18-letnia Eliza Kilianek-Samsel będzie wolontariuszką w Tanzanii

Czytaj dalej
Renata Jasińska

18-letnia Eliza Kilianek-Samsel będzie wolontariuszką w Tanzanii

Renata Jasińska

Eliza Kilianek-Samsel z Makowa Mazowieckiego, uczennica II klasy Liceum Ogólnokształcącego w czerwcu wyrusza do Mwanzy w Tanzanii, gdzie podejmie pracę w małej, prowizorycznej szkole.

Już przygotowuje się do wyjazdu. Oprócz czytania książek o kraju, przyjmowania ochronnych szczepień i szczegółowego planowania podróży, prowadzi zbiórki pieniędzy, za które będzie mogła uzupełnić choć część z brakujących tamtejszym uczniom przyborów, podręczników czy lekarstw.

- Pomyślałam, że skoro już jadę, mogłabym też jakoś pomóc. Dlatego zwróciłam się z prośbą do mieszkańców Makowa o finansowe wsparcie akcji. Zebrane pieniądze przeznaczę dla dzieci żyjących w urągających warunkach. Moje przedsięwzięcie znalazło poparcie wśród uczniów i nauczycieli mojego liceum i mieszkańców okolic Makowa. Razem z przyjaciółmi prowadziliśmy już zbiórki w naszej szkole, ale też w Sypniewie i Szelkowie. Wkrótce będą następne, m.in. w Karniewie - mówi nam Eliza.

Do Afryki wylatuje 29 czerwca. Tam będzie pracowała przez sześć tygodni.

Rodzice pełni obaw, ale...

- Wolontariat był zawsze takim odległym marzeniem. Planowałam, że zrobię to w trakcie studiów. Chciałam kiedyś studiować medycynę, jednak moje plany trochę się zmieniły. Rozpoczęłam naukę w klasie biologiczno-chemicznej, ale szybko przekonałam się, że mam za dużo energii, by bez przerwy ślęczeć nad książkami. Przeniosłam się do klasy matematyczno-geograficznej i ta zdecydowanie bardziej mi odpowiada - opowiada nasza rozmówczyni.

Skoro zaś plany uległy zmianie, Eliza postanowiła, że nie będzie czekać i zaczęła szukać możliwości wyjazdu już teraz.

- Jak tylko skończyłam 18 lat, zaczęłam logować się i składać podania na stronach organizacji, które zajmują się prowadzeniem wolontariatu. Dostałam się w sumie na 6 czy 7 z nich. Ponieważ jeden dotyczył pracy w wymarzonej przeze mnie Afryce nie zastanawiałam się ani chwili - mówi. - Niesamowicie cieszę się, że tam jadę. Jestem bardzo zadowolona na myśl o tym, że będę mogła pracować z dziećmi. W szkole będę uczyła angielskiego czy matematyki, ale też będę mogła opowiadać dzieciom o życiu w Europie i w Polsce. Interesuję się również zwierzętami dlatego chętnie podzielę się z dziećmi wiadomościami i z tej dziedziny. Zależy mi żeby przekazać też wiedzę o zagrożeniach jakie dla zwierząt stanowią ludzie, choćby o kłusownictwie, które w ich kraju jest ogromnym problemem - dodaje.

Rodzice, choć pełni obaw o wyjazd córki, nie zamierzali zabraniać jej podejmowania takiego wyzwania. Jak mówi Eliza, doskonale sobie zdają sprawę, że sami zaszczepili córce pasję do podróżowania i poznawania innych kultur.

- To nie będzie moja pierwsza wizyta w Afryce. Moi rodzice kochają podróże i tę miłość ja po nich odziedziczyłam. Podróżowali od dawna i zawsze zabierali mnie i moich dwóch młodszych braci. I nigdy nie były to typowo zorganizowane wycieczki, na których większość czasu człowiek po prostu odpoczywa na leżaku.

U nas podróże wyglądały tak, że nigdzie nie zagrzewaliśmy miejsca dłużej niż kilka dni. Chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć, jak najwięcej poznać.

Pływała z rekinami, jadła robaki

Dzięki rodzicom Eliza pomimo młodego wieku zwiedziła kawał świata. Długo wymieniać wszystkie państwa, w których była.

- Było ich dokładnie 33. Ze wszystkich mam wspaniałe wspomnienia, zdjęcia, a mój pokój jest pełen pamiątek.

Jak mówi, nie żałuje ani jednego wyjazdu, choć jak to w podróży zwykle bywa, nie zawsze wszystko szło zgodnie z planem.

- Nie raz spotykały nas niemiłe niespodzianki, bo a to pociąg nie przyjechał, a to ktoś się przewrócił. Kiedyś np. wpadłam na rafę koralową. Miałam okropnie poranioną nogę. Wokoło nie było żadnego ośrodka czy szpitala więc na pomoc przyszli mieszkańcy ze swoimi specyfikami. Zadziałały. Nigdy nie było jednak tak, żebym żałowała, że pojechałam. Chętnie wybierałam się na kolejną wycieczkę. Jednym z bardziej niebezpiecznych doświadczeń było pływanie z rekinami w Malezji. Tubylcy pokazali nam najpierw gdzie żółwie żerują, a potem zawieźli nas tam gdzie są rekiny. Pływałam z nimi ze dwie godziny, tak mi się podobało. Dużo wcześniej czytałam, więc wiedziałam, jak trzeba się zachować i do którego momentu pływanie jest bezpieczne. Kiedy jeden z rekinów zaczął krążyć wokół mnie przestało być zabawnie. To typowy znak, że ma zdobycz. Czytanie się przydało, szybko w głowie zapaliła mi się czerwona lampka i czym prędzej opuściłam wodę - wspomina.

Eliza w zbiorze swoich niezwykłych przeżyć ma także doświadczenie z jedzeniem robaków, nocleg na pustyni i ekstremalną podróż pociągiem przez Wietnam.

- Żeby dostać się z jednego końca kraju na drugi, trzeba było jechać pociągiem przez 36 godzin. Mieliśmy co prawda bilety pierwszej klasy, ale przedziałom do luksusów było daleko. Razem z koleżanką i jej mamą jechałyśmy w czteroosobowym przedziale. W pewnym momencie dołączył do nas starszy Wietnamczyk z pudłem pełnym durianów - owoców co prawda jadalnych, ale niemożliwie śmierdzących. Ja bym ich zapach porównała do zapachu zgniłych jaj, albo mięsa.

To był koszmar, choć muszę przyznać, że po kilku godzinach się przyzwyczaiłam. Już nie wspomnę o tym, że ten pan był nieco dziwny i co chwila siadał na naszych łóżkach żeby zjeść, bo twierdził, że na swoim nie może.

Mam przyjaciół na całym świecie

Teraz Eliza coraz częściej wyjeżdża bez rodziców. Z przyklejonym palcem do mapy planuje kolejne wyprawy.

- Dzięki licznym wyjazdom mam przyjaciół praktycznie na całym świecie. Dzięki takim znajomościom możemy się nawzajem odwiedzać. Nie tak dawno była u mnie moja przyjaciółka Japonka, a wkrótce to ja wybiorę się do niej. Wyjazd do Japonii to było kolejne moje ogromne marzenie. Kultura japońska bardzo mnie ciekawi. Dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że i to moje pragnienie wreszcie się spełni - mówi dziewczyna.

Licealistka chciałaby w przyszłości połączyć przyjemność podróżowania z pracą, a nawet właśnie z podróży uczynić sposób na zarabianie pieniędzy. To jednak odleglejsze plany. Na razie poznaje ludzi i odkłada pieniądze na kolejne wyjazdy. Eliza zapewnia, że nie zaniedbuje przy tym szkolnych obowiązków.

- Nauka jest w tej chwili najważniejsza. Za rok mam maturę, potem planuję iść na studia, choć jeszcze nie zdecydowałam na jakie.

O podróżach na blogu

Eliza ma konto na Instagramie, na którym umieszcza zdjęcia ze swoich wyjazdów, prowadzi też bloga dotyczącego podróży. Teraz chce go jeszcze ulepszyć.

- Postanowiłam, że to będzie taki sposób na dokumentowanie i przekazywanie mojej relacji z pobytu w Afryce, ale i z innych wypraw. Dzięki temu też osoby, które zechciały się przyłączyć do zbiórki, będą mogły zobaczyć na co zostały wydane zebrane przeze mnie pieniądze. Myślę, że ze zdjęciami sprawdzi się w tym przypadku znakomicie.

Co dają jej podróże?

- Dzięki nim poznałam przede wszystkim mnóstwo ludzi.

Podróże niesamowicie otwierają człowieka na świat. Pokazały mi, że nie warto marudzić, narzekać na swoją sytuację, bo jest wiele krajów na świecie, w których żyje się dużo gorzej niż u nas, a mimo to ludzie tam potrafią się uśmiechać, są życzliwi, pomocni i zadowoleni z życia - stwierdza.

Poznanie i zrozumienie różnych kultur sprawia, że człowiek inaczej patrzy na świat i otaczającą nas rzeczywistość. I, co chyba najważniejsze, poznając świat samemu, okazuje się, że jest on zupełnie inny od tego, który pokazuje nam telewizja. Jest dużo piękniejszy

Renata Jasińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.