Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Olkowska ze Szkoły Podstawowej w Szelkowie zadziwia swoimi opowiadaniami

Beata Dzwonkowska
Beata Dzwonkowska
Joanna Cywińska, nauczycielka w Szkole Podstawowej w Szelkowie zainteresowała nas talentem swojej uczennicy. Przysłała nam jej opowiadanie pt. „Świeczka”...

Alicja Olkowska jest uczennicą V klasy. Zawsze wyróżniała się wśród rówieśników.

- Kiedy zaczęłam ją uczyć w klasie czwartej, Alicja nie udzielała się podczas lekcji, sprawiała wrażenie czujnego obserwatora. Poproszona o odpowiedź, zawsze odpowiadała prawidłowo. Stwierdziłam wtedy, że jest zdolna, ale może zbyt nieśmiała, aby wykazać się swoją wiedzą na forum klasy. Pomału poznawałam jej osobowość. Okazało się, że zdolności polonistyczne idą w parze z usposobieniem i charakterem uczennicy. Skromna, taktowna, koleżeńska i lubiana przez rówieśników. Wyróżnia się niezwykłym oczytaniem. Przerwy śródlekcyjne zawsze spędza pogrążona nad lekturą. Jej wypowiedzi pisemne wyróżniają się sprawnością językową, bogactwem słownictwa, dojrzałością wnioskowania i przejrzystym tokiem myślowym. Gdy ostatnio sprawdzałam prace domowe, tak bardzo spodobała mi się praca Alicji, że postanowiłam podjąć działania, które dadzą jej szansę na rozwijanie zdolności. Poprosiłam, aby przepisała swoją pracę na komputerze. Uprzedziłam, że mam pewien pomysł i zamierzam przesłać jej opowiadanie do redakcji. Alicja bardzo się ucieszyła, była rozpromieniona i poczuła się doceniona. Myślę, że chociaż częściowo spełniły się jej marzenia, ponieważ talent pisarski został odkryty - opowiada nam Joanna Cywińska.

Usłyszymy o jej zdolnościach

- Alicja jest miłośniczką książek. Pomysły na pisanie prac literackich czerpie z własnej intuicji i wyobraźni twórczej. Przed uczennicą wiele możliwości sprawdzenia się w ogólnopolskich konkursach beletrystycznych. Myślę, że nie raz usłyszymy o Alicji i jej niezwykłych zdolnościach literackich - twierdzi dyrektor szkoły Wanda Wójcicka.

Jak Alicja sięgnęła po pióro

Alicja uwielbia czytać. Jej ulubione książki to: ,,Książę” Niccolo Machiavellego, ,,Ewolucja według Calpurnii Tate” Jacqueline Kelly i ,,Wszystkie dokonania Sherlocka Holmesa” Arthura Conan Doyle’a.

Nastolatka sięgnęła po pióro.

- Do opowiadania ,,Świeczka” już wymyśliłam ,,Łańcuchy” oraz ,,Strata”. Cała ta opowieść powstała nagle. Tytuł natomiast ma dla mnie znaczenie. Z moją siostrą nie widuję się na co dzień, ponieważ jest ona starsza i ma swoje życie. Gdy byłam u niej, na stole stała świeczka i to wtedy wymyśliłam całą tę historię. Uwielbiam przyglądać się różnym rzeczom i potem wymyślać do nich historie. Czasami wymyślam opowieści dla młodszego rodzeństwa - mówi procesie twórczym.

Poniżej przedstawiamy opowiadanie Alicji:

„Świeczka” - opowiadanie Alicji Olkowskiej

W ciemnym pomieszczeniu na stoliku stała świeczka. Ona była jedynym światłem. Ona rozświetliła ten pokój. Lecz co się stanie, gdy zgaśnie? Cały pokój pochłonie ciemność. Mrok, którego niektórzy się boją...

Na kanapie leżała dziewczyna. Jej blond włosy były porozrzucane wkoło. Czuła wiele negatywnych emocji. Tak bardzo żałowała. Żałowała tego, jaka była. Nie zauważała wcześniej tego potwora, który w niej tkwił. Myślała, że to ONI byli potworami, a nie ONA.

Wszystko zaczęło się czterdzieści jeden dni temu. Tak bardzo ją to zmieniło. Lecz może od początku.

- Ale ja nie chcę! - krzyk jasnowłosej rozległ się po całym domu.

- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Książki to,,portale”, które przenoszą cię do innych światów - Megan (bo tak miała na imię siostra dziewczynki ) zawsze kochała książki, a dokładniej od momentu, gdy nauczyła się czytać. Niestety brązowooka nie podzielała jej miłości i właśnie w tej chwili próbowała czmychnąć z tego ,,piekła”.

- Niestety musisz w tej chwili pójść ze mną do biblioteki - panna Encyklopedia nalegała coraz mocniej. Jeśli chodzi o naszą kochaną małą - ona już wiedziała, że przegra.

,,Nie może być tak źle. Będę po prostu chodzić za nią, jak cień” - właśnie ta myśl podtrzymywała ją na duchu.

Jak myślała, tak się stało. PRZEGRAŁA. Jechała teraz samochodem wraz z Megan. Dość często jeździła do centrum. Kochała te klimaty, te sklepy pełne wartych uwagi rzeczy. Czujecie ten sarkazm?

Dojechały. Coraz bliżej biblioteki. Jeszcze kilka metrów... Znalazła się w piekle pełnym ukochanych dla jej siostry książek. Biblioteka z zewnątrz wyglądała niczym zamek. W środku było, jest i raczej zawsze będzie pełno krętych korytarzy. Półek pełnych książek. Dla takich moli książkowych jak Megan to raj, a dla niej tortury.

- Nie przeżyję.

- Och, przestań. Nie będzie tak źle...

- Racja... - Jej siostra się uśmiechnęła, ale radość z jej twarzy szybko zniknęła. - Jest jeszcze gorzej.

- Idź i poszukaj czegoś dla siebie... i nie próbuj uciekać!

Jej siostra, a raczej wróg, zostawiła ją samą wśród książek. Milionów książek. Wśród papieru, na którym są litery. Cały ten papier jest ozdobiony tak zwaną okładką, na której także są litery. Litery. Czytanie.

Mocno westchnęła i poszła przed siebie. Nie wiedziała, którędy iść. Wiedziała jedynie to, że dopiero po godzinie będzie mogła uciec z tego... z tego... z tego czegoś, po prostu! Wiedziała, że czas specjalnie będzie się dłużył. To będą wieki.

Minęło czterdzieści pięć minut. Teraz jedna myśl chodziła jej po głowie: ,,Zgubiłam się”. Ale co się dziwić, to naprawdę był wielki budynek. Kątem oka dostrzegła dziwne światełko pod jedną z półek. Powoli do tego podeszła. Może w końcu w jej życiu wydarzy się coś niezwykłego? Metr od szafki. Wolno do tego podchodziła, jakby to było dzikie zwierzę. Wzięła telefon i włączyła latarkę. W ciemnościach zobaczyła... lekko poniszczony niebieski dziennik z wielkim złotym napisem ,,Świeczka B.”.

„Kogo to był zeszyt?” - tak bardzo zżerała ją ciekawość. Szybko schowała go do torby- ,,Tylko zerknę” - pomyślała.

Gdy tylko wróciła z biblioteki do domu, zajrzała do środka. Większość stron była spalona oraz cała zapisana, a reszta to puste kartki. Zaczęła czytać pierwszą niespaloną stronę:

,,Ten sen nazwę, Wilk: Pojawiłam się w opustoszałym mieście. Szyby były powybijane. W wielu miejscach widać plamy krwi. Wszystko zniszczone. Wszystko wyglądało jak z horroru. Nie potrafię tego dokładniej opisać.

Za mną usłyszałam kroki czegoś ciężkiego. Warczenie wilka. Odwróciłam się. Tak, to były wilki. Cała wataha wilków. Wszystkie wielkie, z ostrymi i lekko pobrudzonymi kłami i pazurami, a ich oczy... Nie było w nich uczuć. Owszem piękne, ale... jednocześnie straszne. Zaczęły się powoli zbliżać. Musiałam uciekać! Biegłam tak, nie wiem ile. Niestety wbiegłam w uliczkę bez wyjścia. To w niej zobaczyłam dziewczynę. Martwą dziewczynę. Nie mogłam zobaczyć jej twarzy, ponieważ jeden z wilków mnie przygniótł. Jego kły były coraz bliżej szyi. Ja leżałam jak sparaliżowana. Tak się bałam! Czułam krople śliny, która kapała mi na twarz. Czułam ten ból spowodowany ciężarem zwierzęcia. Łzy leciały mi strumieniami. Wtedy się obudziłam...” - Star przewinęła na następną stronę i pomyślała, że jej właściciel pewnie dużo da, aby mieć dziennik z powrotem. „Coś za coś” - tak zawsze myślała dziewczyna i czytała dalej:

,,Sen, Plastelina: Ludzie zawsze chcą być perfekcyjni. Tym razem pojawiłam się w muzeum. Takim czystym, pięknym i... wręcz idealnym. Byłam w tłumie, ale czułam się SAMA. Ludzie wydawali straszliwe hałasy. Tak głośne, że z uszu leciała mi krew. Przede mną znajdował się obraz. Przedstawiał on kobietę w tłumie. Ona robiła wszystko, aby inni byli nią zachwyceni. Co chwila zmieniała maskę. Raz romantyk, innym razem łobuz. Tłum miał ją za ,,robota”. Kobieta to robiła, by nie stać się ofiarą...” - następna kartka i kolejny sen.

„Przyjaciel” - ten sen jest wyjątkowo dziwny: Znajdowałam się w ciemności. Jedyne co czułam, to ból. Właśnie wtedy pojawili się ludzie. Szarzy ludzie. Prosiłam o klucz, ale oni jedynie odchodzili. Omijali mnie. Nagle zobaczyłam twarz osoby, która co dzień mnie upokarza. STAR, tak ją zwą. Ona do mnie podeszła. Uśmiechała się uroczo. Gdy była pół metra dalej uderzyła mnie z liścia. Słowa, które mi powiedziała mnie zdziwiły: „przepraszam, Broos...” - Star przestała czytać. Broos... Według niej idiotka, która nie potrzebnie istnieje. Idiotka, która ją zaciekawiła.

Następnego dnia był poniedziałek. Znienawidzony (chyba) przez każdego ucznia dzień. Wyjątkowo miała mało lekcji. Gdy zjadła, ubrała się i podeszła do lusterka. Znów chciała zrobić niesamowitą fryzurę, aby pokazać, kto jest najlepszy, ale zawahała się. ,,Zmieniała maskę...” . Czy naprawdę taka była? Czy robiła to wszystko, by nie stać się ofiarą? Zrobiła tylko zwykły kucyk. Wygodny kucyk. Natomiast zamiast czarnej bluzy, ubrała zwykłą, ukochaną, jasną bluzę, którą dostała od babci.

W szkole ,,koleżanki” się zdziwiły:

- Dobrze się czujesz, Star?

- Tak.

- Ej, może zaraziła ją nasza kochana świruska?

,,Przyjaciółki” strasznie się zszokowały zmianą dziewczyny. Poszły tam, gdzie zwykle - do ciemnego korytarza. Ciemny korytarz to miejsce, w które nie zapuszcza się żaden nauczyciel. Nikt tu nie chciał raczej być, oprócz bandy Star, oczywiście.

Dzwonek. Kroki. Szybkie i lekkie kroki.

- Nasza kochana, Broos!-Star tylko się przyglądała. Ni stąd, ni zowąd przypomniała sobie fragment snu ,,Wilk”. Przecież ona jest jak potwór! Zaczęła powoli podchodzić do przepychanki.

- Zostawcie ją! - Mocny i rozkazujący ton głosu rozniósł się po ciemnym korytarzu. Nie chciała być potworem.

- Masz, Broos... - podała jej zeszyt (który znalazła w bibliotece).- I przepraszam.

Zdziwiona brunetka wzięła zeszyt. Zamrugała oczami. Natomiast brązowooka odeszła stamtąd. Banda pobiegła za nią.

- Co ty wyprawiasz, S? - Spytała z jadem najstarsza z grona.

- To, co powinnam od dawna zrobić.

- Jesteś SŁABA, Star oraz GŁUPIA. Nie znamy się, OK?!- wykrzyknęła jej to w twarz.

Szkoła była połączona z sierocińcem, w którym coś się stało. Nie minęło parę chwil, a wszystko zaczęło się palić. Czy wszystkim udało się uciec? Pani sprawdzała obecność:

- Arlington?

- Jestem!
- Broos?- nie dostała odpowiedzi - BROOS?!

- Proszę pani, widziałem, jak szła do toalety na drugim piętrze... - powiedział ktoś.

Nic więcej do niej nie docierało. Przyjaciółka. Nawet nie zauważyła, gdy zaczęła biec. Próbowali ją zatrzymać.Wbiegła do budynku. Wszystko wokół się paliło. Biegła jak najszybciej. Coraz bliżej. Jest. Łazienka na drugim piętrze. Zaczęła krzyczeć:
-BROOS! TU JESTEM! BROOS?- zaczęła tracić nadzieję, gdy nagle usłyszała cichy głosik:
- Tu jestem...- powiedziała to bardzo słabo.
-Broos. Zaraz stąd wyjdziemy, rozumiesz?- ciemnowłosa tylko pokiwała głową. Zaczęły biec. Znajdowały się niedaleko wyjścia, gdy nagle... trzask- belka spadała właśnie na Star. Odwróciła się. Zobaczyła zielonooką, która rzekła:
- Wybaczam.
Wtedy wszystko zaczęło nabierać tempa. Przyszli strażacy. Wyciągnęli je. Jednak właścicielka dziennika zemdlała i na ciele miała oparzenia trzeciego stopnia. Ktoś do niej podszedł. Pytał się jej, ale do niej nic nie docierało.
Świeczka, która oświetlała ten mały pokoik zgasła. Ciemność nastała. Mrok, którego niektórzy się boją. Świeczka coś oznaczała. Nie mogę powiedzieć co. Lecz mam pytanie. Czy coś, co wydaje się złe takie jest i czy ciemność musi oznaczać coś złego?
Wróćmy może do rzeczywistości. Ona leżała dalej na kanapie, ale nagle ktoś zadzwonił.
- Halo?- zza ściany dobiegł ją głos Megan- Dobrze przekażę  jej.- Potem podeszła do Star i powiedziała radosną nowinę. Wreszcie się obudziła. Właścicielka dziennika. Pojawiły się natychmiast w szpitalu. Pobiegła do sali trzynastej, a gdy weszła usłyszała słowa, które ją zdziwiły:
- Kim ty jesteś?

„Trzeba walczyć o rzeczy ważne”- właśnie to postanowiła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki