Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arek i Patryk: Pobili nas policjanci! Policja: To kłamstwo! Uwaga, drastyczne zdjęcia

Fot. Archiwum
Arkadiusz Nakielski (18 l.) i Patryk Róziecki (20 l.) przeżyli traumę.

Policja dobrze ich zna

Janusz Pawelczyk, komendant miejski policji w Ostrołęce
Janusz Pawelczyk, komendant miejski policji w Ostrołęce Fot. Archiwum

Janusz Pawelczyk, komendant miejski policji w Ostrołęce
(fot. Fot. Archiwum)

Policja dobrze ich zna

Zarówno Arkadiusz Nakielski, jak i Patryk Róziecki znani są policji. Często interweniujemy w związku z ich zachowaniem. W sobotę zadzwoniła na policję babcia Patryka i poprosiła o interwencję. Na miejsce pojechało dwóch policjantów. W mieszkaniu przebywały cztery osoby. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Przebywał tam również mężczyzna poszukiwany listem gończym. Policjanci zabrali go na komendę, nikogo innego z tego mieszkania nie zabierali. Sprawę przekazaliśmy do prokuratury, w tej chwili trwa wyjaśnianie zdarzenia. Wiadomo jednak, że Patryk Róziecki wpadł pod samochód. Jest to potwierdzone procesowo, jest również sprawca wypadku. Według relacji kierowcy, który prowadził samochód, Patryk, prawie nagi, wybiegł nieoczekiwanie na drogę, kierowca nie zdążył wyhamować. Oczywiście na miejscu wypadku wszyscy zostali poddani testom na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Zarówno kierowca samochodu, jak i pasażerowie byli trzeźwi.

Młodzi mężczyźni twierdzą, że zostali wywiezieni przez policję poza Ostrołękę i tam skatowani. Według policji, nikt nikogo nigdzie nie wywoził, a poważne obrażenia ciała Patryka, to skutek wypadku samochodowego.

Babcia nie wytrzymała

W sobotę, 13 września, Arek poszedł do Patryka w odwiedziny. Jego matka - Teresa Nakielska pracowała na nocną zmianę. Arek miał pilnować młodszej siostry. Wyszedł tylko na chwilę, a do domu wrócił... nad ranem. W domu Patryka przebywał nie tylko Arek, ale również dziewczyna Patryka oraz ich wspólny kolega, który poszukiwany był przez policję.

Chłopcy nie ukrywają, że zorganizowali imprezę, na której pili alkohol. Zachowanie młodych ludzi nie podobało się babci Patryka, która postanowiła zakończyć libację i wezwała policję.
- Przyjechał radiowóz - opowiada Patryk. - Kiedy policjanci zorientowali się, że w domu przebywa również mój kolega, który był poszukiwany, wezwali drugi radiowóz. Mnie i Arka wsadzili do jednego samochodu, kolegę do drugiego. Byliśmy pewni, że wiozą nas na komendę. Podczas jazdy wyjrzałem przez okno i zorientowałem się, że jedziemy w innym kierunku.

Według relacji obu pokrzywdzonych, policjanci najpierw zatrzymali się za Rzekuniem.
- Kazali Arkowi opuścić pojazd - opowiada Patryk. - Ja zostałem w radiowozie. Słyszałem jak go wyzywali. Widziałem jak kilka razy go uderzyli pałkami. Potem zabrali mu telefon i wsiedli do radiowozu. Mnie wywieźli dalej.

Mam przebłyski

- Pamiętam, że było ciemno - opowiada Patryk. - Nie wiedziałem, gdzie jesteśmy. Dookoła był tylko las i droga. Policjanci zaczęli mnie bić po rękach i nogach. W końcu po całym ciele. Nie czułem bólu, wciąż byłem pijany. Pamiętam, że zostawili mnie leżącego w lesie i odjechali.

Tu relacja Patryka się urywa.
- Później niewiele pamiętam - przyznaje. - Mam takie przebłyski. Wpadłem do jakiejś sadzawki chyba. Pamiętam, że moje ubranie było mokre i bardzo mi ciążyło. Zdjąłem je z siebie. Nie wiem, co z nim zrobiłem. Próbowałem sam wrócić do Ostrołęki, ale byłem cały obolały. Nic więcej nie pamiętam.

Obrażenia Patryka są bardzo poważne. Zdaniem policji, to skutek wypadku
Obrażenia Patryka są bardzo poważne. Zdaniem policji, to skutek wypadku Fot. K. Rogala

Obrażenia Patryka są bardzo poważne. Zdaniem policji, to skutek wypadku
(fot. Fot. K. Rogala)

Patryk wpadł pod samochód. Na miejsce zdarzenia przyjechała karetka. Chłopak nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Został przewieziony do szpitala. Pielęgniarki znalazły przy nim telefon Arka Nakielskiego.

Poznałem po bliźnie

- W nocy zadzwonił do mnie lekarz ze szpitala - opowiada Teresa Nakielska. - Poinformował mnie, że mój syn miał wypadek i jest w stanie krytycznym. Poproszono mnie, żebym przyjechała do szpitala upewnić się, że to moje dziecko. Chłopak był w ciężkim stanie.
Był poturbowany i podłączony do aparatury szpitalnej. Widziałam tylko głowę. Przez chwilę byłam pewna, że to mój syn.

Kilka minut po pani Nakielskiej do szpitala trafił ojciec Patryka - Krzysztof Róziecki.
- Przyjechałem do domu po pracy - wspomina. - Do drzwi zapukali policjanci, którzy poinformowali mnie, że syn miał wypadek i leży w szpitalu. Pojechałem tam. Był mocno poturbowany i ciężko było go rozpoznać. Wiedziałem jednak, że to Patryk, ponieważ na ramieniu miał bliznę.

Więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Arek i Patryk: Pobili nas policjanci! Policja: To kłamstwo! Uwaga, drastyczne zdjęcia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki