Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Stańczak walczy z chłoniakiem. - Zrobiłam rtg. I tam wyszły jakieś zmiany

Beata Bebenkowska
archiwum
Anna Stańczak była przerażona, gdy dowiedziała się o swojej chorobie. Teraz prowadzi bloga o sobie i swojej walce z chłoniakiem oraz namawia wszystkich: zostań dawcą szpiku!

Anna Stańczak pochodzi z Makowa. Tu mieszkają jej rodzice. Ma siostrę i dwóch braci. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej - Curie przeprowadziła się do Warszawy. W lipcu tego roku rozpoczęła leczenie rozpoznanego u niej chłoniaka- ziarnicy złośliwej. Ania jest też pomysłodawczynią zorganizowania w Makowie Dnia Dawcy Szpiku. 11 stycznia podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy będzie można się zarejestrować.
Ponadto prowadzi swój blog opisując chorobę.

Jak się Pani dowiedziała o chłoniaku? Czy były konkretne symptomy choroby?
Anna Stańczak: Zawsze wierzyłam w profilaktykę. Systematycznie robiłam badania krwi, cytologię, usg piersi, przegląd stomatologiczny. I zawsze wszystko było w porządku. Tylko zaczął męczyć mnie kaszel, który ciągle tłumaczyłam zmianą pogody, klimatyzacją w pracy, sezonem grzewczym. A jak już poszłam do lekarza skarżąc się na kaszel to dostawałam antybiotyki. Pomagały. Na trochę.

Czasem jeszcze swędziała mnie skóra, co z kolei tłumaczyłam uczuleniem na orzechy. Poza tym nie działo się nic. W zeszłym roku, późną jesienią, poszłam do swojej lekarki, powiedziałam jej, że mam subiektywne poczucie, że coś mi dolega. Powtórzyłyśmy wszystkie badania. I znowu było w porządku. Jednak w styczniu kaszel znowu się nasilił, zwłaszcza gdy kładłam się spać. I doszedł świst w oddechu. Pomyślałam: astma. I poszłam do pulmonologa.

Zrobiłam rtg klatki piersiowej. I tam wyszły jakieś zmiany. Tak się wszystko zaczęło. Cała diagnostyka trwała od końca stycznia do lipca. Po otrzymaniu wyników rtg przeszłam tomografię komputerową. Ta ukazała guza w śródpiersiu i guzy na prawym płucu. Po długiej drodze w końcu trafiłam tu, gdzie jestem leczona, do Instytutu Hematologii i Transfuzjologii. Nie wiedziałam czym jest chłoniak Hodgkina (inaczej zwany ziarnicą złośliwą).

Szukałam informacji w Internecie, rozmawiałam z lekarzami. Przechodzę chemioterapię. Planowane jest pobranie moich komórek macierzystych i zabezpieczenie ich na wypadek konieczności dokonania autoprzeszczepu. Z różnych względów medycznych może się jednak okazać, że konieczny będzie przeszczep od dawcy spokrewnionego lub niespokrewnionego. Może się też okazać, że będę potrzebowała zebrać pieniądze na lek Adcetris, który w Polsce, choć dopuszczony do użytku, nie jest refundowany przez NFZ. Koszt takiego leczenia to ok. 560.000zł.

Co Pani czuła, kiedy usłyszała Pani diagnozę?
AS: Byłam przerażona. Pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z Centrum Onkologii. Przytłoczył mnie widok tego budynku, napisy: rejestracja pacjentów pierwszorazowych (a ja nie chciałam być żadnorazowa!), sklepy z perukami ( a moje włosy sięgały wtedy prawie do talii). A jednocześnie nie mogłam i nie chciałam uwierzyć w to, przez co przechodzę.

Uważałam, że lekarze się mylą. Ale na wszelki wypadek postanowiłam działać tak, jakby jednak mieli rację. Bo zawsze byłam typem "zadaniowca". Od razu powiedziałam rodzinie i przyjaciołom. Od razu szukałam wsparcia psychologicznego. Czytałam trochę o zmaganiach innych osób. Szukałam inspiracji i własnej ścieżki. Chyba znalazłam.

Zaangażowała się Pani w akcję oddawania szpiku kostnego. Czy to ze względu na to, że sama go może Pani potrzebować?
AS: Powody są dwa. Pierwszy jest czysto egoistyczny. Mam świadomość, że ja również mogę tego potrzebować. Może się okazać, że nikt z rodziny nie będzie zgodnym dawcą. I wtedy rozpocznie się poszukiwanie dawcy niespokrewnionego. Im więcej osób zarejestrowanych w bazie, tym większa szansa, że znajdzie się dawca dla mnie.

Drugi powód wynika z moich potrzeb wewnętrznych. Chcę dać coś społeczeństwu od siebie. Nie mogę zostać dawcą narządów, nie mogę oddawać krwi. Ale mogę angażować się w tego typu kampanie. Jeśli dzięki temu chociaż jedna osoba się zarejestruje to dla mnie będzie to wspaniała wiadomość. Oczywiście chciałabym, żeby zarejestrowało się jak najwięcej osób. Przy czym ważna jest świadoma i odpowiedzialna rejestracja. Zróbmy to tylko, jeśli jesteśmy pewni, że w razie wezwania oddamy szpik, że się nie wycofamy.

Skąd pomysł na pisanie bloga? (invigorating.me/my-blog/)
AS: Zaczęłam pisać tego bloga z chęci ochrony siebie przed skutkami ubocznymi troski innych osób o mnie. Od początku wiele osób wiedziało, co się u mnie dzieje i każdy chciał wspierać tak, jak potrafił. Ja tego wsparcia potrzebowałam. To było wspaniałe: wiedzieć, że nie jestem w tym wszystkim sama.

Ale to wsparcie bywało także trudne, obciążające. Bo czasem jednego dnia dostawałam wiele smsów, mejli, telefonów z tymi samymi pytaniami: jakie wyniki, dlaczego tak, co na to lekarze, co dalej, kiedy. Były chwile, kiedy nie miałam siły odpowiadać. Zwłaszcza że wiadomości, które miałam do przekazania nie zawsze były dobre. Opowiadanie tej samej "traumy" non stop zabijało moją energię, ciągnęło mnie w dół, tłumiło nadzieję, potęgowało frustrację.

Z kolei brak odpowiedzi z mojej strony powodował stres u tych, którzy czekali na wiadomość ode mnie. Wtedy zrodził się pomysł bloga. Najpierw adres do niego miały najbliższe osoby. Teraz informacja o nim rozprzestrzeniła się i czytają go osoby, których nie znam. Dostaję wiadomości, komentarze. Dostaję ogromne wsparcie. I jestem za nie wdzięczna.

Czasem ktoś się nie zgadza z moim punktem widzenia i zaczyna się ciekawa dyskusja. Czasem ktoś mówi, że to, co robię pomaga w radzeniu sobie z chorobą własną czy kogoś z otoczenia. Dostrzegam wiele dobrych stron takiego otwarcia się. Gdyby nie ten blog, nie rozmawiałabym teraz z Panią. Nie byłoby pewnie akcji rejestracji dawców szpiku w Makowie. Ale te rzeczy się dzieją. I jestem za to wdzięczna wszystkim, którzy w tym uczestniczą. Razem ze mną.

Cały wywiad przeczytasz w aktualnym wydaniu Tygodnika w Makowie Mazowieckim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki