Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna P., rzekoma dzieciobójczyni, oszukała wszystkich

Redakcja
Policjanci i strażacy długo szukali w Narwi zwłok dziecka, które 30-letnia kobieta miała urodzić i utopić w rzece. Prokuratura postawiła jej zarzut dzieciobójstwa. Prawda zaskoczyła wszystkich…

Anna P. sama miała powiedzieć policjantom, że zabiła i wrzuciła do Narwi swoje nowo narodzone dziecko. Okazuje się, że to tylko makabryczny wymysł kobiety!
Całą sprawę nadal jednak otacza nimb tajemnicy. Motywów, którymi kierowała się kobieta, pewnie nie poznamy już nigdy.

Zabiłam i wrzuciłam do rzeki

O Annie P. napisaliśmy w sierpniu. Wtedy o tej sprawie mówiło całe miasto, choć oficjalnych informacji było jak na lekarstwo. Prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce była niezwykle ostrożna.

- Mogę tylko potwierdzić, że prowadzimy śledztwo w sprawie z artykułu 149 kodeksu karnego. Podejrzana o ten czyn Anna P. została, na wniosek prokuratury, tymczasowo aresztowana na trzy miesiące - powiedziała nam Sonia Bajeńska, zastępca prokuratora rejonowego w Ostrołęce.

Przywołany przez panią prokurator artykuł kodeksu karnego brzmi: "Matka, która zabija dziecko w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Ostrołęczanie informację tę natychmiast powiązali z tym, że kilka dni wcześniej policja i straż prowadziła jakieś poszukiwania właśnie w okolicach mostu kolejowego. Na brzegach i w wodzie. Dziś wiemy, że nie bez powodu.

To sama Anna P. powiedziała policjantom, że zabiła swoje dziecko i jego ciałko wrzuciła do rzeki! Wiemy już także, jak zaczęła się cała sprawa. Dlaczego policjanci zainteresowali się Anną P. Otóż jedną z sąsiadek kobiety zaniepokoił fakt, że kobieta, która od pewnego czasu, chodziła w widocznej ciąży od jakiegoś czasu była przez nią widywana już bez brzucha i bez dziecka.

Mistyfikacja

Policja ten sygnał potraktowała poważnie. A że nie było to tylko "przywidzenie" sąsiadki, potwierdzały choćby zdjęcia, które sama Anna P. zamieszczała na jednym z portali społecznościowych w Internecie. Była na nich w widocznej ciąży! Mało tego, pisała o tym, podając nawet przybliżony termin "rozwiązania".

Te "fakty", dziś już wiemy, że nieprawdziwe, potwierdziła zresztą sama Anna P., mówiąc policjantom, że była w ciąży, urodziła, zabiła i utopiła dziecko.

Tymczasem okazało się, że wszystko było mistyfikacją.
Niedawno Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce umorzyła śledztwo w tej sprawie - z braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

- Zebrany w toku postępowania bogaty materiał dowodowy w postaci między innymi zeznań świadków, dokumentacji medycznej, opinii biegłych sądowych z różnych specjalności, nie dał podstaw do uznania, że podejrzana urodziła dziecko i pozbawiła je życia - powiedziała nam Edyta Luchcińska, prokurator rejonowy w Ostrołęce.

Jeszcze przed umorzeniem śledztwa w tej sprawie, w stosunku do Anny P. został uchylony areszt tymczasowy zastosowany po przedstawieniu jej zarzutu dzieciobójstwa. Nie znaczy to jednak, że kobieta wyszła na wolność. Pozostała za kratami, ale nie jako podejrzana, tylko za niepłacenie alimentów na dzieci.

Jak nam się udało nieoficjalnie ustalić, zgromadzone w śledztwie materiały wskazują, że Anna P. nie była - jak twierdziła - w ciąży. Wiadomo także, że sama kilka razy zmieniała przedstawianą śledczym wersję. To w pewnym sensie potwierdza to, co o Annie P. udało nam się dowiedzieć od osób, które ją znają. Jednym słowem kobieta jest mitomanką, która już nie raz kłamała w - bynajmniej nie błahych - sprawach.

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki