Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

B Klaso, będziemy tęsknić!

Michał Kowalczyk
Michał Kowalczyk
Michał Kowalczyk
Mecze najniższej klasy rozgrywkowej mają w sobie coś wyjątkowego, co pokazał niedzielny pojedynek Bartnika Myszyniec z WKS Mystkówiec Stary. Ostatnia kolejka, spotkanie o awans do A Klasy i ogromna radość gospodarzy. Czy można było wyobrazić sobie lepszy scenariusz?

Na wstępie należy odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego akurat B Klasa? Co może być interesującego w kopaniu piłki przez piłkarzy-amatorów, którzy niekiedy w sobotnie wieczory bawią się w najlepsze na dyskotekach, by w południe wyjść na boisko i grać "o życie" w przenośni i dosłownie. Właśnie w tym tkwi element folkloru meczów "ósmej ligi mistrzów". Bywając na meczach najniższej ligi, gwarantowane mamy nie tylko elementy humorystyczne, ale i wielkie sportowe emocje. Nie wierzycie? To popatrzcie na statystyki B Klasy ostrołęckiej.

W minionym sezonie w B Klasie padły 604 gole, a żaden mecz nie zakończył się wynikiem bezbramkowym. Oznacza to, że na każdym stadionie B Klasy, w każdą niedzielę, kibice mogli oglądać bramkę lub bramki. Ba, przeważnie bramki, bo tylko dwa spotkania zakończyły się rezultatami 1:0. Poza tym B Klasa jest dla każdego: przychodzi zarówno ten najmłodszy, chcący kiedyś biegać po boisku jak starsi, ten w średnim wieku by podziwiać swojego szwagra, jak i ten najstarszy by wspominać jak to było jak on sam grywał. Zdarza się, że to trzej jedyni widzowie na stadionie, ale do czynienia mamy także ze szlagierami, tak jak ten ostatni w Myszyńcu.

Po niedzielnej wycieczce do jednej z nieformalnych stolic Kurpi, nie mam żadnych wątpliwości: to najlepszy mecz B Klasy, na jakim miałem okazję być w życiu. Fajnie było sportowo, bo obejrzeliśmy kilka bramek (Bartnik wygrał z Mystkówcem 5:1 i awansował do A Klasy) i to nawet całkiem ładnych. Kibicowsko: co najmniej kilka lig wyżej. Możemy mnożyć przykłady nawet czwarto czy trzecioligowców, na stadionach których pojawiało się mniej osób niż w Myszyńcu. Zorganizowany doping na B Klasie to też widok nie tak bardzo powszechny. A same przyśpiewki przyprawiały o uśmiech na twarzy, szczególnie przeróbka znanego przeboju Ich Troje pod roboczym tytułem "A wszystko to, bo Bartnik kocham". Jak na wielki triumf przystało, była też feta na środku boiska, był szampan (i nie tylko).

W B Klasie przekonamy się też, że piłka nożna to sport dla prawdziwych mężczyzn. Kości trzeszczą, niecenzuralne słowa padają z prędkością wystrzelania pocisków z karabinu maszynowego, stosowane są rozwiązania taktyczne, których nie spodziewałby się absolutnie nikt, a sędziom brakuje miejsca w notesie do zapisywania zdobywców goli i "łowców" kartek. Chyba każdy bywalec regionalnych stadionów przyzna, że jest to na swój sposób wspaniałe. Na kolejne mecze B Klasy przyjdzie nam poczekać kilka miesięcy, w tej ostrołęckiej zapowiada się kilka nowych zespołów, więcej emocji i ciekawych weekendów z piłką w roli głównej. B Klaso, będziemy tęsknić!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki