Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aneta Kozłowska: Chcę żyć!

Robert Majkowski, TVN24
Aneta Kozłowska z Józefowa, gm. Goworowo, od siedmiu lat walczy z nowotworem. Choroba wywróciła do góry nogami życie jej i najbliższych. Pomóc może jedynie drogi lek, na który nie ma pieniędzy.

Nerwowe mruganie oczami, utrata świadomości, nie do opanowania drżenie rąk, nóg. Nie dłużej niż minutę. Takie objawy w 2009 roku zaobserwowała u siebie Aneta Kozłowska z Józefowa, gm. Goworowo.

Niepokojące objawy

Gdyby zostawić kłopoty ze zdrowiem gdzieś obok, to można powiedzieć, że był to dobry czas dla 28-letniej wówczas kobiety. Wychowywała syna, pracowała w banku w Ostrowi Mazowieckiej, miała niezłe zarobki. Cieszyła się życiem. Normalnie funkcjonować nie pozwalały jedynie niepokojące objawy. Nikt nie spodziewał się najgorszego.

- Na początku lekarze mówili, że to może z powodu przemęczenia - opowiada mama Jadwiga, mama pani Anety. - Proponowali odpoczynek, zwolnienie.

Poprawy jednak nie było. W październiku pani Aneta trafiła na oddział neurologii w ostrołęckim szpitalu. Przeszła wiele badań.

- Leżała tam miesiąc - mówi pani Jadwiga. - Niczego nie stwierdzono. A objawy nie ustąpiły.

Źródło: TVN24

Operacja, naświetlania a guz wracał

Przewieziono ją do szpitala przy ul. Banacha w Warszawie. Tam młoda mieszkanka Józefowa i jej rodzina usłyszeli, że cierpi na nowotwór ośrodkowego układu nerwowego.

- To był glejak II-III stopnia - mówi jej mama. - Niczego nie wiedzieliśmy wówczas o chorobie. Chirurg powiedział, że trzeba jak najszybciej operować. Tylko to, więcej nic.

Tak też się stało. Była operacja i naświetlania.

- Potem trzy i pół roku mieliśmy spokój - wspomina pani Jadwiga. - Nic się nie działo. Leczenie pomogło.
Los okazał się jednak przewrotny. W kwietniu 2013 roku lekarze zdiagnozowali nawrót nowotworu, tym razem mówili już o glejaku IV stopnia, najniebezpieczniejszym. Była kolejna operacja, chemioterapia i znowu lata względnego spokoju, który przerwały nasilające się objawy i fatalna wiadomość z czerwca tego roku: pani Aneta znów miała nawrót choroby.
- Co gorsza, guz jest w takim miejscu, że chirurg nie podjął się następnej operacji - dodaje ze łzami w oczach pani Jadwiga.
Jedyna nadzieja była w chemioterapii, której tym razem jednak nie można było zastosować. Wszystko przez złe wyniki badań. Wydawało się, że młoda kobieta jest w sytuacji bez wyjścia.

Ratunkiem Avastin?

Jednak lekarze nie zostawili chorej bez nadziei.

- Zaproponowano nam lek, płatny - opowiada pani Jadwiga. - Jednorazowo kosztuje 4,5 tys. zł, trzeba go podawać co dwa tygodnie. Nie wiadomo, jak długo, wiele zależy od reakcji organizmu. Pani doktor zapytała mnie wprost: czy nas na to stać, co będzie, jeśli nastąpi poprawa, a pieniądze się nam skończą? W końcu to byłoby chyba najgorsze. Odpowiedziałam, że miesiąc, dwa jesteśmy w stanie podołać. A co dalej? Powiedziałam, że zobaczymy.

Avastin, bo o tym leku mowa, nie jest refundowany przez NFZ. Blokuje dopływ krwi do nowotworu, zmniejsza jego unaczynienie i rozwój. Aneta Kozłowska przyjęła pierwszą dawkę pod koniec lipca, za nią pierwszy miesiąc leczenia. Jaki może być jego efekt? Tego nikt nie wie. Na razie stan zdrowia pani Anety poprawia się.

Więcej w aktualnym wydaniu "Tygodnika Ostrołęckiego".

Stowarzyszenie na rzecz chorych na nowotwory „Pacjent jest najważniejszy”, do którego należy pani Aneta, prosi o pomoc w zbiórce pieniędzy potrzebnych na leczenie. Wpłaty prosimy kierować na rachunek bankowy:
Stowarzyszenie na rzecz chorych na nowotwory
„PACJENT JEST NAJWAŻNIEJSZY”
nr rachunku bankowego:
70 1050 1025 1000 0090 3050 5508
z dopiskiem: na leczenie - ANETA KOZŁOWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki