Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska: Nigdy nie sądziłam, że jeszcze zagram z tenisistką numer 1 na świecie

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Agnieszka Radwańska (pierwsza z lewej) oraz inni uczestnicy imprezy "Iga Świątek i Przyjaciele" w Tauron Arenie Kraków
Agnieszka Radwańska (pierwsza z lewej) oraz inni uczestnicy imprezy "Iga Świątek i Przyjaciele" w Tauron Arenie Kraków Wojciech Matusik
Agnieszka Radwańska po raz trzeci wystąpi jako tenisistka w Tauron Arenie. Wcześniej wzięła tu udział w meczu Pucharu Federacji Polska – Rosja oraz w zorganizowanym na jej cześć benefisie. Teraz czeka ją pokazowy występ z Igą Świątek i innymi zaproszonymi gośćmi. Dziennikarze rozmawiali z krakowianką w sobotę rano, przed jej wejściem na kort w jej rodzinnym mieście.

Pani Agnieszko, jak traktuje pani ten powrót na kort?
To jest mały powrót, tylko i wyłącznie dla inicjatywy Igi Świątek, a nie po to, by reaktywować własną karierę. O tym w ogóle nie myślę. Chodzi o szczytny cel, po to tutaj wszyscy jesteśmy. Nie mogłam odmówić, gdy dostałam telefon od Igi kilka tygodni temu. Od razu się zgodziłam, chociaż nie wiem na co się piszę, ponieważ od zakończenia kariery minęły już cztery lata. Zobaczymy, jak sobie poradzę. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy przede wszystkim po to, żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy dla ukraińskich dzieci.

Przygotowania do meczu z Igą były intensywne?
Przygotowania były na tyle mocne, na ile mi zdrowie pozwala. To nie były nie wiadomo jakie treningi. Pewnym przetarciem i największym treningiem był występ w turnieju legend na Wimbledonie i zagranie tam kilku meczów, bo jednak intensywność meczowa jest zupełnie inna niż na treningu. Mam nadzieję, że Iga nie wystrzeli od razu i nie zagra na 100 procent (śmiech). Będziemy się dobrze bawić, by pokazać wszystko, co najlepsze w tenisie.

Jak pani postrzega to, co działo się przez ostatnie 150 dni w Ukrainie.? Jak reaguje na wojnę świat sportu?
Wszyscy reagują w taki sposób, żeby jak najwięcej pomagać. Takie eventy jak ten, który robimy w Krakowie, są bardzo potrzebne. To chyba najlepszy sposób, żeby pomóc, zwłaszcza tym ludziom, którym tak naprawdę nic nie zostało oraz dzieciom, które zostały z niczym. My możemy mieć tylko nadzieję, że to będzie dla nich taka cegiełka, żeby mogli wrócić do normalnego życia. My wszyscy, a także wszyscy, którzy będą na trybunach dołożą się do tego, aby zebrać jak najwięcej.

Jakie emocje towarzyszą pani przed tym dzisiejszym wydarzeniem?
Taki mały stresik jest, nie ukrywam. To jest takie troszeczkę uczucie jak przed egzaminem, do którego się długo nie uczyło, bo jak wcześniej mówiłam, minęły cztery lata i dla mnie jest to wyzwanie. Wiadomo jednak, że nie jesteśmy tutaj po to, żeby grać zupełnie na serio. Umówmy się, gdyby to było jeszcze 5-7 lat temu, to inaczej bym do podchodziła. Teraz przede wszystkim postaram się nadążyć, nie zrobić sobie krzywdy w pierwszych dwóch gemach i dobrze się bawić. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że ja już po prostu z tego wypadłam i trenuję tylko dla siebie. Może nawet nie trenuję, a odbijam piłeczkę, żeby być w formie, żeby zagrać debla, żeby zagrać z Igą czy pojechać na turniej legend Wimbledonu. Ale to nie jest taki trening, żeby być na tym poziomie, który prezentuje Iga. Dla mnie to jest challenge. Nigdy bym się nie spodziewała, kończąc karierę kilka lat temu, że wyjdę jeszcze na singla z pierwszą rakietą świata, ale to jest chyba kolejny powód, żeby nigdy nie mówić nigdy.

Żałuje pani, że Iga nie grała w czasach, gdy pani była na szczycie?
Pewnie, że tak, bo myślę, że byłaby to dla mnie kolejna motywacja, że w cyklu jest też inna zawodniczka z tego samego kraju, grająca na światowym poziomie. Byłoby mi raźniej, byłaby jeszcze większa konkurencja. Szkoda, że minęłyśmy się w drzwiach, bo pewnie nasze mecze były bardzo ekscytujące. Mogłybyśmy zagrać ze sobą w drugim tygodniu Wielkiego Szlema, to byłoby coś.

Podczas Roland Garros ukraińscy tenisiści, między innymi Łesia Curenko, która grała z Igą w pierwszej rundzie, mówiła, że nie czuje wsparcia środowiska tenisowego, że Iga jest wyjątkiem. Pani zna to środowisko, z czego to wynika?
Ciężko mi komentować akurat tę wypowiedź, ponieważ ja jestem już na emeryturze, więc nie wiem, jak teraz reagują zawodnicy czy zawodniczki. Trudno mi się do tego odnieść. Myślę, że u nas w Polsce na pewno jest inaczej. Kiedy wojna się rozpoczęła, to każdy tym żył, chciał pomagać i teraz nadal tak jest.

Czy pięć dni od poniedziałkowego treningu z Igą wystarczyły, by nogi odpoczęły?
Rzeczywiście, odbyłyśmy trening w poniedziałek i ten czas do dzisiaj był dla mnie przeznaczony na odpoczynek, ponieważ ten trening troszkę mnie sił kosztował (śmiech). Chciałabym tutaj zagrać bez kontuzji. Zobaczymy jak to wyjdzie. Jest dla nas lekki stres, jak to będzie wyglądać przed publicznością w hali. Musimy wyczuć nawierzchnię, piłki, wcześnie nie miałyśmy okazji, by to zrobić, sądzę, że z gema na gem będziemy się rozkręcać.

Łączy was osoba trenera Tomasz Wiktorowskiego. Czy przed zmianą trenera w ubiegłym roku Iga dzwoniła do pani, żeby się poradzić? Czy kiedykolwiek rozmawiały panie właśnie o takim wyborze?
Nie, tego tematu w ogóle nie było. Trzeba się poznać na korcie. To jest absolutnie indywidualna sprawa. Komuś może trener pasować, a komuś nie, każdy musi sam zdecydować. Widać, że ich współpraca wygląda dobrze, dogadują się, więc życzę im wielu lat współpracy.

Iga Świątek

Iga Świątek w pięknej sesji zdjęciowej. Urok królowej Paryża GALERIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Agnieszka Radwańska: Nigdy nie sądziłam, że jeszcze zagram z tenisistką numer 1 na świecie - Dziennik Polski

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki