Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Kszczot: Ja też czasem w sercu i w oczach mam strach [ROZMOWA]

Jakub Guder, Berlin
fot. Paweł Relikowski
- Mi też wiele rzeczy nie wychodzi, miewam wątpliwości, mam strach w oczach i w sercu. Wiem jednak, jak to pokonać, jak przekuć to w mocne strony. To jest piękne, że każdego roku jestem innym człowiekiem, chociaż zmagam się z różnymi problemami - mówi Adam Kszczot, który trzeci raz z rzędu został mistrzem Europy na 800 m.

Można już mówić, że Adam Kszcozt jest pewniakiem do złotego medalu.
Chciałoby się mówić, że co to dla mnie - staję i wygrywam, hops! Proszę - złoto! Tak to nie działa. To są miesiące, lata ciężkiej pracy, zbierania doświadczenia. Warto. Nie tylko dla rodziny, dla mojego syna, dla żony, dla bliskich, ale dla tych wszystkich fanów, którzy rosną w siłę, którzy zwracają się do mnie z różnymi swoimi problemami i własnymi historiami. Wszelakimi - od tego, jak wychodzili z nałogów. Kiedy mieli problemy, to oglądali mnie gdzieś w internecie i mówią, że im to pomaga. To znaczy, że lata mojej pracy, wyrzeczeń, obserwacji samego siebie, lekkoatletyki, ale też wielu wspaniałych zawodników, a potem oddawanie tego, zwracają się z nawiązką.

Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce Berlin 2018 - AKTUALNA TABELA MEDALOWA

No właśnie - Pan też zaczyna motywować ludzie, prowadzić wykłady, ale co motywuje Pana?
Teraz mam już wszystko, bo pierwszy raz w historii lekkoatletyki na 800 m ktoś zwyciężył trzy razy z rzędu na mistrzostwach Europy. Staram się przekazać ludziom to, co faktycznie robię dobrze. Czego się nauczyłem i co udało mu się osiągnąć. To są naprawdę ciekawe przemyślenia wszelkiego rodzaju. Mi też wiele rzeczy nie wychodzi, miewam wątpliwości, mam strach w oczach i w sercu. Wiem jednak, jak to pokonać, jak przekuć to w mocne strony. To jest piękne, że każdego roku jestem innym człowiekiem, chociaż zmagam się z różnymi problemami.

Czasem kibice się martwią, gdy na Diamentowej Lidze Panu coś nie wyjdzie, ale Adam Kszczot po prostu przygotowuje się na najważniejsze imprezy.
No i tak dochodzimy do tego, że w przyszłym roku na 99 proc. nie wystartuję w sezonie halowym. Muszę poszukać miejsca na odpoczynek. Potem przyjdzie prawdopodobnie dużo lepsza forma od początku sezonu, który będzie wyjątkowo długi, bo zakończy się późno we wrześniu. Jednak jeszcze w tym roku czeka mnie dużo startów i dużo emocji. Trzymajcie kciuki i oglądajcie.

Dwaj pozostali Polacy nie byli jeszcze w stanie Pana pokonać, ale spisali się dobrze.
Mam nadzieję, że będą szli w tym kierunku i nadal tak pięknie się rozwijać. Świety sezon w wykonaniuobu. Mieli tu twardy orzech do zgryzienia. Jak widać ciężka praca popłaca i mam nadzieję, że takich talentów i wspaniałych lekkoatletów będziemy mieli więcej.

Jak oceni Pan swój wynik?
1:44.59 to bardzo mocny rezultat, który często daje medal mistrzostw świata, a właściwe na pewno medal mistrzostw Europy. To wartościowy wynik, bo bieg był szarpany, z długim finiszem, a jeszcze mieliśmy tu trzy starty dzień po dniu. Zawody eliminacyjne też były piekielnie mocne.

Długi był Pana finisz.
To duże ryzyko, bo jeśli atakuje się z 220 metrów, to potem potrzeb bardzo dużo wysiłku, żeby to tempo utrzymać na ostatnich 110 metrach, a je jeszcze tam trochę dołożyłem. Starałem się uciekać. Właśnie tym się bardzo często wygrywa.

W ubiegłym roku Bosse wygrał z Panem na mistrzostwach świata, teraz wziął Pan rewanż.
Nie rozpatrujemy tergo, jako rewanżu. Za każdym razem, to nowe rozdanie.

Ma Pan plastry na jednej nodze.
Mam drobny uraz Achillesa, jest delikatny obrzęk. To się ciągnie już dwa miesiące, ale jestem bez leków przeciwbólowych, bez przerw w treningu. Teraz najważniejsze jest, żeby w spokoju dojechać do końca sezonu. Potem długi odpoczynek.

Dużo Panu dają przygotowania w naszych górach?
Tak. Mam tam sprawdzonę wysokość - 900 m n.p.m., ale też jest rodzina, z którą mogę spędzać czas i patrzeć, jak dorasta mój syn. To bardzo ładuje baterie.

Tak jak Marcin Lewandowski Pan też jest na topie już prawie 10 lat. Na czym polega Wasz fenomen?
Nie szalejemy z treningiem przez cały rok, tylko dzielimy odpowiednio te okresy przygotowawcze. Nie jesteśmy codzienne w kolcach. Trening jest poukładany. To zasługa szkoleniowców, fizjoterapeutów, lekarzy no i nasza, że tak umiejętnie potrafimy wykorzystywać ich doświadczenie i dobre rady.

Komu dedykuje Pan ten medal?
Krążek z mistrzostw świata dedykowałem rodzinie, a ten wszystkim fanom, którzy są zawsze ze mną, ale też tym, którzy dopiero odkryli Adama Kszczota i odkrywają lekkoatletykę. Mamy wiele talentów, wiele mocy w sobie. Iskrę, którą chcemy was zarazić. Bądźcie z nami, a zwrócimy to z nawiązką.

To Pana najlepszy sezon w karierze?
Najszczęśliwszy - bo spędzony z rodziną.

Notował - Jakub Guder

Adam Kszczot trzeci raz z rzędu został mistrzem Europy w biegu na 800 m! Po złotych medalach w Amsterdamie i Zurychu teraz dołożył złoto w Berlinie. Polak znów kontrolował bieg i wygrał ze sporą przewagą (1:44.59). Drugi na mecie był Szwed Andreas Kramer (1:45.03), a trzeci Francuz Pierre Bosse (1:45.30), który w ubiegłym roku pokonał Kszczota na mistrzostwach świata w Londynie. Bardzo dobrze spisali się także dwa pozostali Polacy. Czwarte był Michał Rozmys (1:45.32) a piąty 21-letni Mateusz Borkowski (1:45.42). Obaj poprawili swoje rekordy życiowe. DO KOLEJNYCH ZDJĘĆ MOŻNA PRZEJŚĆ UŻYWAJĄC STRZAŁEK

Adam Kszczot trzeci raz z rzędu mistrzem Europy na 800 m! [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Adam Kszczot: Ja też czasem w sercu i w oczach mam strach [ROZMOWA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki