Antoś zachorował, gdy miał tylko 3 latka. Trafił do szpitala z zupełnie innego powodu.
- Oparzył się po prostu. Tak naprawdę tylko to pozwoliło odkryć guz tak wcześnie… Antoś zaczął majaczyć, lecieć przez ręce. Zrobiono mu tomograf… Karetką pojechaliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. Okazało się, że to guz mózgu. Tylko te dwa słowa brzmiały w naszych głowach… To był koniec świata, naszego świata, w którym żyliśmy beztrosko, mając zdrowe dziecko. Zaczęła się dramatyczna walka o życie Antosia - mówią rodzice chłopca.
Sytuacja jest bardzo poważna
Szybka operacja uratowała Antkowi życie. Po wykonaniu szczegółowych badań okazało się, że to glejak - bardzo niebezpieczny, bardzo trudny do pokonania i obarczony dużym odsetkiem śmiertelności… Położony w newralgicznym miejscu - wyrastający z podwzgórza, obejmujący sobą skrzyżowanie nerwów wzrokowych. Zespół neurochirurgów zdecydował, że podejmie się pomniejszenia guza. Całkowita resekcja nie wchodziła w grę.
- Było ciężko, bardzo… Prosto z neurochirurgii trafiliśmy na onkologię, gdzie Antoś rozpoczął roczną chemioterapię. Całe nasze dotychczasowe życie zmieniło się o 180 stopni. Ciągłe wyjazdy, codzienność na oddziale onkologii, widok na podpiętą pompę, podającą chemię – truciznę, ale ratującą życie naszego małego Antosia. Ostatni cykl i oczekiwanie na tomografię po leczeniu było jak czekanie skazanego na wyrok. Wynik tomografii na szczęście był dobry, kolejny i następny też – pokazywały, że reszta guza „śpi”, a my chodziliśmy na palcach i robiliśmy wszystko, żeby go nie obudzić - wspomina Marcin Antośkiewicz, tata chłopca.
Chemia przestała działać
Choroba powróciła w 2018 roku. Kolejna roczna chemioterapia pomniejszyła guza - jak się potem okazało – tylko na chwilę.
- Za drugim razem jest zawsze trudniej, szanse maleją, rośnie strach… Znów stanęliśmy do walki z nadzieją, że uda nam się wygrać - mówi tata Antosia. - W listopadzie 2019 nastąpiło drugie wznowienie. Nie da się opisać, co wtedy czuliśmy… Niestety, chemia już nie działa… Potrzebny jest precyzyjny skalpel. W główce naszego Antka tyka 5-centymetrowa bomba. Nie mamy już czasu do stracenia. Z Antosiem jest coraz gorzej, ma niedowład prawej rączki, problemy z równowagą i chodzeniem, pamięcią krótkotrwałą, coraz gorzej widzi…
Antoś zakwalifikował się do leczenia w Tubingen – klinice, gdzie ratuje się dzieci z najcięższymi przypadkami nowotworów mózgu. Profesor Schumann, który zgodził się wykonać operację, znany jest jako specjalista od przypadków szczególnie trudnych, robi operacje guzów, położonych nawet w najbardziej newralgicznych miejscach.
Liczy się każda złotówka
- U Antka to kolejna wznowa, a lokalizacja guza jest bardzo trudna… Co więcej - klinika w Tubingen posiada rezonans śródoperacyjny, dzięki czemu sprawdza efekty operacji od razu. Niestety żadna polska placówka nie dysponuje takim sprzętem - dodaje Marcin Antośkiewicz. - Antoś dostanie w Tubingen największą szansę na życie, za operację musimy jednak zapłacić… To cena za życie naszego dziecka! Z przerażeniem patrzymy na kolejną kartkę z kalendarza… Czas nam się kończy… Życie naszego dziecka skończyć się nie może! Prosimy o pomoc, by ratować Antosia.
Trwa zbiórka pieniędzy – potrzeba prawie 140 tys. zł. Pomóc chłopcu można m.in. biorąc udział w zbiórce zorganizowanej na stronie siepomaga.pl. Więcej o pomocy Antkowi przeczytacie tutaj:
Zobacz inne materiały
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?