, jelenie.

- W średniowieczu podstawową bronią miotającą był łuk - mówi A. Mierzwiński. - Używali ich nie tylko przedstawiciele ówczesnych elit, ale także puszczańscy mieszkańcy tych okolic. Czy najlepszym pomysłem na imprezę nawiązującą do historii nie jest zorganizowanie w Ostrowi turnieju łuczniczego?

Odpowiedź na to pytanie była twierdząca. Stąd już tylko mały krok do powstania Bractwa Łuczniczego. Pomysł trafił na podatny grunt. Wokół Mierzwińskiego zgromadziła się grupa zapaleńców, którym to się spodobało. Pierwszymi byli Elżbieta Chojnacka - dyrektorka miejskiej biblioteki i Marek Kukiełka - pracownik MOSiR, a wkrótce dołączyli do nich Anna i Andrzej Stepnowscy oraz Barbara i Tomasz Zawiszowie. Dziś są członkami Bractwa Łuczniczego.

Bractwo zadebiutowało na początku czerwca, podczas Dni Ostrowi. W Ogródku Jordanowskim jego członkowie wzięli udział w turnieju łuczniczym, zorganizowanym przez grupę rekonstrukcji historycznych ze Szczytna, który bezapelacyjnie wygrała Ewa Kukiełka - żona Marka. W pobitym polu zostawiła pozostałych członków bractwa oraz innych uczestników turnieju.

- To był udany debiut - mówi o turnieju Andrzej Mierzwiński, który zdołał już niemal skompletować bojowy strój łucznika, brakuje mu tylko butów.

Następny turniej odbędzie się za rok. Będzie jeszcze ciekawszy i być może w obsadzie międzynarodowej, bo ostrowscy łucznicy chcą zaprosić kolegów z Litwy, a może także z Riazania, z którym Ostrów nawiązał ostatnio współpracę. Kto wie, czy turniej nie będzie połączony z inscenizację średniowiecznego polowania.

Sami się finansujął

Bractwo nie jest - i nie chce być związane - z żadną instytucją. Główną zasadą obowiązującą członków jest to, że sami finansują swoje hobby. Każdy kupuje sobie przede wszystkim łuk (najtańszy kosztuje 215 zł) oraz strzały (10-15 zł za sztukę). Ciekawe - i raczej kosztowne - jest kompletowanie stroju z epoki. Najpierw trzeba było dotrzeć do źródeł historycznych. Najbardziej kompletny strój bojowy łucznika ma Andrzej Mierzwiński, ale inni - zwłaszcza panie - też zadbali o stroje według średniowiecznych wzorców. Spodnie z sukna oraz resztę ubioru z lnu kupionego w Warszawie uszyła Andrzejowi ostrowska krawcowa - Halina Deryło. Ma także kolczugę. Niebawem będzie miał buty, które z bydlęcej skóry robi na zamówienie szewc. Pozostali (a zwłaszcza panie) szyją sobie swoje stroje sami.

- Kolczugę można kupić za 500 - 700 zł, ale można też samemu zrobić za pomocą kombinerek z metalowych kółeczek, których kilogram kosztuje 11 zł, a wtedy zaoszczędzimy co najmniej 400 zł - mówi Andrzej Mierzwiński.

Ostrowskie Bractwo Łucznicze liczy obecnie kilkanaście osób, wśród których dominują ludzie w średnim wieku. Mniej więcej połowę stanowią panie. Podczas debiutu w Ogródku Jordanowskim wiele osób pytało, jak można zapisać się do bractwa. Pewnie więc niedługo będzie ich więcej.

- Nie będziemy jednak przyjmować, przynajmniej na razie, osób niepełnoletnich, chyba że wraz z którymś z rodziców albo starszym rodzeństwem - zapowiada Andrzej Mierzwiński. - Łuk nie jest generalnie bronią niebezpieczną, ale też nie jest to zabawka i przy nieumiejętnym obchodzeniu się z nim można zrobić komuś krzywdę.

Co dalej z bractwem

Bractw łuczniczych w Polsce jest już dość dużo, choć znacznie mniej niż bractw rycerskich. Ostrowskie bractwo przybierze wkrótce formę stowarzyszenia. Niebawem odbędzie się dyskusja, jaką nazwę mu nadać. Stowarzyszenie będzie miało na celu m.in. propagowanie łucznictwa jako formy rekreacji oraz historii Ziemi Ostrowskiej. Z czasem pewnie wydana zostanie książka na temat dziejów tych ziem, ze szczególnym uwzględnieniem średniowiecza.

- W tym, co robimy, chodzi przede wszystkim o świetną zabawę i relaks z pewną domieszką rywalizacji - mówi A. Mierzwiński. - Nie chcemy zamykać się w wąskim gronie. Proponujemy mieszkańcom Ostrowi i okolic dobrą zabawę w średniowiecze. Jeśli będzie w tym trochę patriotyzmu lokalnego i edukacji historycznej, to przecież nie ma w tym też nic złego. Mam także dobrą wiadomość dla osób z wadami postawy. Strzelanie z łuku znakomicie wpływa na kręgosłup. Niewykluczone, że w przyszłości powstanie także sekcja szermierki na miecze, topory itp.

Ostrowskich łuczników będzie można w czasie wakacji zobaczyć jeszcze na niektórych imprezach gminnych: w Nurze i Andrzejewie. We wrześniu planowany jest otwarty turniej łuczniczy dla wszystkich chętnych mieszkańców Ostrowi. n

Mieczysław Bubrzycki
PS. Jeśli kogoś interesuje uczestnictwo w Bractwie Łuczniczym, powinien skontaktować się z A. Mierz-wińskim (tel. 0-692460484).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki