Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Amber Gold. Katarzyna P. jednak chce wiedzieć kto jest ojcem jej dziecka

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Paweł Relikowski/archiwum Polska Press
Prokuratorzy chcą wydać decyzję o obowiązku poddania się badaniu DNA przez strażnika więziennego. Chodzi o ustalenie ojcostwa dziecka Katarzyny P.

Nagły zwrot w seksaferze, która miała miejsce w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi. Opisaliśmy ją jako pierwsi, 26 marca 2015 r. Okazuje się, że Katarzyna P. zmieniła zdanie i chce prawnie ustalić ojcostwo swojego dziecka, które przyszło na świat w zakładzie karnym w Grudziądzu.

Przypomnijmy, że po ujawnieniu skandalu seksualnego w więzieniu, Katarzyna P. początkowo twierdziła, że nie jest pokrzywdzoną w sprawie. A do zbliżeń ze strażnikiem miało dochodzić za przyzwoleniem obojga. Nie wyrażała też zgody już po urodzeniu dziecka na badanie jego DNA i próbę potwierdzenia ojcostwa. Dlatego prokuratura musiała śledztwo zawiesić.

Od kwietnia 2015 roku Katarzyna P. przebywa w ZK w Gru-dziądzu. Tam też przyszło na świat jej dziecko. Po kilku miesiącach zmieniła zdanie i rozpoczęła walkę o to, by Tomasz R. strażnik - wychowawca w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi został oficjalnie uznany ojcem. Wytoczyła mu w Gdańsku proces cywilny o uznanie ojcostwa oraz złożyła do sądu w Łodzi zażalenie na zawieszenie śledztwa przez prokuraturę. W tej sytuacji sąd nakazał jej ponowne przesłuchanie i zapoznanie się z materiałami zgromadzonymi przez sąd cywilny w Gdańsku.

CZYTAJ TEŻ: Seksafera w łódzkim więzieniu. Aresztantka zaszła w ciążę z oficerem służby więziennej

- Powtórnie przesłuchana kobieta, tym razem potwierdziła, że funkcjonariusz wykorzystał jej zły stan fizyczny i że czuje się pokrzywdzona - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Wskazała z imienia i nazwiska strażnika, który ma być ojcem jej dziecka.

Ponieważ sąd cywilny w Gdańsku ma problem z przymuszeniem Tomasza R. do poddania się badaniu DNA, łódzcy prokuratorzy postanowili wziąć sprawę w swoje ręce.

- Czekamy na ostateczne odpowiedzi z Gdańska. Wszystko wskazuje na to, że maksymalnie za kilka dni zostanie wydane postanowienie o obowiązkowym badaniu próbki DNA Tomasza R. - mówi Krzysztof Kopania.

Przypomnijmy, dwoje oskarżonych o oszustwa i przywłaszczenie pieniędzy w tzw. aferze Amber Gold - Marcin P. i jego żona Katarzyna trafili na przełomie lat 2014 i 2015 do aresztów śledczych. Z obawy na możliwość matactwa zostali skierowani do różnych zakładów karnych. Marcin w sierpniu 2012 r. został osadzony w Piotrkowie Tryb., a jego małżonka 15 kwietnia 2013 roku trafiła do więzienia w Łodzi przy ulicy Beskidzkiej.

Od chwili zamknięcia Marcina, małżonkowie nie widywali się. Dopiero w późniejszym okresie mogli na siebie popatrzeć przez szybę na sali sądowej. Tymczasem, udało nam się ustalić w marcu 2015 r., że Katarzyna była w drugim trymestrze ciąży. Nie było możliwości, by ojcem dziecka mógł być jej małżonek.

- Sprawcą tego szczęścia, tudzież nieszczęścia, jest Tomasz R., jeden z oficerów Służby Więziennej w ZK nr 1 w Łodzi - mówił nam wówczas anonimowo jeden z funkcjonariuszy, pracujących w łódzkim więzieniu. - Do zbliżenia doszło w pokoju wychowawców, gdzie jeden z oficerów zaprosił panią Kasię - opowiadał strażnik.

CZYTAJ TEŻ: Katarzyna P. urodziła dziecko w grudziądzkim więzieniu

Po naszej publikacji zawrzało w środowisku służby więziennej, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy Służby Więziennej w Łodzi. Przestępstwo miało polegać na przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków. Jednocześnie Dyrektor Generalny Służby Więziennej wszczął czynności wyjaśniające, które zakończyły się symbolicznymi karami dla strażników. Winni zaniedbań strażnicy otrzymali tylko nagany. Wśród ukaranych był również Tomasz R. Stanowisko natomiast stracił dyrektor ZK nr 1 w Łodzi.

- Przy wysokości kar uwzględniono stopień zawinienia, dotychczasową niekaralność i nienaganną opinię służbową - mówi Elżbieta Krakowska, rzecznik Służby Więziennej.

W to uzasadnienie ciężko uwierzyć, bo Tomasz R. w sierpniu 2014 r. nakłaniał swoją koleżankę z pracy do antydatowania dokumentów. Chciał, by poświadczyła wcześniejszą datę odbioru korespondencji sądowej dla Katarzyny P. - W styczniu 2017 r. sąd skazał Tomasza R. za ten czyn na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok - mówi Kopania.

Gdy tylko sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2014 r., dyrektor ZK wydał podwładnemu zakaz kontaktów z Katarzyną. Ten jednak zakazem się nie przejął i dalej utrzymywał nieformalne kontakty z osadzoną.

Badanie obowiązkowe, ale czy przymusowe
Czy podejrzany musi poddać się badaniu DNA?
Adwokat Paweł Kozanecki: Jeśli zapada taka decyzja, to jak najbardziej. Podejrzany ma obowiązek poddać się badaniu. Jednak ciężko jest wskazać w prawie przepis, który by jasno określał, co zrobić, gdy podejrzany odmawia poddania się badaniu.

Nie można przymusić kogoś do takiego badania?
Zarówno w przypadku badania DNA jak i badania krwi czy też innego testu ciężko jest przymusić podejrzanego by, choć ma taki obowiązek, poddał się badaniu. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jakby takie przymuszenie miało wyglądać w przypadku pobierania wymazu z policzka do badania DNA.

Miał pan podobny przypadek w swojej adwokackiej karierze?
Jeśli chodzi o badania DNA to nie. Pamiętam jednak sprawę w której podejrzany miał obowiązek poddać się badaniu grafologicznemu. Odmówił zgody i nikt więcej na niego w tej materii nie naciskał.
Oszukali ponad 18 tys. osób na blisko miliard złotych
Firma Amber Gold rozpoczęła działalność w styczniu 2009.

Spółkę założył Marcin P. Firma miała być pierwszym w Polsce, domem składowym zajmującym się składowaniem metali szlachetnych. Spółka inwestowała w złoto i inne kruszce. Oferowała też swoim klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę,

Ostrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego nie pomogły.



Już w grudniu 2009 roku KNF ostrzegała, że spółka nie posiada odpowiednich zezwoleń na prowadzenie działalności finansowej w szczególności na przyjmowanie wkładów pieniężnych i obciążania ich ryzykiem. Ponad 18 tys. osób dokonało jednak takich wpłat na konto spółki.

Śledztwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i likwidacja spółki w sierpniu 2012 roku.

2 lutego 2012 r. ABW na polecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie oszustw i wyłudzeń. Zarzuty usłyszeli założyciel firmy i jego żona. Oboje trafili do różnych śledczych, a spółkę , która okazał się piramidą finansową zlikwidowano w sierpniu 2012 r.

ZOBACZ |Komisja Amber Gold. Nie przesłuchają prokuratora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera Amber Gold. Katarzyna P. jednak chce wiedzieć kto jest ojcem jej dziecka - Dziennik Łódzki

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki